Trois

392 30 0
                                    

Ciemnowłosy chłopak spokojnie leżał rozglądając się po sali. Nie czując swoich nóg doszedł do wniosku, że znowu musiał zapaść w śpiączkę, tym razem dłuższą od jego poprzednich. Jego najdłuższa trwała dwa-trzy tygodnie i czuł wtedy straszne mrowienie w stopach za każdym razem gdy je ruszał.

Nigdy nie miał takiej bezwładności kończyn! Musiał naprawdę długo spać. Podniósł się na łokciach i odsunął koc. Skupił się na stopach - próbował poruszyć palcem stopy.

Przeklinał pod nosem marszcząc czoło w skupieniu.

Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły sprawiając, że zaskoczony chłopak podskoczył i spadł z łóżka. Pielęgniarka tylko uniosła brew i podeszła do niego.

- Żyjesz?

- Ta.

Kobieta pomogła chłopakowi dostać się z powrotem na łóżko. Wyciągnęła potem dokumenty i zaczęła czytać.

- Więc masz na imię...

~~

- No dobra, skoro w końcu się uspokoiliście... to może powiecie mi co mieliście mieć dzisiaj?

- Kakashi-sensei obiecał, że nas dzisiaj nauczy czegoś nowego!

- A czy powiedział wam przynajmniej co w ogóle was planuje nauczyć przez te wszystkie lata?

Trójka popatrzyła po sobie i wszyscy zgodnie wzruszyli ramionami. Namiashi Raidou westchnął ciężko i spułcił głowę.

"Kakashi, ty to jesteś chodzącym bałagem, a nie człowiekiem."

- Podczas pierwszego treningu powiedział, że najważniejsza jest współpraca. - Haruno powiedziała patrząc niepewnie na Sasuke i Naruto. Blondyn przytaknął ożywiając się.

- No! "Ten jest śmieciem, kto łamie zasady, ale ten gorszy od śmiecia, który pozostawia przyjaciół na śmierć!"

- Nie powiem, że jestem zaskoczony jego postępowaniem... - Raidou przejechał dłonią przez swoje włosy. - Ćwiczenie na pracę w grupie? Coś się wymyśli...

- Raidou-sensei?

- Tak?

- A tak właściwie... to co wie pan o Kakashim-senseiu?

- Hm? Znam go od czasów Akademii, a co?

- No bo wie pan, on tak jakoś się od nas odcina, a mówi nam by się otwierać...

- Takiej osobie jak on trudno się dziwić... Co mogę o nim powiedzieć tak by się-... - Raidou przerwał i uśmiehcnął się mrocznie do siebie. "...żeby się Kakashi na mnie nie obraził. A to będzie niezła zemsta." Namiashi był nie bez powodu Tokubetsu Joninem. - ...nieważne. Kakashi był okropną paskudą w waszym wieku i wcześniej. W wieku pięciu lat ukończył Akademię ustanawiając rekord najmłodszego Shinobi. No cóż, był ogłaszany na prawo i lewo geniuszem naszej generacji. Wszyscy go wielbili. Dziewczyny za nim szalały... ale od razu je odrzucał swoim charakterkiem.

Naruto spojrzał na Sakurę, potem znacząco na Sasuke i uśmiechnął się niecnie. Namiashi przytaknął do Uzumakiego i kontynuował wywód o tym jaki był Hatake jako dzieciak.

- Niby taki zawsze spokojny i ułożony, zawsze za pan brat z zasadami... a tu zostaje przydzielony do drużyny z największym frajerem naszej generacji, wiecznym panem spóźnialskim i ciapą.

Tym razem Uchiha spojrzał na Naruto z niecnym uśmieszkiem na ustach.

- Było to komiczne, a zarazem smutne - bo ich koleżanka musiała wszystko ogarniać. Szczególnie tych dwóch, może bardziej tą ciapę. Często przewracał się o własne nogi. - Cała czwórka zachowywała się jakby byli przedszkolakami słuchającymi jak opiekunka opowiada im bajeczkę o Kopciuszku. - Ciapa i Geniusz za nic w świecie nie mogli się ze sobą dogadać byli jak olej i woda.

- A sensei Kakashiego-senseia?

- Macie na myśli Minato? Minato to była ciapa jak jego ulubiony uczeń. Był bezgranicznie zakochany w dziewczynie i zamiast za uczniami, uganiał się za nią, aż ta - prawdopodobnie, bo było jej żal - wzięła z nim ślub.

- A co dalej było z Kakashim-senseiem?

(sorry że tak piszę Namiashego, ale według mnie to jebany cheeky cunt)

Serce DzieckaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz