Początki są zawsze trudne

247 4 0
                                    

W tym opowiadaniu, liga piłki nożnej kobiet jest tak samo popularna jak u mężczyzn. Jest podział na turnieje mężczyzn, kobiet i mieszane.

Różnica jest taka, że to mężczyźni w dalszym ciągu zarabiają więcej, dostają więcej nagród... Dzieje się tak, ponieważ mało kobiet jest w stanie całkowicie poświęcić się swojej pasji i zrezygnować z życia osobistego. Młode kobiety często zachodzą w ciąże, przez co ich kariera się kończy. Bardzo rzadko wracają do formy sprzed ciąży.


***

Rozejrzałam się po swojej nowej drużynie. Wcześniej grałam w Paris Saint-Germain, co okazało się największym błędem w mojej karierze. Niczego nowego się nie nauczyłam, a zmarnowałam rok swojej świetności na zbyt łatwą ligę. Zdobyliśmy mistrzostwo Francji z palcem w... nosie.

Szejk z Kataru, który jest dyrektorem PSG zapłacił za mnie nie mało pieniędzy i nie mało miałam zapisane w klauzuli odstępnego. Za wszelką cenę chciałam dostać się do La Ligi. Tam jeszcze nie grałam. Normalnie prawie żadnego klubu nie byłoby stać na moje odkupienie, więc sama to zrobiłam. Wszystkie media o tym pisały, w końcu wywołałam nie mały skandal. Poniosłam trochę strat, ale to wszystko mi się kiedyś zwróci. Podpisałam kontrakt z FC Barceloną, która zobowiązała płacić mi się 2 mln euro miesięczne. Wielkie pieniądze, ale to nie koniec. Dochodzą jeszcze pieniądze za reklamy, a Barca 'oddaje mi' 100 mln euro, które zapłaciłam za siebie. Wszystko dzieje się w granicach finansowego fair play, które jest ważne. Już parę drużyn opuściło przez nie rozgrywki, bo nie umieją kombinować. Do wszystkiego trzeba podchodzić z głową, a nie na żywioł. No chyba, że ma się do siebie zaufanie (jak ja) i wie, że wszystkie decyzje, trzeźwe czy pijackie, pod emocjami czy ze spokojem, będą zawsze takie same.

-W tym sezonie dołączyły do nas dwie nowe zawodniczki. Bairre Sweeney i Rosal Busquets -usłyszałam swoje imię i wymusiłam uśmiech. Każda z nich patrzyła na mnie jak na małpę z zoo. Tak samo było podczas mojej prezentacji na Camp Nou. Prawie całe trybuny były wypełnione po brzegi, a ja odpowiadałam na pytania, powtarzałam jak bardzo się cieszę z przynależności do legendarnej Barcy, pokazywałam różne sztuczki i popisałam się strzałem zza bramki, w którym piłka finalnie zmieniła kierunek lotu i trafiła do siatki. Dodatkowo obiecałam, że poprowadzę żeńską drużynę Dumy Katalonii do zwycięstwa w La Lidze. Mam nadzieję, że Luis Enrique pozwoli mi zagrać w Lidze Mistrzów razem z pierwszym składem, gdzie grają głównie mężczyźni. Jeszcze sobie na to nie zasłużyłam w barwach blaugrany, ale to niedługo się zmieni... Nawet po pierwszym meczu, mogłabym rzec.

-Cieszę się, że będziemy razem grały -powiedziała Laura Ràfols, bramkarka. Wydaję się bardzo sympatyczna w przeciwieństwie do niektórych dziewczyn, patrzących na mnie z ukosa. Posłałam jej szeroki i o dziwo szczery uśmiech. Mam nadzieję, że się nie pomyliłam co do tej drużyny. Przyznaję, najbardziej skusiła mnie gra nie w żeńskiej drużynie, a mieszanej. Jeśli będę w pierwszej jedenastce z moim bratem Sergio to chyba umrę ze śmiechu widząc jego minę.

-Ja również. Czuję, że się z wami dogadam -zaśmiałam się kłamiąc. Alexia Putellas i Marta Unzue (kapitan) spojrzały na mnie z góry. Widziałam ich jeden mecz. Są niezłe, ale nadal nie tak dobre by czuć się jak jakieś półboginie. Chociaż na takie się właśnie kreują... Przypomniała mi się afera z Jessicą Houarą, kapitanką PSG. Od samego początku była o mnie zazdrosna, w sumie się nie dziwię. Byłam ulubienicą trenera i miałam wiele przywilejów, ale starałam się z nich nie korzystać. Ta psychiczna idiotka nie umiała się pogodzić z tym, że to na mnie wszyscy patrzą, bo strzelam najwięcej goli i robię świetne akcje. W naszym 'duecie' to ja podkładałam jej piłki, a ona łaskawie dostawiała nogę i wpadała bramka. Czasami tylko zrobiła jakąś groźną sytuację, no to muszę jej przyznać.

-Dobra, koniec tych pogaduszek. Pierwszy mecz z Realem już za dwa tygodnie, a będą zmiany w podstawowej jedenastce jak zapowiadałem. Wszystko zależy od waszej formy -mimowolnie uśmiechnęłam się na słowa nowego trenera. Wszystko w Barcelonie jest dla mnie inne i nowe, ale szybko się przyzwyczaję. Jestem już dużą dziewczynką, która nie da się stłamsić. Jeszcze będę w podstawowym składzie w Lidze Mistrzów. I to w tym sezonie.


***

Na początek treningu biegałyśmy przez 10 minut. Na początku biegłam ich tempem nie chcąc się wyróżniać, ale to zdecydowanie za wolno. Cały czas biegałam z przodu i napotykałam pogardliwe spojrzenia niektórych dziewczyn. Pewnie pomyślały, że chcę się popisać... Mam swój charakterek, ale wolę go na razie nie pokazywać. I tak poznają go na meczu z Realem Madryt, do którego o mało nie przeszłam. Byłaby to jednak zdrada względem mojej rodziny, a to ich kocham najbardziej. I tak się na mnie zezłościli, że rok temu wybrałam PSG, zamiast Barcy.

Następnie trener rozstawił nam "obwody". Nazywam tak zbiór ćwiczeń (technika, dynamika), który jest ustawiony w jedną ścieżkę. Pokonuję się go z jedną piłką i zakańcza strzałem na bramkę.

-Każdy zrozumiał co mamy zrobić? -nikt mu nie odpowiedział. Rozejrzałam się po nowych koleżankach z drużyny, czego tu nie rozumieć? Chyba wiedzą, że pachołki i tyczki trzeba kiwać, a na bramkę strzelać, co nie? -Ktokolwiek zrozumiał i zaprezentuję?

-Ktoś go słuchał? -usłyszałam zza siebie głos Putellas. Zaczyna działać mi na nerwy ta dziewczyna. Trening to trening, a nie spotkanie towarzyskie.

-Ja zrozumiałam -oznajmiłam uśmiechając się do Enrigue. Przyznaję, zrobiłam to by zrobić na złość Alexii i Marcie, która zaczęła chichotać na jej wcześniejsze słowa. Z łatwością pokonałam cały obwód strzelając na koniec cudowną bramkę.

-Świetnie Busquets! Zacznij jako pierwsza, a reszta za nią -zadecydował, a ja podbiegłam na początek rzędu, niechcący trącając Gemme Giner stojącą obok Putellas i Unzue.

-Uważaj co robisz -syknęła w moją stronę brunetka. Posłałam jej pytające spojrzenie mówiąc ciche "przepraszam". Początki są zawsze trudne.

Ganadora | N.JOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz