Część XIX

54 3 0
                                    


Deszcz mocno padał, a Hyuk podążał za chłopakiem po parkingu, omijając kałuże. Pierwsza fala radości już go opuściła i stał się wobec niego nieco podejrzliwy. A jeśli natrafił na sasaenga? Czy ten chłopak w ogóle go zna lub kojarzy? Miał nadzieję, że nie. Zbliżyli się do małego samochodu osobowego. Przemoczony Hyuk starał się na wszelki wypadek zapamiętać numery na tablicy rejestracyjnej i cechy charakterystyczne wyglądu chłopaka. Ten jednak nie wykazywał żadnych chęci porwania lub uszkodzenia małego maknae. Wręcz przeciwnie, wyglądał raczej na zmęczonego po całym dniu pracy i nawet nie patrzył na nowo poznanego towarzysza. Gestem zaprosił go do swojego samochodu. Okazało się niemożliwym ulokowanie się w wygodnej pozycji, gdyż samochodzik był dosyć mały; Hyuk kolanami uderzał o kokpit*. Starał się również nie dotknąć żadnego ze śmieci walających się mu pod butami.

- Przepraszam za ten syf – powiedział chłopak.

- Nie ma problemu, mam taki sam bałagan u siebie w aucie – uśmiechnął się Hyuk, myśląc nad faktycznym kupnem samochodu. Starał się udawać, że wszystko jest w porządku, i postanowił przyjąć pozycję wygodną tylko w połowie.

Chłopak zasiadł za kierownicą.

- Mógłbym spytać o twój wiek?

- Rocznik 95' - odrzekł Hyuk.

- W takim razie jesteś moim hyungiem – mruknął chłopak i wyjechał ze stacji. - A mogę znać twoje imię?

- Jaehwan – powiedział Hyuk bez zastanowienia. - Lee... Jaehwan.

- Park Minwoo, miło poznać. W takim razie, gdzie cię wysadzić, Jaehwan-ssi?

- To zależy, gdzie ty zmierzasz... Ja się dostosuję.

- Zmierzam do samego centrum. Mogę cię wysadzić gdzieś po drodze.

- W zasadzie, mógłbyś mnie właśnie zabrać do centrum.

Dla bezpieczeństwa, Hyuk podał Minwoo nazwę osiedla, które znajdowało się 8 przecznic od jego właściwego mieszkania.

- A jeśli chodzi o paliwo... Przeleję ci połowę zaraz, gdy dostanę się do jakichś pieniędzy. Zostawiam ci mój numer – kontynuował Hyuk, biorąc leżące wśród śmieci długopis i karteczkę. Zawahał się, ale w końcu zapisał numer do Hakyeona.

- Za paliwo...? Daj spokój, hyung, to nic takiego – wymamrotał Minwoo, ale przyjął karteczkę od Hyuka.

Deszcz ustał i mały samochodzik mknął przez las. Prawdopodobnie Minwoo wybrał inną drogę prowadzącą do Seulu, bo Hyuk patrzył przez szybę, ale nie przypominał sobie, by jechał tędy wcześniej. Wcześniej! Gdyby tylko wiedział, co spotka go na stacji benzynowej. Ciekawe, kogo tym razem to był pomysł? Czy reszta zaplanowała tę akcję, gdy poszedł po rum do piwnicy? Ładnie się mu odwdzięczyli za pomoc w zaprowadzeniu słaniającego się Hakyeona do vana. Z resztą, wieczór w zajeździe wydawał się mu teraz taki odległy. A teraz na dodatek siedział w samochodzie dopiero co poznanej osoby, która dobrowolnie zdecydowała się mu pomóc. A kto jest temu winny? Hyuk wysunął oczywistą, wydawać by się było, konkluzję – Hongbin. To Hongbin zmusił go do picia dwa dni z rzędu, i jeszcze sam wymigał się od picia dzisiaj. I dlaczego dał mu tyle pieniędzy do zapłaty wtedy na stacji? Wiedział, że więcej pieniędzy mu się przyda? Ale co dałyby mu pieniądze bez telefonu czy dokumentów? Hyuk na chwilę oderwał się od potoku myśli, bo dotarło do niego, że jego towarzysz coś do niego mówi.

- Za chwilę znajdziemy się na obrzeżach miasta – Minwoo wskazał na mijającą ich tablicę drogową.

I faktycznie, las skończył się, a po bokach drogi zaczęły pojawiać się domki jednorodzinne. Hyuk pokiwał głową w ciszy.  

- Wyglądasz na bardzo... zmarnowanego – Minwoo zerknął na swojego zadumanego towarzysza.

- Ja? Wszystko w porządku... Choć szczerze, miałem ciężki tydzeń, potrzebuję się wyspać - Hyuk westchnął głęboko i zaczął myśleć nad tym, co przed chwilą powiedział. Czy bardziej męczące były dla niego miesiące nagrywania i tworzenia płyty i tygodnie prób spędzonych na sali treningowej, czy wydarzenia ostatnich dni?

„A jeśli to wszystko to plan Taekwoona? Dlaczego przyszedł do mnie i Hongbina wczoraj jakby bez powodu, i jeszcze obserwował mnie do późna, gdy spałem?  Chciał zobaczyć, jak radzę sobie z alkoholem? Owszem, mógł go przysłać Hakyeon, ale... A Hakyeon? Nie..." Hyuk uśmiechnął się pod nosem. „Nie, Hakyeon był zbyt pijany i nawet nie kontaktował dostatecznie dobrze, by wpaść na taki pomysł."

Nagle serce Hyuka zamarło. A czy gdyby jednak zdecydował się dziś pić, to też porzuciliby go? W takim stanie?

Nieeee. Nie zostawiliby. No jak?

Czyli gdyby dziś zdecydował się pić, to uchroniłoby go to od tej głupiej sytuacji.

„Pierdol się, Hongbin, nigdy więcej solidarności z tobą. Będę pić kiedy chcę, i ile chcę", pomyślał Hyuk, zapominając o postanowieniu, którego chciał się trzymać jeszcze wczoraj rano.

„A może to jednak Hakyeon. Pewnie zauważył mój plan upicia wszystkich do zgonu, który i tak nie wypalił. Lub Jaehwan. On był sceptycznie nastawiony od początku picia. Lub Wonshik. Tak, on to na pewno zauważył. Nie no, kogo ja oszukuję, on mało rzeczy ogólnie zauważa."

„Tak czy inaczej, hyungowie nie uczą się na błędach", Hyuk znów się uśmiechnął, tym razem szeroko, nie zważając na Minwoo.

„Jedynym większym błędem od zostawienia mnie na stacji w 2012, było zostawienie mnie na stacji w 2018."



__________________________________


 a/n   Mam tutaj problem z honoryficsami jak zwykle, mam nadzieję że są ok

* to się chyba nie nazywa kokpit, ale załóżmy, że to kokpit

Hyuk i nieszczęsna stacja benzynowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz