❄ LÓD ❄

152 22 25
                                    

Love is in the air - Drabble Challenge
________________________

14 lutego

Cofnij...

Cofnij, nie tak jeszcze raz.
Wymazać to wszystko, jakby było nieudanym, ołówkowym szkicem, bo nie ma sensu.

Rany... Nie ujadę, zatrzymaj się, bo wpadnę w bandę.

Czuję się... Nie wiem, nie ma we mnie żadnej emocji, tylko jadę bez serca i bez zahamowań. Nie potrafię przestać, własny umysł spętał mnie i zaprogramował jak robocika.

Nie pamiętam niczego. Całe moje życie jest jakąś pustką, nie ma w nim imion, dat i wspomnień.

Jestem tylko ja i kruchy lód.

Jestem tylko ja w krwistoczerwonym kostiumie z białą spódnicą powiewającą z każdym skokiem. Obracam się wokół własnej osi coraz szybciej i szybciej, prosząc o jedno... Wycofaj się...

Popadłem w obłęd, jestem jak opętany. Nie chcę żeby mnie nagrywano, choć ściągam na siebie każdą kamerę, nie chcę, żeby mnie komentowano, mimo że pokonuję bariery kolejnych skoków, które były mi kiedyś niewykonalne.

Chcę tylko wczuć się w piosenkę. W drgające skrzypce i głośne stuknięcia klawiszy fortepianu. Chcę tylko mieć suche oczy i skończyć bez zadyszki. Chcę spróbować znaleźć siłę, która nie pozwoli mi umrzeć.

Nie jestem chrześcijaninem ani buddystą. Nie jestem ateistą.

Jedyną religię, jaką uznaję za prawdziwą jest miłość do drugiego człowieka i nie ważne czy to Agape czy Eros.

Modlitwą może być wszystko; czy to pocałunek, jedna myśl czy uśmiech, nie ważne.

Tu wszystko ma wartość. Nie równą, nie inną, po prostu wartość samą w sobie.

Chciałem wycofać się z własnego życia. Stać się wydmuszką bez duszy, ale mi się nie udało.

Bo okazałem się religijny.

I każdym obrotem, zaciśniętą pięścią, porysowaną taflą i błyskiem złotej obrączki... Staję się nieomal bóstwem. Czci mnie tylko jedna osoba, ale na tym miłość polega.

Jej wyznawców może być niezliczona ilość, ale tylko dwie osoby mogą uważać ją za to samo, choć nie zawsze. Każdy patrzy na to i interpretuje inaczej, nie istnieją zasady. Jedni nawet jej nie chcą i może to grzech, ale nie wiem. Bo nie tej części miłości się nauczyłem.

W moim świecie wszystko jest w nieokreślonym kształcie. Kiedyś myślałem, że zataczam kręgi, dlatego lubię piruety, aż spotkałem skrzyżowanie. Pojawiłem się na nich z różnych stron w tej samej chwili.

Jako łyzwiarz i jako kochanek.

Jako mężczyzna i jako kobieta.

Jako Eros i jako Agape.

A samym środkiem tego skrzyżowania była jedna i ta sama, zawsze ta sama osoba.

Żywe srebro i lazuryt. Błysk nadziei, nad którym nie ma chmur. Jego usta układają się w serce, bijące w jego piersi tylko dla mnie.

Wyciąga ramiona, a ja nie wiem jako kto w nie wpaść.

Tyle wyborów i dlatego chcę się cofnąć, bo może gdybym coś zmienił, to z jakiejś strony bym nie doszedł?

A może to znaczy, że nie ważne kim bym był w życiu to i tak bym go spotkał?

Sunę na lodzie szybko jak jeszcze nigdy wcześniej, krwawię, bo wpadłem jednak w tą bandę, płaczę bo jestem wzruszony i wpadam w jego ramiona... Jako kochanek... Łyżwiarz, Eros, Agape, kobieta i mężczyzna. Po prostu wpadam w jego ramiona jako Yuuri Katsuki i modlę się pocałunkiem.

A teraz, kiedy to piszę...

500 słów.

Tak, równo.

I tak kończymy (kończymy? Serio? Żarcik taki?) drabble challenge.

Klimat uległ poważnej zmianie a ta melancholia wynika może z pory dnia? W sumie miałoby to nawet sens...

Podobało mi się to bardzo, nawet jeżeli całkowicie rozlegulowało dzień.

Może zrobię sobie w przyszłości jakieś przedłużenie, jak będzie mi ktoś hasła wymyślać. Albo... Druga edycja! Kto za?

No więc to wszystko, na dniach pojawi się mój zaległy Tęczowy Challenge, tak dla informacji. 🌈

Poza Granicami 》Yuri!!! On Ice ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz