Rozdział 1

25 3 2
                                    

     Upał był nie do zniesienia i wyjątkowo dawał się we znaki wszystkim mieszkańcom, nie mówiąc już o strażnikach miejskich. Riverhold było miastem wysuniętym na zachód od stolicy królestwa i stanowiło idealny punkt strategiczny, dzięki któremu można było kontrolować okolicie w promieniu setek mil. Najważniejszym obiektem w tej lokacji była Cytadela, potężna budowla wykonana z samego kamienia i marmuru. Jej fortyfikacje zostały postawione w taki sposób, by odpierać ataki armii przewyższających jej obrońców nawet czterdziestokrotnie. Mury były solidne i wysokie na ponad sześć metrów, a zbudowano je na planie pierścienia. Co ileś metrów wznosiły się ku niebu ogromne wieże, które były w stanie wytrzymać nawet najpotężniejszą salwę z trebuszy lub katapult. W Cytadeli znajdowały się tylko najbardziej potrzebne budynki takie jak koszary, zbrojownia, spichlerz i oczywiście zamek. To właśnie zamek stanowił największą potęgę tej warowni. Jego wielkość oraz złowrogie spojrzenie było nie do opisania. W razie utraty dziedzińca, stanowił ostatni bastion przy każdym oblężeniu. W nim znajdowały się siedziby Lorda Katiasa, najważniejszych doradców, dowódców i rycerzy. 

     Reszta Riverhold przypominała zwykłe i spokojne miasto. Domy również nakazano postawić z kamienia, aby uniknąć jakichkolwiek sytuacji, w której trzeba byłoby się konfrontować z ogniem. Ulice pękały w szwach od napływu różnego rodzaju kupców i wędrowców. Wieczorami w karczmach było tłoczno i hucznie, wszyscy pili, tańczyli i śpiewali praktycznie do samego rana.  Lord Katias dbał o swoich ludzi jak o własne dzieci, a i oni odwdzięczali mu się ciężką i sumienną pracą na rzecz rozwoju miasta. Prawo, choć ciężkie było przestrzegane z największą surowością, tak jak nakazał sam Król, dlatego Riverhold mogło poszczycić się praktycznie zerowym współczynnikiem przestępstwa.

     Aron wraz z generałami studiowali dokładnie plany miasta na wypadek oblężenia. Trzeba powiedzieć szczerze, że cała czwórka miała na tym punkcie obsesje i dokładnie analizowali każdy słaby punkt. W tej dziedzinie byli ekspertami, ponieważ szkoły rycerskie dzieliły się na specjalne etapy, zależnie od stanu urodzenia. Szkoła generalska była największą formą zaszczytu dla każdego szlachcica i nie jeden marzył by się tam dostać i dowodzić siłami królestwa, lecz tylko nieliczni byli do tego zdolni. Aron był tym wybrańcem, który właśnie rozpoczął tam swoją naukę i został wysłany do Riverhold pod dowództwem generała Gardisa. Młody rycerz był smukłej i za razem atletycznej postury, przez co większość jego przeciwników brała go za łatwy cel. Mnóstwo razy przekonali się, że był to najgorszy pomysł na jaki mogli wpaść, ponieważ Aron był szybki, silny i wyjątkowo nieobliczalny w swoich pojedynkach. Dodatkowo opanował sztukę fechtunku niemal do perfekcji. Jego błękitne oczy były sympatycznym widokiem dla każdej zacnej damy, a jasne włosy świeciły się w blasku słońca. W jego wyglądzie jedynym problemem dla wielu ludzi mogła być blizna, która wiła się od oka do szczęki. Aron za młodych lat często uciekał z domu, by patrolować okoliczne drogi i lasy wraz z przyjaciółmi. Pewnego razu natknęli się na bandytów, którym postanowili pokazać gdzie jest ich miejsce. O tym, że brawura jest często głupotą młody wtedy Aron przekonał się na własnej skórze. Zebrał  niezły łomot, a ostrze jednego z rozbójników rozcięło mu połowę twarzy. Gdyby nie jego ojciec, który nadszedł z odsieczą nie wiadomo czy chłopak zostałby tak wyśmienitym rycerzem.

- A co z prawą flanką? - spytał Gardis - Jest zdecydowanie niechlujnie obstawiona, a schody znajdujące się przy niej mogą wprowadzić wroga prosto na dziedziniec. 

- Rzeczywiście, ten punkt jest lekko zaniedbany, ale zbudowany został na  wzniesieniu przez co postawienie drabiny lub podjazd wieży oblężniczej jest praktycznie równy zeru. Moim zdaniem nie ma się czego obawiać. - odparł Generał Beril. Człowiek ten był wysoko postawionym członkiem rady wojennej Królestwa. Jego barczysta postura znacząco sygnalizowała, że jest doświadczonym wojownikiem. Dożywał już sędziwego wieku, ale dalej każdy traktował go z należytym szacunkiem i uniżeniem. - A co ty o tym sądzisz Aronie? - oczy trzech generałów zwróciły się ku młodzieńcowi, który obudził się w jednej chwili niczym wyrwany z transu. Nie mógł uwierzyć, że tak zacni ludzie pragną poznać jego opinię na temat fortyfikacji. 

- Zgadzam się  z Generałem Gardisem panie - Aron starał się powoli i dokładnie dobierać każde słowo. Jako, że sam uwielbiał zajęcia taktyczne, to jego pierwszym celem po przybyciu do miasta były oględziny murów Cytadeli. Dokładnie wiedział o czym mówią generałowie i miał na to przygotowaną odpowiedź już od paru dni. - Nie zgodzę się z tym, że postawienie drabin jest mało prawdopodobne, wystarczy zbudować dostatecznie długą i ustawić ją pod odpowiednim kątem. Owszem, jest to skomplikowane, ponieważ jeden błąd wroga może skończyć się srogą klęską w tym sektorze, ale jeśli mu się uda, to nie będziemy w stanie zepchnąć drabiny z powrotem na dół. - Widząc podziw, który malował się na twarzach jego towarzyszy, nabrał pewności siebie i kontynuował - Ustawienie kotłów lub blokad na blankach to tania i skuteczna taktyka do walki z drabinami. Jeśli jednak to się nie uda, to zawsze jeden lub dwa oddziały zbrojnych i łuczników mogą być w stanie odpierać ataki przez wiele godzin. - Aron odetchnął głęboko i czekał odpowiedź generałów. 

- Nieźle młodego wyuczyłeś Gardis. Sam bym na to nie wpadł i szczerze powiem, jesteśmy w stanie zrobić dokładnie to co chłopak powiedział. - Belir traktował młodego rycerza z sympatią i często starał się go pytać o różne sprawy, by poznać jego punkt widzenia. Na te słowa mina chłopaka rozjaśniła się w uśmiechu od ucha do ucha. 

- Musi się jeszcze wiele nauczyć, ale będzie z niego generał jak się patrzy. - odparł Gardis, a takiego rodzaju pochwała dla Arona była czymś na co czekał od początku przyjazdu do Riverhold. 

     Niespodziewanie do sali wojennej wparował skryba Johnas, młody jak na taki urząd, jednak każdy kto znał tego człowieka wiedział, że jest to najlepszy sędzia oraz dyplomata w mieście. Johnas był również doradcą Lorda Katiasa, który traktował jego rady w sposób szczególny i z wyrazistym szacunkiem. 

- Wszystko w porządku? - Belir wydawał się przejęty tą sytuacją, ponieważ nigdy nie widział Johnasa w takim pośpiechu. Uważał go za człowieka poukładanego i chodzącego jak w zegarku.

- Pędzę do was z wieściami Panie. Mam list ze stolicy zaadresowany wprost do rąk sir Arona. - skryba podszedł do młodzieńca i ukłonił się lekko. Piastował bowiem urząd doradcy miejskiego i nie pochodził ze szlachetnego rodu, więc młodzik przerastał go rangą. 

- Któż ze stolicy by do mnie pisał? - Aron był zdezorientowany, nie pierwszy raz widział list z królewską pieczęcią, ale te zawsze były przeznaczone jedynie dla oczu jego dowódcy.

- Będziesz się tak lampił czy w końcu otworzysz pergamin? - rzekł Gardis - nie prosimy cię o czytanie, ale chcemy się dowiedzieć jakie masz plany na jutro. -  Aron zerwał ostrożnie pieczęć i rozwinął zwitek papieru, po czym rozpoczął czytanie. Zdębiał na widok tego co zobaczył, a to tylko poirytowało Gardisa - No mów, że chłopcze!

- Wybacz, jestem lekko zdezorientowany, pismo pochodzi od samego Króla Ronalda. Nakazał mi wracać do stolicy, ponieważ ma dla mnie jakieś specjalne zadanie. - Chłopak jeszcze raz przyjrzał się tekstowi po czym stwierdził - Nie rozumiem, moje praktyki kończą się dopiero za miesiąc, ledwo co tu przyjechałem i już mam wracać?

- Jeśli z listem do ciebie pofatygował się sam król, to musi być to naprawdę pilne i ważne. Weź swój oddział i ruszaj czym prędzej do Pentraven. Wiesz, że Ronald nie lubi kiedy każe mu się czekać. - odparł generał. 

- A co z tobą? Nie jedziesz ze mną? Przecież jesteś moim dowódcą, bez ciebie nie mam zgody na opuszczanie miasta. - Aron nie wiedział czy to żart czy faktycznie stoi przed nim fakt, iż król chce mu zlecić pierwsze samodzielne zadanie, które musi być ogromnej skali.

- O mnie w liście nie było nawet wzmianki, więc muszę życzyć ci powodzenia i bezpiecznej drogi Aronie. - Gardis rozumiał co się dzieje i wiedział, że taka decyzja nie mogła zostać podjęta bez uprzedniej narady wielu ważnych ludzi. Jednak z młodym rycerzem spędził już ponad pół roku i sam nie był pierwszej młodości. Posmutniał na wieść o ich rozstaniu, mimo iż nie dał tego po sobie  poznać. - Nie marnuj czasu chłopcze. Przed tobą długa droga. - Aron pokiwał znacząco głową i obaj uścisnęli sobie dłonie.

Królestwo Pentraven : Popioły przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz