Część XIII

66 4 0
                                    


a/n

disclaimer : nie biorę odpowiedzialności za żadne dialogi i wypowiedzi bohaterów powstałe w tym rozdziale XD

2. ten ff to woda stojąca, masło maślane i o dupie marynie, a ten rozdział to już szczególnie, ale dobrze mi się pisze

3. ten rozdział był trudny i wgl pain in the ass, pozdrawiam tych którzy doczytają do końca


- Chodźcie za mną – polecił Wonshik i wysunął się na przód pochodu.

- Prowadź – zgodził się Hakyeon, niepewnie lustrując wzrokiem lokal.

- Pogoda się zmieniła – zauważył Hongbin i okrył się szczelniej bluzą.

Taekwoon skrzyżował ręce; zrobiło się chłodno. Jaehwan zerknął na zachmurzone niebo. Hyuk rozglądnął się po otoczeniu. Wkoło panowała głucha cisza, przerywana czasem szumem samochodu pędzącego po ulicy, odgrodzonej rządem potężnych drzew. Nikt tędy przejeżdżający nawet nie myślał o zatrzymaniu się przy tym osobliwym zajeździe.

Drewniany budynek knajpy był zdecydowanie stary i dawno nieodnawiany, sprawiał również wrażenie zaniedbanego. Farba odchodziła z desek, okna były małe i brudne. Schody i podest skrzypiały, gdy chłopcy kolejno na nie wchodzili.

Cała szóstka weszła do środka, pierwszy Wonshik, a ostatni Taekwoon, wpychający Jaehwana bardziej do środka, by móc domknąć drzwi i uciec przed zrywającym się chłodnym wiatrem. Natychmiast uderzył ich mocny zapach jakichś kadzideł. W środku nie było żadnych gości. Wystrój wnętrza knajpy był naprawdę interesujący. W czasie, gdy jedyny pozytywnie nastawiony uczestnik „wycieczki", Wonshik, udał się na tyły budynku w poszukiwaniu właściciela, każdy z piątki pozostałych 'zwiedzających' został zaintrygowany przez coś innego. Hyuk oglądał duże stoły wykonane z ciemnego drewna, na których znajdowały się ręcznie wyszyte, kolorowe obrusy i zużyte podkładki pod talerze, zrobione chyba z bambusa. Jaehwan przyglądał się wszelkich rodzajów świeczkom. Na parapetach stały małe, prostokątne, w kolorze lawendy, w szklanych, przeźroczystych wazonikach, a na ścianach zawieszone były podłużne, w kolorze ostrej czerwieni. Taekwoon błądził wzrokiem po suficie. Czy to... sieć wędkarska, zawieszona między dwoma drewnianymi palami? Uwagę Hongbina przykuły wzorzyste dywany, znajdujące się nie tylko na podłodze, ale również w niektórych miejscach na ścianach. Hakyeon ze zniesmaczeniem na twarzy oglądał zakurzone okna, które nie wpuszczały praktycznie żadnego światła. Dlatego wnętrze pełne było nie tylko świeczek, ale również lamp wszelkiego rodzaju, które – jak odkrył z przerażeniem Hakyeon – również były zakurzone.

- Ciekawie tu... - wyszeptał Jaehwan, nie będąc pewnym, czy można mówić głośniej.

- A więc to jest ta... mała knajpka... jak ująłeś... - Hakyeon obrócił się w stronę Taekwoona.

Taekwoon tylko uniósł brwi w zdziwieniu; skąd mógł wiedzieć, gdzie dokładnie jadą?

Wonshik powrócił uśmiechnięty z jakąś starszą, pulchną kobietą, która niosła pod pachą coś, co wyglądało na wiele sztuk karty menu.

- Yeorobun, chodźmy siąść tam – wskazał na kąt pomieszczenia za nimi. Cała piątka obróciła się z zainteresowaniem. Stał tam najszerszy stół z kanapą, gotowy pomieścić sześć osób. Wonshik poprowadził znów nieco zaabsorbowaną piątkę, a kobieta podreptała za nimi.

Grupka ulokowała się ostrożnie wkoło stołu. Hakyeon gestem pokazał Hongbinowi, by wcisnął się na koniec trzeszczącej kanapy pod ścianę. Ten sam gest wykonał w stronę Raviego, ale ten wyjaśnił, że musi siedzieć na wylocie, na wypadek, gdyby musiał często kursować. Jaehwan i Taekwoon zajęli krzesła po drugiej stronie stołu, a Hyuk dostawił szóste obok Taekwoona i naprzeciw Hongbina. Niska kobieta położyła menu na stole.

Hyuk i nieszczęsna stacja benzynowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz