Prolog

259 11 5
                                    

     Biegałam  po  łące  koło wioski bawiąc się szmacianą lalką którą zrobiła mi mama. W pewnym momencie przyszła moją sąsiadka informując mnie  o tym, że w wiosce wybuchł pożar. Bez  chwili namysłu  zaczęłam biec w stronę  domu. Gdy tylko dobiegłam na miejsce zauważyłam, że nasz dom się pali. Podeszłam bliżej i zauważyłam ciała moich rodziców leżące obok siebie. Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Po chwili usłyszałam głos przyjaciółki rodziców:                                                                                                                                                   -Będzie dobrze Aurora, będzie dobrze .                                                                                                                       -NIE.NIE BĘDZIE.- krzyknęłam w stronę kobiety po czym zaczęłam uciekać w stronę lasu.                     Nie wiem ile biegłam, byłam świadoma jednego zastałam całkiem sama SAMA na tym świecie. Przystanęłam gdy zobaczyłam drzewo pod którym bawiłam się z moim przyjacielem Ayato. Usiadłam pod nim i zaczęłam głośno szlochać. Z płaczu wyrwał mnie głos jakiegoś mężczyzny.                                                                                                                                                                                - Co się stało moje dziecko?- zapytał zmartwiony mężczyzna.                                                                           Podniosłam wzrok by  zobaczyć mężczyznę, który  jak się okazało był około 40 letni  dżentelmenem o  białych włosach i rubinowych oczach.                                                                           

- Moi...rodzice...oni...-mówiłam przez łzy.

Szlachcic chyba wiedział co chciałam powiedzieć, bo po kilku sekundach poczułam, że znajduje się w uścisku mężczyzny.

-Zaopiekuje się tobą.Dobrze?!- zapytał dżentelmen

-Haj...- odpowiedziałam dosyć cicho jak na mnie, ale po mimo tego można było usłyszeć radość w moim cichutkim głosie.

-Choć zaprowadzę cię do pałacu, a tam odświeżysz się i odpoczniesz.

-Tak-powiedziałam z większą pewnością siebie i po chwili dodałam- Arigato- posłałam mu ciepły uśmiech.

Mężczyzna odwzajemnił gest i podał mi rękę. Przyjęłam dłoń nieznajomego.Ale po paru sekundach zapytałam:

-Nie, powinniśmy poprosić króla o zgodę.

-Spokojnie to ja jestem Karlheinz Sakamaki król wampirów.-uśmiechnął się ciepło.

''Troszkę'' ździwiona odwajemiłam gest tym samym.

time skip

Król poświęcał mi bardzo dużo uwagi, więc nie czułam się aż tak samotna jak na początku.Na moje czternaste urodziny  dostałam od niego pięknego granatowego nietoperza, któremu dałam na imię Night. Dobrze się czułam w pałacu, chociaż i tak  wiedziałam, że nigdy to nie załata dziury w moim sercu po stracie rodziców to i tak starałam się cieszyć każdym dniem w świecie wampirów. Wiem też, że nie zostanę tutaj na wieki.

 Wiem też, że nie zostanę tutaj na wieki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Jak wspomniałam na początku to moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję, że się podobało.

  Do zobaczenia.

Fire vempire (Diabolik Lovers)Where stories live. Discover now