Dyrektor Dipped postanowił zintegrować swoich uczniów, więc użądził nocowanie w Wielkiej Sali.Brzmi ciekawie prawda ?
No więc tak... nie było.
Uczniowie zebrali się w Wielkiej Sali około godziny ósmej wieczorem. Przygotowania trwały godzinę. A o dwudziestej drugiej dyrektor kazał gasić światła. Jęków uczniów nie było końca, wszystkim przeszkadzał brak czasu na rozmowy z przyjaciółmi, czy robieniem małych psikusów. Wszystkim oprócz Alice Depreme. Była to strasznie blada, bronzowowłosa ślizgonka z szmaragdowymi oczami.
Dlaczego jej to nie przeszkadzało ?
Jej najlepszy przyjaciel opóścił Hogwat niecałe dwa tygodnie temu i raczej tutaj nie wróci. Bez słowa położyła się w swoim śpiworze. Nie miała przyjaciół w Slytherinie, ani żadnym innym domu więc nie miała czego żałować, nie mała nic do stracenia. I to nie tak, że była jakimś odludkiem. Alan był jej jedyną oporą jedynym przyjacielem, ten puchon zawsze ją wspierał i pomagał, ale teraz została sama na całe dwa lata szkoły.
Może jednak zacznę od początku,
ale nie takiego samego początku.
Od odpowiedniego początku.....****************
I jak się wam podoba Gwiazdunie ?
Niestety we czwartek wyjeżdżam nad morze i wracam dopiero 18 sierpnia i dopiero wtedy będzie kolejny rozdział. Mam nadzieję że się wam podoba
CZYTASZ
Teoretycznie nie....
Fanfiction- Zakochałeś się- poklepał go po ramieniu James spojrzał na Syriusza - Ja ? Zakochać się ?... Nie ! A już na pewno nie w niej... nie w ślizgonce. Huncwoci się nie zakochują... - Teoretycznie nie- uśmiechnął się Remus