Ostatni dzień szkoły wskazywał dla Baekhyuna tylko jedno. Oczekiwane od dawna wakacje. Jednak jego wakacje od kilku lat nie wyglądały, tak jak te pozostałych rówieśników. Większość z nich szła na pomoc w rodzinnym biznesie - pensjonacie, który kilka dobrych lat temu ojciec Byuna odziedziczył w spadku po swoim ojcu.
Sobotni poranek wskazywał dla nastolatka początek letnich obowiązków. Wczesne wstawanie nie należało do jego ulubionych czynności, najchętniej zakopałby się pod kołdrą i nie wychodził z pokoju do popołudnia. Nienawidził dni, w których temperatura była wyższa niż dwadzieścia stopni. Zdecydowanie wolał wieczory, w które przechadzał się po pobliskiej plaży z przyjaciółmi. Kiedy już zdecydował się wstać, szybko pognał do łazienki, w której doprowadził się do w miarę przyzwoitego stanu, aczkolwiek wory pod oczami blondyna dawały znaki o kiepsko przespanej nocy. Po przebraniu się w uniform składający się w białej koszulki polo z logiem pensjonatu i pierwsze lepsze jeansy, pognał do oddalonego piętnaście minut pieszo ośrodka. Odpuszczając sobie śniadanie, aby być na czas, biegł na przystanek autobusowy tak szybko, jak pozwalała mu na to jego dość słaba kondycja. Cały zdyszany zatrzymał się akurat zdążając na autobus. Nie przepadał za spóźnianiem się i zawsze robił wszystko, żeby do tego nie doszło. Najczęściej z tego powodu odpuszczał śniadania, jak i tym razem.
Po krótkiej chwili i zaledwie trzech przystankach Baekhyun dotarł na czas. Pierwsi turyści zaczęli się już ustawiać w kolejce przy recepcji, a była zaledwie dziewiąta rano. Chłopak posłusznie zaczął ich odprowadzać do ich pokoi bądź domków, zabierając przy okazji bagaże. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jeden z nich stanie się dla niego kimś więcej niż źródłem zysku rodziców. Pierwsze godziny pracy mijały mu dość szybko, a przerwa zbliżała się coraz bardziej. Byun był prawie święcie przekonany, że odgłosy jego żołądka słychać w całym pomieszczeniu, jednak z powodu sporego ruchu nie mógł sobie pozwolić na chociażby krótką przerwę i skoczenie na jakiekolwiek śniadanie. Tuż przed jego rozpoczynającą się przerwą obiadową do środka wbiegł zdyszany chłopak. Na oko Baekhyuna był studentem i to całkiem przystojnym. Jego włosy zdobił delikatny lawendowy odcień, a na ustach gościł promienny uśmiech.
— Dzień dobry, znajdę może jakiś wolny pokój na dłuższy okres czasu? — Zapytał, a jego ton głosu był niezwykle delikatny i przyjemny. — Zdaje sobie sprawę, że może być to problematyczne. — Kolejny raz uśmiechnął się w taki sposób, że Byun nie był w stanie mu odmówić, wręcz poczuł się oczarowany osobą wysokiego i starszego od niego chłopaka.
— Zobaczę co da się zrobić. Jednak musisz się liczyć z kosztami. - Z niepewnym uśmiechem odpowiedział mu, chowając twarz za monitorem komputera. Jak najszybciej zaczął sprawdzać wolne domki, bo wydawało mu się, że jednak lepiej tam chłopakowi niż miałby męczyć się w jednym pokoiku, a co najważniejsze miałby przede wszystkim ogrom prywatności i piękny widok.
Gdy tylko jego oczy ujrzały biały, drewniany domek, wychylił się, obracając monitor w stronę wyższego. — Znalazłem to i mam nadzieję, że będzie się panu podobać. — Grzecznie powiedział i zaczął pokazywać zdjęcia, jak wygląda od środka.
— Jest piękny! — Ponownie uśmiechnął się w ten sam sposób, co poprzednio. Baekhyun wyczuł zachwyt w jego głosie i przystąpił do drukowania odpowiedniego dokumentu. Po kilkunastu sekundach wyjął kartkę z drukarki, podsuwając ją chłopakowi i pouczył go o odpowiedzialności za zniszczenia oraz gdzie dokładnie ma podpisać.
Park Chanyeol. Już skądś kojarzył to imię i nazwisko, ale za żadne skarby nie mógł sobie przypomnieć skąd. Postanowił, że skoro już praktycznie ma przerwę odprowadzi chłopaka do wynajętego domku i pomoże mu z bagażami. Jednak Chanyeol nie chciał mu dać żadnej z walizek, żeby było mu lżej po tym jak prawie wywalił się na schodach, spadając na niego. Wręcz zaczął się kłócić, że sam sobie da radę i żeby się nie przemęczał, bo są naprawdę ciężkie. Gdy już dotarli do położonego tuż przy samiutkiej plaży budynku, Baekhyun wręczył Parkowi klucze, przypominając, że w razie czego w recepcji są dodatkowe. Z uśmiechem pożegnał pięknego chłopaka i oddalił się w stronę pobliskiej knajpki.
🌺🌺🌺
Park przy każdej możliwej okazji korzystał z pomocy Baekhyuna. Niekoniecznie zawsze faktycznie była to pomoc. Najczęściej kończyło się na rozlanej kawie, o którą prosił i która lądowała albo na podłodze albo na nim samym. Jednak nie miał mu tego za złe, widział, że uroczy blondyn się stara i nie robi tego celowo. Było to bardziej spowodowane nierozwagą i tym, że starszy go onieśmielał.
Pewnego dnia Chanyeol postanowił się zwrócić do Baekhyuna z prośbą o oprowadzenie go po mieście. Wspomniał, że chciałby się za jakiś czas przeprowadzić do Busan, a on bardzo by mu pomógł tą krotką wycieczką. Byun bez chwili namysłu się zgodził. Prawdę mówiąc chciał spędzić z nim trochę czasu i może odrobinę się zbliżyć.
Tak, jak się spodziewał wyjście było udane poza jednym względem. Park cały czas strasznie narzekał i co chwila chciał iść gdzie indziej. Baekhyun chciał mu pokazać najważniejsze miejsca w mieście, gdy ten jęczał, jak jest mu gorąco i czy mogą już wracać. Miał wrażenie, że to on go zaciągnął na tą małą wycieczkę, a nie Chanyeol jego. Aczkolwiek jedno wyszło im na dobre, dowiedzieli się czegoś o sobie. Baek dowiedział się, że Chan studiuje medycynę, a jego ojciec jest jednym ze znanych chirurgów medycyny estetycznej w Seulu. Wspomniał także, że chciałby od nowego roku kontynuować studia tutaj i zacząć z nową kartą, nie jako syn znakomitego chirurga. Natomiast Byun opowiedział mu praktycznie o sobie wszystko. Zaczynając od tego, że chciałby tworzyć muzykę, a wie, że pewnie mu to nie wyjdzie i skończy w firmie ojca, a latem będzie robić to co teraz. Nawiązał także do swojego ulubionego sposobu spędzania wakacyjnych wieczorów, proponując Chanyeolowi wyjście do wesołego miasteczka. Nie spodziewał się, że chłopak się tak szybko zgodzi i będzie dopytywać kiedy konkretnie pójdą.
Kolejne dni mijały im podobnie, Baek w każdej wolnej chwili zaglądał do Chana albo on do niego. Wieczory wypełniały im długie spacery wzdłuż plaży, sącząc lemoniadę lub mleko truskawkowe, które uwielbiał blondyn. To właśnie nim smakował ich pierwszy pocałunek, do którego doprowadził Yeol. Praktycznie zaciągnął młodszego do wody, gdzie skradł z jego malinowych warg delikatny pocałunek. W tamtej chwili nie przejmowali się niczym, nawet tym, że za kilka dni się rozstaną, a ich wakacyjna miłość dopiero zaczęła rozkwitać.
Ostatnie dni wakacji spędzali tak, jakby mieli już rozstać się na zawsze. Kiedy już nadszedł czas pożegnania, Byun praktycznie zalewał się łzami i błagał Chana, aby został na dłużej. Ten obiecywał mu, że przyjedzie, jak najszybciej będzie tylko mógł, gdy załatwi wszystko na uczelni i na spokojnie przeniesie się do Busan. Ich ostatni pocałunek smakował żalem i smutkiem oraz nadchodzącą tęsknotą. Żaden z nich nie chciał się rozstawać nawet na krótki okres czasu. Oboje bali się, że ta relacja może nie przetrwać takiej odległości.
YOU ARE READING
one shots ||kpop
Fanfictionprzeróżne twory wychodzące spod mojej ręki ©vangoghmilkshake