* Oczami Matteo *
Nie wytrzymałem dłużej dlatego następnego dnia udałem się do Boga na audiencje w celu poznania
przyczyn i okolicznośći rozłąki z moją dziewczyną. Wiem iź to moją winą jest ten cały wypadek
bo to mój pomysł ale miał się udać ! Więc dlaczego Bóg przy tym zdarzeniu majstrował ? Ciągnął za sznurki życia i odciął je nożyczkami jak śmierć kosą jak na obrazach ze średniowiecza. Tak zwane '' dance makabre '' czyli taniec śmierci. Pan steruje nami jak kukiełkami w tym teatrze. Mówią że On nas kocha. Ale jak może nas kochać skoro odbiera nam życie ? Steruje nim zamiast dać wolność. Nigdy tego nie zrozumiem. Ale chcę dlatego z samego rana wybrałem sie do jego pałacu. Niebo można porównać do bajek. Tak. życie tu to bajka. Omijam każdego na ich twarzach syci uśmiech. Nie sztuczny a prawdziwy. Ludzie tu się cieszą że tu są. Dlaczego ja nie mogę ? Gdy dotarłem do bramy Niebios ukazali mi sie dwaj aniołowie. Mieli blade biało niebieskie twarze, złote włosy i błękitne oczy. Ich sylwetka była wysportowana umięśniona. Stali bacznie z mieczami skierowanymi w swoją stronę. Ich sztylety sie stykaały torując drogę do pałacu. Spojrzeli na mnie. Zrobili rewizje czy naprawde jestem tutaj miejscowy po czym z uśmiechem wpuścili mnie przez brane. A gdy to uczyniłem powrócili do poprzedniej pozycji. Wizja pałacu Pana nie była tak odległa jak myślałem.
Dróżka usypana kamieniami, którą z obu stron otaczały rzeźby aniołków. Małych dzieciątek. Po zrobieniu dziecięciu kroków trafiłem w końcu naplac gdzie były piękne anielice opiekujące sie dziećmi. Niektóre z nich grały na skrzypcach violonczeli a inne zachwycały się zapachem kwiastów w ogrodzie. Jeszcze inne były pochłonięte zabawą z dziećmi. Ich wyraz twarzy był pewny i wyraźisty. Ich twarzom towarzyszyły szczere uśmiechy i zadowolenie. Byliśmy jakby na placu przed pałacem więc poszedłwm dalej po marmurowych długich i wysokich schodach. Było ich dwadzieścia pięć. Po godzinie z zadyszą udało mi sie je pokonać wchodząc do eajskiego ogrodu który przypominał mi Eden z bibli. Wyglądał jak kręty labirynt. Jeśli go przejde dojde do Niego. Nie poddałem sie nawet na chwili i po kilkunastu próbach wydostania sie z labirynty udało mi sie go opuścić.Gdyby ni myśl i halucynacyjny obraz mojej biednej ukochanej nie wiem czy bym dał rady.
Gdy pokonałem wszystkie przeszkody ujrzałem go. Ducha świetego. Byl gołębiem. Pięknym białym wyraźistym ptakiem. To on wskazał mi droge do tronu najwyźszego. Gdy zobaczyłem uśmiechniętego Boga który podziękował gołębiu wyczułem że spodziewał sie mojej wizyty. Ukląkłem przed nim składając wyrazy szacunku. On tylko popatrzył w moją strone.- Dziecko moje Matteo . Co cie sprowadza do mojego kroólestwa ? - pyta ojcowskim tonem.
- Mój Panie. Męczy mnie jedna myśl związana z moim wypadkiem - odpowiadam
- A dokładnie ? - pyta pocierając bialą brode jak filozof..
- Dlaczego zabrałeś mnie a Lunę zostawiłeś przy życiu ? - pytam po zym Bóg wstaje i prowadzi mnie białym długim korytarzem. Po obu jego stronach widnieją małe zdjęcia ludzi z imieniem i nazwiskiem oraz datą urodzenia.
- Diecko moje. Mam inny plan co do panny Valente - odpowiada beznamiętnie muskając palcami jej fotografię
- Ale jaki ? - pytam ciekawy a zarazem zdenerwowany
- Nie mogę ci zdradzić. Nikomu nie zdradzam losu ludzi na Ziemi. Wiem jak tęsknicie za sobą. Znam myśli Luny. To myśli samobójcze. Niepokoi mnie to. Boje sie o nią. Wiesz co sie dzieje z samobójcami ?
- Trafiają do piekła - odpowiadam bez wachania.
- Widzę że znasz dobrze praktyki religijne Synu
- Owszem - mówie z wdzięcznością.
- Wiem także jak dla ciebie jest ona ważna i jak ważne są wrotki w waszym życiu
- Do czego Ojcze zmierzasz ? - patrze ze zdziwieniem na jego postać.
- Mam moc by spełnić twoje pragnienia. Wiem że jedno z nich to Luna Valente a drugie to wrotki. Dam ci wybór. Mogę wysłać cie do niej na ziemie byś ją ostrzegł przed tymi myślami samobójczymi albo dostawić tą spraweona trafi do piekła a ty będziesz miał piękne wrotki. Wybierając jedną rzecz wyrzekasz sie drugiej jasne ? Musisz wybrać teraz - wyjaśnia. Jestem zaskoczony jego wymaganiami. Lecz wiem co wybrać
- Dobrze. Teraz idz wyśle anioła kiedy będziesz mógł zejść na ziemie-oznajmia po czym wychodzę.
- Wybieram Lunę ! - mówie bez zastanowieniaPan znika zostawiając mnie w lekkim oszołomieniu. Nie mogłem zrozumieć i pojąć warunku Boga
mimo to wybrałem Lunę. Owszem zanim ją poznałem wybrałbym inną opcje czyli wrotki. Ale to jakby ta dziewczyna nie była Luną. Panna Valente jest dla mnie najważniejsza ! Od kiedy ją poznałem zawsze taka była. Dziewczyna zajmuje najważniejsze miejsce w moim sercu nawet teraz gdy los nas rozdzielił.
Jestem na tyle zdeterminowany by oddać wszystko by dostać ją w swoje ramiona. Nawet jakbym musiał służyć diabłu.
CZYTASZ
{Lutteo&Simbar} - ''Wrócę po Ciebie
FanfictionKrótka opowieść o prawdziwej miłości ludzi z pozoru różnych. Nie oceniając po okładce wszystko jest zupełnie inne niź by sie mogło wydawać. Prawdziwa miłość zawsze zwycięży chodzby droga do niej była kręta pełna bólu i cierpienia. Ale warto. Czy na...