[Finn's POV.]
Pierdolone słońce! ~ pomyślałem. Zaraz... Ku#wa! Spóźnie się jeszcze na pierwszy dzień szkoły. Genialnie. Wyskoczyłem z łóżka jak z procy, żeby sprawdzić która godzina. 7:42, dobra mam jeszcze osiemnaście minut. Ubrałem się, spakowałem resztę rzeczy do torby w tym telefon i zbiegłem na dół. Nie dopiero w korytarzu zorientowałem się, że nie wziąłem torby z pokoju. No po prostu super. Wróciłem po nią i wyszedłem z domu na autobus. Jack'a i JĄ odwieźli rodzice chłopaka.
Po kilku minutach przejechał. Wsiadłem i zająłem miejsce. Chwilę zajęło mi rozkminienie czemu wszyscy w autobusie się na mnie gapią. Nie wziąłem czapki ani okularów przeciwsłonecznych. No jasne w końcu sam Finn Wolfhard jedzie zwykłym miejskim transportem. Do dupy jest takie myślenie. Jestem normalnym osobą, więc czemu nie? Większość osób pewnie myślała ze się pomyliła, bo po chwili kilka osób się odwróciło. Inni mnie w ogóle nie rozpoznawali. I tym lepiej. Błagam, żeby tylko nie było znowu jebniętych psychofanek! Całą drogę udawałem, że zobaczyłem za oknem coś szalenie interesującego.
Gdy byłem już na miejscu, pośpiesznym krokiem udałem się w stronę sekretariatu po plan lekcji oraz numer i kod do szafki.
- Dzień dobry - powiedziałem wchodząc do pomieszczenia, a kobieta wyjrzała zza komputera mierząc mnie od stóp do głów znad swoich grubych, czerwonych okularów. Po skończeniu oględzin mnie wróciła do wpatrywania się w monitor i klikania natarczywie myszką.
- Nazwisko. - mruknęła po tym jak wyjaśniłem o co chodzi.
- Wolfhard... Finn Wolfhard. - odparłem po czym zadzwonił czarny, telefon stacjonarny leżący na biurku sekretarki.
- Zaczekaj - powiedziała kobieta i odebrała telefon. - Dobrze, pani Dyrektor już się tym zajmę. Zaraz wracam - zwróciła się do mnie po rozłączeniu się. Kiwnąłem tylko głową. No to sobie poczekam. Sekretarka weszła do gabinetu dyrektora przynajmniej tak napisane było napisane na tabliczce zawieszonej na drzwiach.
Stałem odwrócony do drzwi plecami, gdy poczułem, że ktoś wpada na mnie jednocześnie mnie przewraca na ziemię. Osobą, która na mnie wpadła okazała się nie kto inny jak Victoria. Kiedy spojrzałem jej w oczy zamurowało mnie. Zdałem sobie sprawę, że cała złość jaka kiedykolwiek między nami była wyparowała dawno temu, a dokładniej trzy lata temu. Tak strasznie chciałem ją przytulić, przeprosić, obejrzeć z nią horror, normalnie porozmawiać. Ale nie mogłem. Ona mnie nienawidzi. A ja muszę udawać, że również jej nienawidzę. Udawać uczucia. Tak się da? Od tej chwili moje życie stało się jednym wielkim kłamstwem. Może jestem słaby, ale zachciało mi się płakać. Chce umrzeć.
***
[Victoria's POV.]
- Pójdziesz ze mną? - zapytałam Jack'a.
- Nie mogę, muszę iść na lekcje - wyjaśnił - do sekretariatu musisz iść najpierw prosto, w lewo, po schodach i pierwsze drzwi po lewej.
Przytaknęłam starając się zapamiętać instrukcje chłopaka. Ruszyłam w kierunku przez niego wskazanym. Po drodze wpadłam na jakąś dziewczynę.
- O jeju, przepraszam! Niezdara ze mnie. Wszystko w porządku? - zapytała nieznajoma.
- Tak, ale nie musisz przepraszać, przecież to ja na ciebie wpadłam! - odparłam ze śmiechem po czy brunetka pomogła mi wstać.
- Jesteś nowa prawda? - zapytała, na co kiwnęłam głową. - Jestem Sophia.
- Victoria, ale proszę mów mi Tori, dobrze?
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się Sophia.
- A więc Soph (czyt. Sof)... Eee, mogę tak do ciebie mówić? - zapytałam, po czym Sophia kiwnęła głową. - zobaczymy się później?
- Okej. Narazie Tori!
Spoko z niej laska. Chyba się z nią zaprzyjaźnie. Miałam nie mieć przyjaciół, żeby nie tęsknić no! Jak ktoś chce mieć przyjaciół to spotyka same szuje i dziwki, a jak ktoś nie chce mieć przyjaciół to spotyka samych zajebistych ludzi, cholera to niesprawiedliwe! Kiedy tak rozmyślałam o tym jak to będzie kiedy wyjadę spowrotem do Vancouver, a o tym, że zeszłam juz do sekretariatu zorientowałam się dopiero gdy wpadłam na kogoś. A był to ON. Finn Wolfhard we własnej osobie. Gdy spojrzałam mu w oczy, próbowałam oprzeć się pokusie przeproszenia go, zaśmiania się z zaistniałej sytuacji i normalnego porozmawiania. Ale nie mogłam tego zrobić. Musiałam udawać, że go nienawidzę chociaż cała złość, jeśli jakaś kiedykolwiek istniała między nami, wyparowała trzy lata temu. Ale on mnie nienawidzi. Nie wiem dlaczego, ale boję się go o to spytać. Poza tym również nie mogę. Nie mogę. Moje życie od tej chwili stało się jednym wielkim kłamstwem.
______________________________________
675 words...
Tak wiem zajebiście długi rozdział, ale jak wiecie mam dużo nauki i chciałam żebyście juz dłużej nie czekali^,^
Jak widzicie nasza akcja powoli się rozwija, poznajemy uczucia Finn'a i Tori, no i pojawiła się nowa bohaterka Sophia, która z pewnością zostanie na dłużej😜 ostatnio skończyłam czytać genialną książkę (nie na wattpadzie) serdecznie polecam -> "Papierowe Miasta".~Nie_znaj0ma
CZYTASZ
The Truth Lies || F. W.
Fanfiction♢Victoria i Finn to starzy przyjaciele z dzieciństwa. Znali się od urodzenia i byli nierozłączni. Ale pewnego smutnego dnia ich drogi się rozdzieliły i coś się popsuło. Co się stanie gdy spotkają się po trzech latach milczenia? Znienawidzą się jeszc...