4. Dziękuję Za Wszystko...

601 32 4
                                    

Nie, to się nie dzieje naprawdę...

-Ah, wybacz.
Odsunął się ode mnie i odwrócił tyłem. Przeczesał włosy i głęboko westchnął. Jego mina spoważniała i po chwili odwrócił się z powrotem do mnie:
-Vic, słu-!? VIC!
Siedziałam na ławce. Schowałam twarz za dłońmi i zaczęłam szlochać. To nie to czego chciałam... Kastiel zawsze był przy mnie, wspierał mnie. A ja? Ślepo patrzyłam na Kentina, który owszem, był przy mnie zawsze, jednak... Z początku Ken był dla mnie oschły chcąc zapomnieć o jego uczuciach, chciał pokazać, że nie potrzebuje nikogo, nie potrzebuje miłości, nie potrzebuje...
...mnie.

-HEJ!
Czułam się jak w transie, gdzie w jednej chwili, jednym gestem i słowem wybudzono mnie z niego...
Nie chce jego cierpienia. To nie tak miało być...
-...to nie tak miało być...!
Kleknal przede mną, trzymając mnie za kolana i tłumacząc się, przepraszając.

Nie...przestań.

To nie o to chodzi.

-... Tak więc proszę, zapomnimy o tym, co-...!?
-P-prosze...przestań już...
Wstałam i wbiegłam w niego tak, że oboje się przewróciliśmy. Uścisnęłam go najmocniej jak potrafiłam (ah, ile tego już było).
-hej...?
Spojrzałam na niego. Na moich policzkach pozostały ślady wyschniętych łez i oszklone z płaczu oczy, opuchnięte, czerwone on przecierania.
W jednym momencie się uspokoiłam. Jego wyraz twarzy złamał mi serce. Widziałam jak po jego lewym policzku spływa pojedyncza łza.
-Kas-!
Dotknął swoją dłonią moich ust na znak, bym nic więcej nie mówiła.
Wstał, po czym podał mi ręce.
Staliśmy przed sobą w milczeniu.
Zbierałam w sobie myśli. Miałam tyle pytań a jednocześnie nie mogłam wyksztusić ani słowa.
-J-ja...
-Ja
Niezręcznie.
Zaśmialiśmy się oboje odrobinę.
Postanowiłam tym razem przejąć inicjatywę.
-Chodź, mieliśmy iść na lody!
Złapałam go za rękę i prowadziłam za sobą. Szliśmy w ciszy. Postanowiłam zostawić te rozmowę na później, aż oboje trochę ochłoniemy.

Dotarliśmy.
-okej, Kas, ja biorę kokos i biała czekoladę, a co dla cie-
Odsunął mnie i poszedł zamówić. Ach, czasem naprawdę nie rozumiem jak mam się przy nim zachowywać...
Czekałam spokojnie na niego aż nagle zobaczyłam jak wraca, usiadł koło mnie przy stoliku na zewnątrz. Było pusto. Nie czuję się najlepiej sam na sam w takich sytuacjach.. Przede mną ciężka rozmowa.

Chciałam się już odezwać kiedy przyszedł kelner i postawił na naszym stoliku dwa wielkie kielichy lodów.
-o matko, Kas-
-jedz.
Czego on w sumie chce ode mnie? Zależy mu czy robi wszystko bym tylko siedziała cicho i potakiwała? Okej! Już nic nie powiem...
Jedliśmy w ciszy ani razu na niego nie spojrzałam. Za to on co chwile zerkał na mnie spod jego czerwonych, rozczochranych włosów.

Kiedy zjedliśmy Kas poszedł zapłacić.
Chciałam mu oddać za moją porcje ale nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć odwrócił się do mnie i pokazał groźna minę.

O CO CHODZI?!

Czekałam na niego parę kroków dalej.
Dopiero teraz zaczęłam zwracać uwagę na jego czerwone, długie włosy. Kiedy stoi z tyłu wygląda jak dziewczynka, haha! Ale... Kiedy się odwróci.... Modlę się o to, by nie czytał mi w myślach.... :-:

Kas wracał jak zwykle obojętny na wszystko z rękami w kieszeni.
Nie wiem dlaczego... Przecież zawsze wygląda i zachowuje się tak samo...
Ale...

Nie wiem co się ze mną dzieje.
W jednej chwili przeszły mnie dreszcze. Kiedy patrzę na Kastiela widzę, że jest człowiekiem bezpośrednim a jednak z nutką tajemniczości. Nigdy nie wiem jak zareaguje i jak się przy nim zachowywać, najczęściej wychodzę przez to na idiotke...
Ale to właśnie sprawia, że każdy dzień z nim jest inny i nigdy nie wiadomo co się wydarzy! Do tego nie boi się niczego, nie obchodzi go zdanie innych...

Własnie...!

W stosunku do reszty znajomych jest raczej obojętny, nie obchodzi go za bardzo ich zdanie co do niego ani to, co się dzieje w im życiu. Jednak ze mną jest inaczej.

Serce zaczęło mi szybciej bić na samo myślenie o tym.

Stałam o drżałam z każdym jego kolejnym krokiem w moja stronę. Nagle spojrzał na mnie. Zakręciło mi się w głowie... Zachwiałam się chwilę...
Kas kiedy to zauważył od razu zaczął biec do mnie i złapał mnie mocno bym nie upadła.
-EJ, WSZYSTKO DOBRZE?!

Mam cię!

-Jednak Ci na mnie zależy c:
-...co?
-Mylę się?
-no nie. Ale co to ma do rzeczy teraz?
-Chce usłyszeć to od ciebie!
-..że co..?
Popatrzylam na niego lekko rozgniewana. Kastiel wszystko zrozumiał. Puścił mnie, złapał za rękę i prowadził za sobą.

Słońce już zachodziło, doszliśmy do parku niedaleko mojego domu. Kas zatrzymał się i odwrócił w moim kierunku. Złapał mnie za obie dłonie i podniósł nieco wyżej. Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Kas chciał już wyrzucić z siebie to, co przez cały czas tłumił ale zatrzymałam go :
-Posłuchaj, Kastiel.
W tym momencie jego oddech się zatrzymał, patrzył na mnie z lekkim niepokojem
-Dziś dużo się wydarzyło, ty, Kentin, reszta... Bardzo to wszystko przeżywam i nadal jest mi ciężko. Kentin jest dla mnie kimś ważnym, znam go już długo i nie mogę o nim zapomnieć, nie mogę go od tak wykreslic z mojego życia.
Widziałam w jego oczach coraz większą złość.
Nie będę już przedłużać, powiem to. Jednak Kastiel wtrącił mi się w słowo. Głowę miał skierowaną w dół, nie widziałam jego miny:
-Zanim skończysz mówić, chcę byś wiedziała, że...
To moja szansa!
-...Kocham Cię!
-...
Kastiel zamarł, podniósł głowę i mocniej ścisnął mnie za nadgarstki.
-To prawda, że Kentin jest dla mnie bardzo ważny, byłam z nim przez bardzo długi czas. ALE! Nie mogę zapomnieć o tym jak się dziś zachował i... Nawet nie przyszedł się ze mną zobaczyć, nie powiedział ani słowa... Od jakiegoś czasu jest bardzo zazdrosny, co chwile sa między wami kłótnie,nie chce tego! Wiem, że będąc z tobą to się nie zmieni.. Jednak... Zdałam sobie sprawę jak ważny dla mnie jesteś, wspierasz mnie, pomagasz mi i po prostu... Jesteś przy mnie cały czas, czuję się przy tobie bezpieczna... To mi wystarczy.. Ja po prostu..
-... Kocham Cię!
-Kocham Cię.


Na Zawsze Twój // Kastiel Love Story | Vic x KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz