Spoilery Węży, Smoknij się, Kruka, Kwiatów, Planned Liars, czego dusza zapragnie...
~
Percy Weasley kochał swoją pracę w Ministerstwie Magii i był w niej prawdziwym perfekcjonistą. Uważał, że nie było lepszej osoby, która mogłaby zasiąść na jego stanowisku, dlatego bronił go jak lew. Najlepiej pracowało mu się w zaciszu swojego niewielkiego, szarego gabinetu, w którym wszystko było skrupulatnie uporządkowane, a właśnie przede wszystkim ciche.
Nie przyznałby się do tego nikomu, ale pracy miał ostatnio o wiele więcej i powoli zaczynał się nie wyrabiać. Zauważyli to jednak jego przełożeni i pomimo wielkich protestów Weasleya, załatwiono mu asystenta... Czy też raczej asystentkę.
To był zimny, styczniowy dzień, gdy do biura Percy'ego zapukał szef departamentu i, uzyskawszy pozwolenie na wejście, otworzył drzwi.
- Dzień dobry, panie Weasley. Tak jak zapowiadałem, oto pana nowa asystentka, panna...
W drzwiach ukazała się wysoka dziewczyna w fioletowym sweterku z białą koszulą pod spodem. Jej włosy były spięte w nieco rozwalonego koka, a ona sama trzymała duży karton ze swoimi rzeczami.
- Jane Zaukautas, bardzo miło mi pana poznać - powiedziała blondynka z szerokim uśmiechem, zauważywszy problemy szefa z przypomnieniem sobie jej problematycznego nazwiska.
- Tak, to chyba zostawiam w dobrych rękach. Miłej współpracy życzę - dodał tylko szef departamentu i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Jane odłożyła swoje rzeczy na szare biurko, które stało dokładnie naprzeciw tego Percy'ego i się z nim stykało. Po tym dziewczyna podeszła do rudzielca i wyciągnęła rękę w jego kierunku.
- To ogromny zaszczyt móc z panem pracować, panie Weasley - powiedziała z uśmiechem, wymieniając z nim uścisk dłoni.
Percy nie mógł powiedzieć, że cieszył się z jej przybycia. Przecież nie potrzebował żadnej pomocy w swojej pracy i mógł doskonale poradzić sobie sam. Mimo wszystko musiał zachować się profesjonalnie.
- Tak, tak, miło mi, panno... - zmarszczył czoło, bo podobnie jak szef departamentu nie potrafił sobie przypomnieć jej nazwiska.
- Zaukautas - powiedziała, zauważywszy, że jej nowy współpracownik również ma problem z wypowiedzeniem tego, jak się nazywała.
- To dość nietypowe nazwisko... - Percy zmarszczył czoło, puściwszy jej rękę.
- A tak, to dlatego, że mój tata to Litwin - wyjaśniła radośnie. - Ja sama urodziłam się na Litwie, ale mama jest stąd. Chodziłam do Hogwartu, byłam w Hufflepuffie. Mogłabym się rozpakować...?
- Tak, naturalnie, panno... - Percy znowu zapomniał tego cholernego nazwiska i w końcu się poddał. - Czy mogę mówić do pani po imieniu? Nie chcę cały czas mylić nazwiska - powiedział, zajmując miejsce przy swoim biurku.
- Pewnie, Jane jest w porządku - odparła entuzjastycznie, po czym wyjęła ze swojego kartonu nie (jak spodziewał się Percy) przybory i teczki, a trzy doniczki z lawendą.
Rudzielec zmarszczył czoło. Dziewczyna już zaczynała mu się nie podobać - profesjonalistka nie zajmowała się czymś tak błahym, jak rośliny, a na pewno nie ubierała się tak jak ona (według Percy'ego powinna być ubrana w o wiele bardziej oficjalny strój). Powstrzymał się jednak od komentarza i krytycznym wzrokiem obserwował, jak dziewczyna stawia doniczkę z lawendą na swoim biurku.
- Och, mam nadzieję, że lawenda nie będzie panu przeszkadzać... - powiedziała Jane, wyczuwszy jego spojrzenie na sobie. - Zawsze lubiłam jej zapach i pomaga mi się skupić.
CZYTASZ
Odołówkuj się ode mnie • Percy Weasley
Fanfiction✏ Percy to indywidualista, który nigdy nie chciał żadnej asystentki - przecież sam doskonale potrafił sobie poradzić w swojej pracy. Los za to stwierdził, że bez asystentki się nie obejdzie. Czy Percy'emu uda się nie zwariować przy nadzwyczaj optymi...