Bonus

8.2K 933 368
                                    

Musiałam napisać trochę o bliźniaczkach! 😍

~

Słońce wschodziło już wysoko nad równinami na obrzeżach Londynu, gdzie stał jeden, mały, przytulny biały domek i długo, długo nic poza polami. Pierwsze fale ciepła tamtego sierpniowego dnia zaczęły dawać się we znaki, choć na niebie znalazło się kilka chmurek.

W owym odosobnionym domku było cicho jak makiem zasiał. Ten idealny spokój zakłóciło jednak cichutkie skrzypienie drewnianych schodów, po których powolutku wspinało się małżeństwo, które nie spało już od kilkudziesięciu minut.

Percy Weasley i jego żona Jane ubrali się już w codzienne ubrania. Skradali się wręcz do wspólnego pokoju swoich córek, niosąc dwa małe torty z literami S i M, ten pierwszy fioletowo-czerwony, a drugi fioletowo-żółty. Na obu znajdowały się dwie wielkie świeczki z numerem trzynaście, już zapalone, czekające na to, by je zdmuchnąć.

Para stanęła przed białymi drzwiami od pokoju bliźniaczek. Jane założyła niesforny kosmyk swoich ciemnoblond włosów wypadających jej z koka za ucho i zaraz po tym położyła dłoń na klamce, łapiąc kontakt wzrokowy z ukochanym.

- Trzy, dwa, jeden - wyszeptała. - Sto... - chciała zacząć śpiewać, otwierając drzwi, ale Percy ją powstrzymał.

- Zaczekaj, może najpierw je obudzimy? Żeby się nie przestraszyły - zaproponował, na co Jane przewróciła oczami.

- Percy, czy ty całe życie musisz być taki odporny na zabawę? Nic im się nie stanie, chodź już - dodała i szeroko otworzyła drzwi, zaczynając śpiewać. - Sto lat, sto lat, niech żyją, żyją nam...

Para weszła do wielkiego pokoju, który był przedzielony równiutką linią na środku. Po lewej jej stronie ściany i podłoga były ciemnofioletowe, mnóstwo dodatków czerwonych, stała otwarta szafa i panował tam ogólny chaos wynikający z niedbałego ustawienia różnych przedmiotów. W rogu znajdowało się łóżko z krwistoczerwoną pościelą, w którą zaplątana z otwartymi ustami spała Sofia, tuż pod wielkim banerem Gryffindoru.

Prawa strona pomieszczenia wyglądała jak z innego wymiaru. Wszystko było utrzymane raczej w jasnych, żółtawych lub beżowych barwach, z delikatnymi, jasnofioletowymi dodatkami. Stały tam drewniana półka na książki i biurko (kiedyś podobne stało też po lewej, jednak nie było nigdy używane w inny sposób niż jako półka na wszystko, czego na biurku nie powinno być). To po tej stronie znajdowało się również niewielkie, kwadratowe okno z białą firanką i kilkoma doniczkami z lawendą na parapecie. Pod nim spokojnie spała Molly, okryta pościelą w biało-żółtą kratkę.

Obie dziewczynki były identyczne. Tak samo mocno piegowate, tak samo z lekko zakręconymi, rudymi włosami do łopatek... Ale wygląd był jedyną podobną w nich rzeczą.

Na głos matki i ojca pierwsza zerwała się Sofia, która niemal od razu chciała wyskoczyć z łóżka. Spuściła już z niego nogi i siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha, nie spuszczając oczu z rodziców. Molly budziła się znacznie wolniej i powoli usiadła na łóżku, również się uśmiechając.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział również uśmiechnięty Percy po zakończonej piosence i przytulił najpierw Molly, a później Sofię, obok której usiadł.

- Kochamy was z tatą najbardziej na świecie - dodała Jane, która w tym samym czasie podeszła najpierw do Sofii, a później usiadła obok Molly.

Odołówkuj się ode mnie • Percy WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz