James i Alice przez półtora miesiąca bardzo się do siebie zbliżyli. Bardzo szybko okazało się, że mają podobne zainteresowania i podobne poczucie humoru. Może dziewczyna nie latała na miotle, ale miała ogromną wiedzę na temat tego sportu. Tak samo było też z drugiej strony, James nie rozumiał jak można uwielbiać eliksiry. Pomimo tych drobnych różnic stali się przyjaciółmi. Reszta Huncwotów bardzo szybko się do tego przyzwyczaiła, pomimo początkowych sprzeciwów Syriusza (Jego argumentacja- ona jest ze Slytherinu). Spotykali się dosyć często, zazwyczaj James doprowadzał do tego, pod pretekstem, że nie może sobie poradzić z projektem. Bardzo polubił jej towarzystwo.
Czas od początku roku mijał tak szybko, że nim Alice mogła się zoriętować był 14 luty.
Dziewczyna była w świetnym humorze od samego rana. Alan chciał się z nią dzisiaj spotkać. Nie widziała go od sześciu miesięcy, strasznie za nim tęskniła.14 lutego. James wpatrywał się w kartę w kalendarzu. Urazy do Lily już mu przeszły, sam stwierdził, że powinien spróbować umówić się z kimś innym. Oczywiście każdy się domyśla kto mu przyszedł do głowy. Alice nie była mu obojętna od samego początku. Do słownie od samego początku. Poznali się kiedy mieli 11 lat, wtedy przewrócił ją z łódki do jeziora. Już wtedy nie wiedząc dlaczego chciał zwrócić jej uwagę, a jedyne co przychodziło mu go głowy to żarty. Stwierdził, że to bardzo dobry pomysł.
Wszedł dziarskim krokiem do Wielkiej Sali. Nie zmierzał jednak do stołu Gryffindoru, ale do stołu Slytherinu. Tam właśnie siedziała bronzowowłosa, ona grzebała widelcem w jajecznicy, a jakaś dziewczyna, chyba kuzynka Syriusza opowiadała jej o czymś żywo gestukulując dłońmi.
- ...i w tedy Ted Tonks... Znasz go, to ten z Hufflepuffu... No i spytał czy może wyjdę z nim gdzieś dziś i... Czego tutaj szukasz Potter ?
Głowa Alice natychmiast wystrzeliła w górę. James uśmiechnął się na ten odruch. Najpierw uśmiechła się w jego kierunku, a potem posłała karcące spojrzenie czarnowłosej.
- Spokojnie Andromedo, jeszcze nic nie zrobił. Coś się stało James ? - tak, przez tę znajomość niektóre przyzwyczajenia się pozmieniały, jak mówienie do siebie po nazwisku( chociaż przy przekomarzaniu zdarzało się ).
- Tak, znaczy to nic ważnego. Mogę cię na chwilę porwać ?
- Jasne - Wyszli z Wielkiej Sali. James nie miał pojęcia jak rozpocząć rozmowę, ale dziewczyna go wyprzedziła
- Dziekuję, Andromeda zawsze ma dużo energii, ale dzisiaj przeszła samą siebie.
- Nie wiedziałem, że przyjaźnisz się z kimś ze Slytherinu. Znaczy zazwyczaj widziałem cię samą. - Zaśmiała się na te słowa.
- Jestem ze Slytherinu, to raczej byłoby dziwne gdybym się nie przyjaźniła z nikim z mojego domu. Andromeda Black dzieli ze mną pokój więc szybko ( 6 lat) się do niej przekonałam. A teraz chłopak, który się jej podoba zaprosił ją na randkę i ciągle o tym mówi.
- No właśnie tak sobie myślałem, że my też moglibyśmy dzisiaj wyjść gdzieś razem, na przykład do Trzech Mioteł na piwo kremowe - widząc zdziwioną twarz dziewczyny zaraz dodał - oczywiście po przyjacielsku.
- Chętnie poszłabym z tobą, ale spotykam się dzisiaj z Alanem.
- Aaa.... Nie wiedziałem, że ty i on... No, że...czyli randka tak ?
Dziewczyna roześmiała się przez jego plontaninę słów.
- Nie, nie idę z nim na randkę. Dawno się nie widzieliśmy więc zaproponował spotkanie.
- Oh... Jasne. To ja już się nie narzucam. To na razie ?
- Tak, na razie.
Stał tam jeszcze chwilę i patrzył na odchodzącą dziewczynę.Alice szybko się odwróciła, bo poczuła że pieką ją policzki. Czyżby się zarumieniła ? Czuła się nie swojo. Jeszcze, żaden chłopak oprócz Alana jej nigdzie nie zaprosił. Z przyjemnością poszłaby z Jamesem, ale przecież nie odwoła przez niego spotkania z wieloletnim przyjacielem.
***Skip time***
Alice dmuchała ciepłym powietrzem w ręce i opatuliła się szczelnie czarno zielonym szalem. Nic dziwnego, że luty jest najmroźniejszym miesiącem- zamarzała. Czekała na Alana już całe 46 min. Żałowała, że nie skorzystała z zaproszenia Pottera, bo jej przyjaciel raczej już nie przyjdzie. Zaczęła zawracać w kierunku szkoły. Czuła się zdradzona w pewien sposób. Nie dość, że opóścił szkołę bez uzgadniania tego z nią, to jeszcze ją wystawił. Czyżby ich przyjaźń się rozpadła? Po jej policzku zleciała samotna łza. W pewnym momencie stanęła. Andromeda ma randkę z pół godziny. Nie chciała jej psuć dnia. Zawróciła i poszła na błonia pod swoje ukochane drzewo, które przeżywało z nią jej wszystkie smutki, radości i zawody.***********
James wpatrywał się w drzwi pubu pod Trzema Miotłami. Siedział jak na szpilkach. Zgarnął swoich kumpli i na luźno zaproponował spotkanie. Żaden z nich nie podejrzewał, że jego prawdziwym planem jest obserwowanie przebiegu spotkania Puchona i Ślizgonki. Nagle drzwi się otworzyły wszedł Mcgotorn i jakaś czarnowłosa dziewczyna.
Czyli Alan na randce, a Depreme gdzie ?***********
Bum ! Miałam chyba pięć wersji tego rozdziału. Naprawdę trudno było się zdecydować, miałam dużo pomysłów. Ostatecznie wyszło to. Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, to do następnego !
Jak się uda to będzie 31grudnia😇😘
CZYTASZ
Teoretycznie nie....
Fanfiction- Zakochałeś się- poklepał go po ramieniu James spojrzał na Syriusza - Ja ? Zakochać się ?... Nie ! A już na pewno nie w niej... nie w ślizgonce. Huncwoci się nie zakochują... - Teoretycznie nie- uśmiechnął się Remus