Wielki mecz

160 7 1
                                    

Ubrana w koszulkę blaugrany z numerem 10 wbiegłam na połowę boiska mojej drużyny. Rzuciłam przelotne spojrzenie na trybuny. W jednej z loży vipowskich siedziała cała męska drużyna FC Barcelony, a w drugiej Realu Madryt. Obok mojego braciszka siedział Neymar, czyli osoba na którą nie mam ochoty już nigdy patrzeć. Denerwują mnie podrywacze, którzy myślą, że mogą mieć każdą. Tak właśnie on o sobie myśli. Świadczy o tym bynajmniej jak próbował ze mną flirtować kiedy przyszłam na trening Sergiego. 

Po stadionie rozniósł się dźwięk gwizdka rozpoczynającego mecz. Andressa podała do Putellas, która wycofała piłkę do obrony...
Cały czas krążyłam wokół obrońców królewskich, którzy mieli mnie już dość. Pobiegłam bez piłki bardziej w stronę naszej połowy, kiedy ktoś mnie popchnął. Nie spodziewając się czegoś takiego, przeturlałam się po boisku. Spojrzałam na sędziego, to był ewidentny faul bez piłki. On nic. Fani Barcelony zaczęli gwizdać. Też bym to zrobiła, ale jeszcze mnie by dali kartkę.

Drużyna Realu Madryt zaczęła mnie coraz bardziej denerwować. Co chwilę któraś z nich mnie szturcha, podkłada nogi, albo rzuca cięte komentarze w stylu 'centrum handlowe to na zewnątrz'. Nawet nie wiem o co im chodzi. Jeszcze nie zdążyłam się z nimi jawnie pokłócić, nie zdążyłam w ogóle z nimi porozmawiać!

-Wolna! -krzyknęłam do Alexi, która mnie zignorowała. Zacisnęłam pięści ze wściekłości i zaczęłam pędzić za nią do bramki. Byłam za obrońcami, kiedy ona podała mi jakieś 3 metry od bramki. Jak ja to miałam niby przyjąć? -Czy ty myślisz? -syknęłam podbiegając do niej. -Schowaj dumę do kieszeni i graj normalnie, bo przegramy przez twoje foszki -odbiegłam od niej truchtem. Dogoniła mnie i szturchnęła ramieniem, po czym wróciła do obrony. Mam ochotę ją udusić. Wtedy stało się coś okropnego, Real nam strzelił. Kiedy wracałam na swoją połowę, dwie zawodniczki królewskich 'wpadły na mnie'. Przewróciłam się, a jedna z nich stanęła nade mną, przez co nie mogłam wstać.

-Może cię jeszcze sfaulowałam? -zapytała prychając. Chciałam wstać, ale przydeptała mi spodenki.

-Odsuń się -powiedział sędzia stając przy nas. Teraz to się wkurzyłam. Nie wiem jak jest w Hiszpanii, ale w każdej lidze w której grałam to powinny dostać ostre upomnienie, a w tamtej sytuacji czerwoną kartkę.

-Zajebiście -warknęłam pod nosem odchodząc do swojej drużyny. Resztę połowy prawie ani razu nie dotknęłam piłki, bo moja drużyna mi nie podaję, a ja muszę się trzymać blisko środka, bo jestem napastniczką. Aż ręce zaczęły mi się trząść ze zdenerwowania. Zeszłam z boiska na sztywnych nogach, nie tak sobie wyobrażałam swój pierwszy mecz w nowym klubie...

-Do jasnej cholery, co w was wstąpiło?! -ryknął Enrique. -Zachowujecie się jak przedszkolaki, które swoje problemy przenoszą nad dobro drużyny -spojrzał po nas surowo, aż mi się zrobiło głupio. -Mamy świetne napastniczki, dlaczego do nich nie podajecie? Rosal prawie przez cały mecz miała świetną pozycję, a ile dostała podań? JEDNO. Raz Alexia jej podała, ale to było za późno. Nie wiem co między wami zaszło, ale jeśli druga połowa będzie tak samo beznadziejna, to przysięgam, że na treningach pożałujecie, że dałyście się rozgnieść w Klasyku. Macie wyjść na boisku i pokazać mi moją drużynę, a nie bandę rozpuszczonych bab, które nie umieją nawet porządnie przyjąć piłki -wskazał na drzwi, a każda wyszła ze spuszczoną głową. Zaklęłam pod nosem, a Enrique pokręcił głową z niedowierzaniem. -Czekaj Busquets -przystanęłam i spojrzałam na trenera. -Real gra ostro, ale tylko to je ratuję. Mają dziury w środku, staraj się to wykorzystać. A i jeszcze jedno, weź na nie ryknij, bo mnie już przestały słuchać -skinęłam lekko głową.

-Tak się zapytam. W La Lidzę można wywracać zawodniczki, które nie mają piłki? -Lucho przewrócił oczami.

-Znasz odpowiedź. Pośpiesz się lepiej na boisko, a nie gadaj -podbiegłam do wyjścia z szatni. Wszystkie dziewczyny były przygaszone, a Madridstki śmiały się z czegoś.

Ganadora | N.JOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz