Morgana to czarownica czystej krwi. Jest bezwzględna, chamska i rozpieszczona. Bez żadnych skrupułów łamie serca chłopcom. Ma 3 przyjaciół: Hermionę, Harrego i Rona. Mimo twojego trudnego charakteru została przydzielona do Gryffindoru.
Ta książka...
O pocałunku nie powiedziałam nikomu. Szczerze mówiąc, zamknęłam się w sobie. Właśnie wyjeżdżam na święta. Ponoć mają nas odwiedzić Malfoy'owie...
*Magia czasu*
To dziś. Dziś odwiedzają nas Malfoy'owie, z czego jestem bardzo niezadowolona. Było po 10, a oni mieli przyjść o 18 więc miałam jeszcze sporo czasu. Wzięłam prysznic, ubrałam się i uczesałam po czym zeszłam na śniadanie. Tak jak myślałam, przy stole nie siedział nikt. Wszyscy w tym domu oprócz mnie wstają wcześnie dlatego śniadanie jem przeważnie sama. Dziś zdecydowałam się tylko na jabłko. Nie byłam głodna, a przymuszać się nie zamierzam. Przez większość dnia czytałam książkę a kiedy przyszedł czas zaczęłam się szykować. Wybór padł na krótką sukienkę z trzy czwartym rękawem w jasnym kolorze (zdj sukienki macie na dole). Nałożyłam podkład, pomalowałam brwi i oczy a całość dopełniłam ciemnoczerwoną pomadką. Włosy tak jak zwykle zakręciłam a paznokcie pomalowałam na czarno. Kiedy byłam gotowa dochodziła 18. Pozostało mi tylko czekać. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi a zaraz potem głos mamy:
- Morgana, zejdź proszę na dół goście przyszli - zaraz po tym słychać było dźwięk otwieranych drzwi i stukot obcasów, które jak mniemam należały do pani Narcyzy. Chcąc nie chcąc zeszłam na dół. Coś czuję, że to będzie długi wieczór...
- Dzień dobry - jako pierwsza przywitałam się z Narcyzą siląc się na lekki uśmiech. Potem podeszłam do Lucjusza a na koniec do osoby do której najbardziej nie chciałam, mianowicie do Dracona. Chociaż muszę przyznać, że wyglądał całkiem nieźle. Podałam mu dłoń, którą lekko musnął wargami nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego.
- Może przejdziemy do jadalni? - zaproponowała mama, a wszyscy przytaknęli. Jadłam dzisiaj tylko jabłko i to jeszcze na śniadanie a nadal nie byłam głodna. Dziwne. Zajęłam miejsce obok mamy jednocześnie na przeciw siebie mając Draco. Zapowiada się ciekawie. Przez czas kolacji czułam, że państwo Malfoy bacznie mi się przyglądają zresztą ich syn też.
- Bardzo się zmieniłaś od kiedy ostatnio cię widziałam Morgano - zagadnęła pani Narcyza
- Mam nadzieję, że na lepsze - posłałam jej lekki uśiech
- Ależ oczywiście
- Powiedz, masz jakieś plany na przyszłość? - odezwał się Lucjusz
- Na razie mam w planach skończyć szkołę z wysokimi wynikami. Jeżeli chodzi o zawód zastanawiam się nad pracą w Ministerstwie Magii jako Auror
- Jesteś bardzo ambitna - na komentarz mężczyzny uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że oboje z żoną byli pod wrażeniem tego w jaki sposób się wypowiadam.
- A co u ciebie? Jak idzie ci w szkole? - mój ojciec zwrócił się do Draco
-U mnie wszystko w porządku. Idzie mi dobrze, ale nie aż tak bardzo jak Morganie
Po posiłku dorośli poszli do salonu a mi kazano iść do pokoju, oczywiście musiałam zabrać ze sobą tlenionego...
- Ładnie tu masz - zagadnął
- Taaa wiem - rzuciłam od niechcenia i usiadłam na wielkim łóżku
- Wiesz, zmieniłaś się
- To samo słyszałam na dole, więc...
- To przez ten pocałunek? - Zamurowało mnie. Skąd on może wiedzieć takie rzeczy skoro nawet ja tego dokładnie nie wiem. No i co ja mam mu powiedzieć? Przecież się nie przyznam...
- Nie
- Morgana, nie musisz mnie okłamywać. Obydwoje dobrze wiemy że to przez niego - otwierałam już usta żeby coś powiedzieć ale on był szybszy. Przybliżył się do mnie i zrobił to czego się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Znowu. Tym razem nie mogłam się mu oprzeć. Nie wiedziałam dlaczego... W końcu jednak zebrałam wszystkie siły i oderwałam się od niego. Miałam właśnie zacząć na niego wrzeszczeć kiedy dobiegł do nas głoś Narcyzy
- Draco, zejdź na dół. Wracamy już do domu - chłopak posłusznie wykonał polecenie a ja stałam jeszcze chwilę w osłupieniu. Dlaczego to zrobił? Po co? Pewnie to kolejny głupi zakład, a ja nie dam się sprowokować. W końcu jednak ocknęłam się i zeszłam pożegnać się z gośćmi.
- Do widzenia
- Do widzenia kochanie, było nam bardzo miło - mówiła wesołym głosem Narcyza
- Nam również - uśmiechnęłam się. Nie z przymusu. Tak po prostu. Bardzo polubiłam tą kobietę. Kiedy żegnałam się z Draco on szepnął mi do ucha:
- Niech ten pocałunek nie namiesza ci za bardzo w tej ślicznej główce - na jego słowa tylko prychnęłam.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.