Rozdział 6

88 15 6
                                    

Cała czwórka wybiegła z komisariatu i wszyscy zobaczyli martwego Browna z kulą w głowie. Na dachu sąsiedniego budynku był snajper
- Tam jest snajper! - krzyczał David - Ja z Johnem go dorwiemy a wy nie opuszczajcie komisariatu
Gregory tylko skinął głową, a David i jego pomocnik wdrapali się na dach, z którego strzelano lecz nikogo poza nimi tam nie było
- Tu jest papieros Davidzie - rzekł John
- Faktycznie
David powąchał papierosa i już wiedział kto strzelał
- Papierosy Spike. Tylko jedna osoba w tym mieście je pali. To Harrison Ford
- Ten Carosyjski zabójca? - spytał John
- Tak
Zeszli z dachu i weszli z powrotem do komisariatu
- Wiecie kto to? - spytał Gregory
- Mhm. - powiedział David - Lepiej powiedz co z nim
- Nie żyje, a co ma z nim być. - wtrącił się Bill - Kto to zrobił?
- Harrison Ford
- A jednak - powiedział posterunkowy
- Gdzie mieszka? W porcie?
- Tak jak zawsze - odparł Bill
- Chodźmy Johnie - rzekł David
Detektyw i jego kompan pojechali samochodem pod adres snajpera. Gdy byli na miejscu drzwi od domu były otwarte. W środku były ślady krwi. Gdy przeszukiwali dom natkneli się na wpół żywego Harrisona
- Dobrze się czujesz? - spytał John
- Wręcz wyśmienicie. Mam 3 rany postrzałowe i do tego krwawie debilu
- Kto to zrobił - pytał David
- Jakiś nieciekawy typ - odpowiedział
- Dlaczego ci to zlecił i dlaczego cię postrzelił?
- Nie wiem dlaczego. Nie pytam zleceniodawców o ich zamiary. Oni płacą ja zabijam. Taka robota ale tym razem zabiłem, a on mi nie zapłacił
- Wiesz coś o nim? - pytał dalej David
- Nie. Wiem tylko tyle że należał do jakiegoś Stowarzyszenia Dwóch Sióstr czy czegoś tam. - wstrzymał się przez chwile z mówieniem - Cholera umieram. Widze to przeklęte białe światło. Żegnajcie więc
Harrison umarł w wyniku zbyt dużej ilości krwi. David wstał od niego i wyszedł ze środka, a na zewnątrz stała policja
- Gość nie żyje. 3 rany postrzałowe. Sprawca tego wszystkiego go postrzelił i należy do jakiegoś Stowarzyszenia Dwóch Sióstr - powiedział David
- To rzekome "stowarzyszenie" to Zakon lub jak kto woli Sekta. Powstało to dzięki Pani Berger, która odnalazła zapiski o jakichś dwóch siostrach, chyba nazywały się Iga i Monika, które pomogły temu kraju przynieść dobrobyt i takie tam. Ich zasadą jest wyzywanie różnych ludzi, którzy według nich są debilami, a teraz musimy tam jechać - dodał Gregory
Gregory, John i David pojechali w miejsce, w którym Zakon miał swoją siedzibę główną

Tajemnica MorderstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz