[Victoria's POV]
Tego samego dnia, którego moje życie stało się do dupy, oprócz Sophii, poznałam Megan. Jest rudowłosą dziewczyną o niebieskich oczach. Bardzo przypominała mi Lily, z którą zresztą ją pomyliłam i mniej więcej tak się poznałyśmy.
Weszłam z dziewczynami do sali, a nauczyciel zatrzymał mnie i Sophię, bo miał nas przedstawić klasie. Nie wiedziałam, że Soph też jest nowa. Wszyscy już usiedli w ławkach, a my stałyśmy na środku, co było szczerze mówiąc bardzo krępujące. Nie lubię jak ktoś się na mnie gapi. To znaczy w szkole. Na różnych imprezach typu Comic Con*, mi to nie przeszkadzało.
- Chciałem przedstawić wam naszych nowych uczniów! - mężczyzna uśmiechnął się do nastolatków, po czym zwrócił się do nas - przedstawcie się i powiedzcie kilka słów o sobie, np. skąd jesteście i czym się interesujecie.
Ocho! To on miał nas przedstawić czy my siebie, bo chyba nie zrozumiałam. Facet nawet spoko, ale trochę za bardzo przymilny. Coś w stylu: och, ach.... ku#wa ech. Postanowiłam zacząć jako pierwsza:
- Cześć, nazywam się Victoria, ale proszę mówcie mi Tori. Mam piętnaście lat i pochodzę z Vancouver. Ale z powodu pracy mojego taty, przez ostatnie trzy lata mieszkałam w Paryżu. Lubię grać na konsoli i lubię też moją pracę.
Po mnie głos zabrała Sophia:
- Cześć jestem Sophia, mam piętnaście lat i pochodzę z Atlanty w stanie Georgia. Dalej tam mieszkam, ale tutaj przyjechałam do pracy. Interesuje się historią oraz jazdą konną.
- Ma ktoś jakieś pytania? - zapytał. Jedna dziewczyna wstała z miejsca podnosząc rękę. - Tak, Jessica?
- Czyli ty jesteś Victoria Evans? - zwróciła się do mnie, na co kiwnęłam głową - ta aktorka?
Właśnie tego się obawiałam. Mimowolnie jeszcze raz kiwnęłam twierdząco. Bez słowa usiadłam w wolnej ławce, a w ślad za mną to samo zrobiła Soph siadając koło mnie.
* - największe konwenty miłośników filmu oraz komiksów i fantastyki
***
Właśnie jadę do studia, żeby odebrać scenariusz, którego będę się uczyć przez następny tydzień. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu, wcześniej prosząc Jack'a żeby na mnie poczekał w aucie, ponieważ to mi zajmie tylko kilka minut. Gdy weszłam do środka ogarnęło mnie dziwne uczucie. Jakby mieszanka wstydu, złości i szoku. Wszystko dlatego, że w pomieszczeniu stał nie kto inny jak Finn Wolfhard. Wiedziałam, że przyjechał na plan filmowy, ale dlaczego akurat na mój? Starałam się na niego nie patrzeć. Dopiero po chwili zauważyłam Sophię stojącą obok niego. Nie zauważyła mnie. Nie podeszłam do niej. Stałam jak kołek wpatrując się tępo w plakat jakiegoś filmu. Dostałam scenariusz i wybiegłam na dwór. Wsiadłam do samochodu mówiąc "jedźmy już".
- Wiesz co... - zaczął Jack - bo obiecałem Finn'owi że zabiorę go ze studia...
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Do reszty wkurzona, bez słowa wysiadłam spowrotem z samochodu i postanowiłam pojechać autobusem.
***
Pół godziny później, siedziałam już w moim pokoju. Przeglądałam instagrama, ale w końcu mi się to znudziło więc odłożyłam telefon i wpatrywałam się tępo w sufit. Genialnie. Przecież to jest film love story!
- Ja się zabije! - jęknęłam.
W książce główni bohaterowie się całowali. C A Ł O W A L I. Albo znajdą dublerkę, albo ja się wypisuje z tego filmu.
***
Tydzień później...
Dzisiaj pierwsza scena. Trochę się denerwuje. Że wypadnę nieprofesjonalnie. Że się przejęzyczę. Że Finn to zobaczy. Jezu jestem żałosna - przejmuję się zdaniem kogoś kogo powinnam nienawidzić. Właśnie. Powinnam. Ale ja go... kocham to za mocne słowo, za młoda jeszcze jestem... Lubię to również za słabe słowo. Zakochuję się.
Przez całe lekcje z siedziałam jak na szpilkach powtarzając scenariusz. Nareszcie! Ostatnia lekcja. Okej, jeszcze piętnaście minut. Dziesięć minut. Pięć minut. I...dryyyyńń!(xD) Dzwonek!
Wybiegłam razem z Sophią z budynku. Jej mama miała nas odnieść na plan. Wsiadłyśmy do białego SUV-a. Wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Wysiadłam z auta, ale mama Sophii jeszcze przez chwilę rozmawiała z córką. Gdy na nią czekałam, zobaczyłam samochód rodziców Jack'a z którego wysiadł Finn. Kiedy na mnie spojrzał szybko odwróciłam wzrok. Soph wysiadła i ruszyłyśmy przed siebie.
Przywitałyśmy się z Chris'em (tak miał na imię reżyser), rozdzieliłyśmy się i poszłam w stronę garderoby. Tam czekałam na charakteryzatorkę. Gotowa do sceny, poszłam na plan. Muszę się wczuć w rolę. Okej...
- Victoria! - rozległ się głos reżysera - zasuwaj na plan!
- Jestem Tori! - poprawiłam go automatycznie, nawet się nie oglądając.
~♢~ *
"- Puk, puk!
Ledwie otworzyłam zasuwę, wpadła do środka Heather(Sophia). Jej brązowe loki aż podskakują, gdy z piskiem rzuciła się mnie uściskać. Wybuchłam śmiechem na widok tej jej ekscytacji. Przyklękła na moim łóżku, żeby się przyjrzeć zdjęciom Rachel i Elizabeth.
- Dały mi je tuż przed wyjazdem - wyjaśniłam.
Heather dotknęła górnej ramki.
- To Rachel, prawda? Że niby tak się ukrywa przed paparazzi?
- Ale by się cieszyła, gdyby wiedziała, że tak od razu załapałaś, o co chodzi - powiedziałam.
Heather przelazła bliżej okna, żeby wyjrzeć na zewnątrz. Stuka w szybę opuszkami palców i jeden z chłopaków od razu się odwraca. Niesie akurat wielki karton podpisany "jemioła". Poszedł w kierunku zielono-białego namiotu, takiego trochę jak w cyrku. Heather w ogóle na mnie patrzy, tylko zachwyca się widokiem za oknem.
- Czyś ty widziała, jakie masz tu w tym roku ciacha?
Kiwnęłam głową i się zaśmiałam."**~♢~
-
Cięcie!
Odetchnęłam z ulgą.
*znak informujący o zaczęciu danej sceny
**Światło - Jay Asher
______________________________________
845 words...Siemanko! Strasznie was przepraszam ze mnie trochę nie było z tymi rozdziałami, ale mamy juz wakacje więc, będę pisać zawsze kiedy będę mogła. Oczywiście nie zawsze bo też mam wakacje - Jadę do rodziny i na obóz. A wy jakie macie plany na wakacje?
Opublikowano: 26 czerwca 2018 rok
~Nie_znaj0ma
CZYTASZ
The Truth Lies || F. W.
Fanfiction♢Victoria i Finn to starzy przyjaciele z dzieciństwa. Znali się od urodzenia i byli nierozłączni. Ale pewnego smutnego dnia ich drogi się rozdzieliły i coś się popsuło. Co się stanie gdy spotkają się po trzech latach milczenia? Znienawidzą się jeszc...