#3

118 21 3
                                    

-I.. No bo.. ja tak naprawde..

-Ja... Oo patrz już jesteśmy!!- wykrzyknąłem nagle żeby unikną tematu na temat taki troche niezreczny.

-Tak dzieki za podwózke.-podziekował mi tym swoim slicznych uśmiechem.

POV ANDY

Do szkoły wszedłem razem z dzwonkiem. Czyli tak naprawde to sie nie spóźniłem.

Pierwsza lekcja to godzina z wychowawcą, który przychodzi zawsze 5 minut po dzwonku do klasy wiec bede przed nim i sie nie skapnie że sie spóźniłem.

Na tej lekcji myślałem tylko o jednym, co Rye chciał mi powiedziec.

Po skończonej lekcji na holu znowu wpadłem na niego i zagadał, na co sie zdziwiłem.

-I jak? Nie zostałeś wylany Fovv?

-Yyy.. niee ze spokojem byłem przed Blackiem. Dzięki ci bardzo jeszcze raz.

-Nie ma za co. Jeśli chcesz to jutro moge po ciebie podjechac.

-Dziekuje, potem napisze ci adres.- Uśmiechnąłem sie i poszedłem dalej.

Reszta lekcji mineła zaskakująco szybko. No tak zapomniałem powiedziec że po naszym "spotkaniu" Rye napisał mi że bedzie czekał za mna pod szkołą bo chce mi cos powiedziec waznego.

***

-Jestem!- krzyknąłem do Beaumonta gdy wchodziłem do samochodu.

-Dobra głupku nie krzycz tak bo siedze obok- powiedział po czym sie zaśmiał. Tak tym swiom świetnym i powalającym na ziemnie uśmiechem.

-Zrób zdjęcie to starczy na dłużej- dodał znowu sie usmiechając. Dopiero teraz do mnie doatrło że sie na niego gapiłem.

-Yyy... no tak, sorry. Chciałeś mi coś powedziec ważnego podobno?

-Tak, znaczy nie jest to może tak bardzo ważne ale chciałem ci podwieźc do domu przy okazji. A wiem ze  nie zgodził byś sie jak bym nie miał ci nic do powiedzenia.- No tak miał racje, sprytny jest.

-Wiec co to za sprawa wazna, ale nie wazna hm?- powiedziałem przez śmiech gdy byliśmy już w drodze do podejżewam ze mojego domu.

-Jutro ok 7:00 wieczorem jest organizowana domówka u mnie w domu z okazji rozpoczynających sie wakcji.- Przerwał i popatrzył mi prosto w oczy.- Mam nadzieje że bedziesz na niej.

Hmm nigdy nie chodziłem na takie imprezy, tylko dla tego że były to imprezy dla bardzie takich "znanych" osób w szkole, tzn. że nie dla mnie

-Jeśli bede zaproszony to pewnie przyjde.- Teraz to ja spojrzałem na niego. Usmiechał sie pod nosem i nie widziałem czy śmieje sie ze mnie czy tak po prostu ma dobry humor, podejżewłaem że to pierwsze.

-Tak głuptasie, jesteś zaproszony.- Usmiechnał sie pokazując rząd białych zębów. No ten człowiek to pierzona perfekcja.

Podjechaliśmy własie pod mój dom, Rye wyszedł ze mną z samochodu.

Zapadła nie zręczna cisza gdy staliśmy przy jego samochodzie wiec stwierdziłem że to ja sie odezwe pierwszy.

-Dzieki za podwózke.-Powiedziałem i się uśmiechnąłem na co on odwzajemnił uśmiech i powiedział ze nie ma sparwy.

-Do zobazczenia jutro na imprezie w takiem razie.- powiedziałem z zamiarem odwrócenia sie i pójścia do swojego domu jednak coś, a raczej ktoś mi przeszkodził chwytając mnie za rękę przyciągajac do swojego torsu i całując prosto w usta.

Na początku miałem zamiar go odepchnąc ale jednak stwierdziłem że oddam pocałunek.

Oderwał sie nagle ode mnie na co sie zdziwiłem. Co pewnie był widac poprzez mimikę mojej twarzy.

-O ja cie, ja cie bardzo przepraszm, ja nie chciałem naprawde, jezu jaki ja jestem głupi.- nawijał tak cały czas bez przerwy.

-Rye nic sie nie stało. Zapomnijmy moze o tym jak by to w ogóle nie miało miejsca.- Nie chcaiłem o tym wcale zapominac i pewnie tego nie zrobie. Był to totalnie inny pocałunek niż z moją "dziewczyną".

-Taak lepiej bedzie jak o tym zapomnimy.- Powiedział to niby z uśmiechem, ale jednak widac było w jego oczach że wciale też nie chciał tego zapominac.

-Dobranoc.- Powiedziałem szeptem na co spojrzałem mu w oczy czego pożałowałem bardzo. On płakał, naprawde Rye Beaumont miał łzy w oczach.

-Ejj stało sie coś?- Powiedziałem i podniosłem jego głowę dwoma palcami za podbródek aby spojżał na mnie.

-Rye dlaczego ty płaczesz?- Zapytałem podejrzewam że z troską w głosie.

-Bo ja.. jak pierwszy raz cie zobaczyłem to..- Jego głos sie cały czas trząsł jak by miał zaraz go stracic.

-Jak cie pierwszy raz zobaczyłem- Wziął głeboki wdech, uspokoił sie i zaczą mówic dalej.

-To poczułem takie dziwne uczucie, chcałem cie pocałowac, ale przeceż ja miałem dziewczyne, nie wiedziałem co sie ze mna dzieje. Potem po kilku dniach uświadomiłem sobie że mi sie nie  podobają dziewczyny, na widok żadnej dziewczyny nie czułem sie tak jak na twój widok. Cały czas o tym myślałem i zerwałem z Anastazją, wymysliłem historyjkę, że do siebie nie pasujemy pomimo że byliśmy ze sobą 3 lata. A ona w to uwierzyła i sama stwierdziła że tak bedzie najlepiej. 

Głos mu sie zawiesił, wiec zrobił przerwę i popatrzył w tym czasie na mnie. Pewnie myślał że teraz sie odwrócę i sobie pojde. Nie zamierzałem tego robic.

-Andy, popatrz na mnie prosze.- Powiedział bardzo łagodnym głosem, a ja zrobiłem to o co mnie poprosił.

-Andy, bo ja cię chyba..- Czy on chce powiedziec to co ja  myślę. Nie to nie możliwe, nie wierze w to. Ujął moją twarz w dłonie, przejechał kciukiem po policzku następnie chwycił moją rękę.

-Andy bo.. ja cię.. ja cię kocham Andy..- Po powiedzeniu tego wybuchł bekiem. Próbowałem go uspokojic.

###########

Tak oto jest rozdzał 3!!!

Bardzo ciezko mi jest sie zebrac do pisania tego.

Komentujcie kochani i gwazdkujcie jesli chcecie wiecej.



I'm normal guy..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz