Rozdział 2

77 3 4
                                        


Obudziłam się rano z bolącą głową, powoli otworzyłam oczy. Leżałam w łóżku, które znajdowało się w znajomym mi pokoju, zasłony były zasunięte. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Spokojny poranek został przerwany, gdy uderzyła mnie fala wspomnień wczorajszego wieczora. Przypomniałam sobie czemu jestem w mieszkaniu mojego najlepszego przyjaciela, ale dlaczego jestem w łóżku i mam na sobie męską koszulkę? Rozejrzałam się po pokoju, znalazłam moje rzeczy schludnie ułożone na komodzie. Cały Kakashi. Spojrzałam na zegarek, dochodzi południe. Wstałam i przeciągnęłam się ponownie, usłyszałam chrupnięcie kości i zadowolona chwyciłam szare dresy. Były mi przyduże ale to nieistotne, nie miałam zamiaru ubierać tej obcisłej sukienki. Delikatnie otworzyłam drzwi i zaczęłam tuptać w stronę kuchnio-jadalni. 

Kakashi był odwrócony do mnie plecami, nucił melodię która właśnie leciała w radiu. Podsiadło? Serio? Nie wiedziałam, że lubi jego piosenki. Krzątał się po kuchni przygotowując śniadanie, pod jego czarnym topem dobrze mogłam zobaczyć zarys poruszających się mięśni, a czarne spodnie lekko zjechały ukazując jego biodra. Oparłam się o framugę i z zaciekawieniem obserwowałam. Pewne jest, że do mężczyzny mu jeszcze kawałek, ale napewno nie jest już tylko chłopcem. Jak tak dalej pójdzie wyrośnie na bardzo przystojnego gentelmana, jakiejś dziewczynie się poszczęści. Poczułam igiełkę bólu w sercu, dlaczego? Zazdrość? Nie, to nie możliwe. W tym momencie odwrócił się do mnie i obdarzył mnie zwalającym z nóg uśmiechem. 

- Dzień dobry śpiąca królewno, wyspana? - zapytał melodyjnie czochrając mi włosy. 

- Dzień dobry, tak dziękuję za wszystko. - powiedziałam delikatnie się uśmiechając, spojrzał na mnie badawczym wzrokiem. 

- Jeśli się zastanawiasz, nie. Nic nie widziałem, obiecuję, nie podglądałem. Najpierw założyłem moją koszulkę, a dopiero później rozpiąłem zamek i zsunąłem sukienkę. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, ale ta sukienka nie wydawała mi się zbyt wygodna. - powiedział speszony drapiąc się karku, a ja się zarumieniłam. Nie przeszło mi przez głowe, ale faktycznie to on musiał przebrać.

- Ta-ak, ja-asne. Dz-dzięki. - spojrzałam w ziemie obserwując moje stopy, czułam rumieniec na policzkach.

- Śniadanie zaraz będzie gotowe, idź usiądź na kanapę. Zjemy w salonie, okej? - zapytał odwracając się spowrotem do kuchenki. 

- Jasne. - odpowiedziałam i szybko udałam się w tamtą stronę. Na kanapie znalazłam koc i poduszkę, co oznaczało, że Kakashi odpstąpił mi łóżko. Czułam się z tego powodu trochę winna, ale z drugiej strony bardzo wdzięczna. Potrzebowałam wypoczynku i to bardzo. Przesunęłam koc z poduszką na podłokietnik i usiadłam, a on przyszedł z naszym jedzeniem. - Dziękuję za odstąpienie mi łóżka, przepraszam, że zmusiłam Cię do nocowania tutaj. 

Uśmiechnął się do mnie pogodnie i odpowiedział - Nie ma sprawy, zresztą nie Twoja wina. Sam Cię tam zaniosłem, także nie czuj się winna. Idę po kawę, jedz bo wystygnie. - spojrzałam na talerz, jajecznica na masełku i kawa, hm? Podobno najlepsze śniadanie na kaca. Zauważyłam mój telefon na stole i po niego sięgnełam. 27 nieodebranych połączeń i 5wiadomości. Pewnie Minato z Kushiną. Odblokowałam telefon, ku mojemu zdziwieniu nie miałam żadnej wiadomości od rodziców zastępczych. 3 nieodebrane połączenia od Asumy, 2 od Kurenai, 1 od Obito i 21 od Genmy. Nieźle. Otworzyłam wiadomości, wszystkie od tej samej osoby. 

23:30 [ Genma 💖 : Trzymaj swoich dupolizów na uwięzi, nie ręcze za siebie następnym razem! Gdzie jesteś? Mała odbierz. Zabiorę Cię do mnie.] 

00:15 [ Genma 💖 : Jesteś z tym frajerem? Odpisz mi.]

00:24 [ Genma 💖 : Mała czemu ignorujesz swojego faceta?! Gdzie jesteś?!]

ObiecujęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz