Całował mnie; po policzkach, po szyi i schodził niżej
A ja spadałem w dół i wznosiłem się wyżej
Tracąc kontakt z rzeczywistością
Stałem się... Śmiertelnością.______ (ten wiersz to clicbait)_____
- Viktor... - szepnął, zwalniając kroku. Od dłuższego czasu szli w nietypowej dla Rosjanina ciszy.
- Co się stało? Znowu źle się czujesz? - stanął przed nim, kładąc mu dłonie na ramionach.
- Nie, nie - uśmiechnął się lekko, patrząc w lazurowe oczy trenera.
- To o co chodzi?
- O nic, chodź już - pociągnął go lekko w stronę miejsca, do którego zmierzali.
- Nie, jakoś tak... Straciłem ochotę. Zróbmy coś innego - mruknął, pochylając się nad nim.
- Straciłeś... Ochotę? - uniósł brew, zupełnie go nie rozumiejąc. Powiedział coś źle? Zniechęcił go do siebie? No tak, przecież nie mógł liczyć na to, że ktoś tak wspaniały jak Viktor widzi w nim coś więcej, niż niezdarnego podopiecznego, który nie umie zdobyć złota. Powinni się już rozstać, tak?
- No. Tam jest... Tak ciemno... I cicho... I...
- Cicho? Ty ciszy nie słyszałeś? - zadziwił się jeszcze bardziej i nawet nie próbował tego kryć.
- Słyszałem tą potworną ciszę między nami i mam jej już serdecznie dosyć.
- Jaką... - urwał, niezdolny do dodania choćby słowa. Kontekst wypowiedzi był dla niego niejasny. Powoli gubił się we własnych myślach i miał ochotę rozpłakać się z flustracji.
- Yuuri... Mój mały, głupiutki Yuuri... - delikatnie musnął palcami jego szczękę, a przez ciało młodszego przeszedł dreszcz. Znowu to robił. Bawił się nim i zwodził, udawał, że mu zależy tylko po to, żeby go wreszcie zaliczyć i zostawić na lodzie (dosłownie i w przenośni). Katsuki od zawsze miał tą świadomość, już od dnia, kiedy przyjechał do gorących źródeł, jawnie go podrywając. - Jesteś taki uroczy, kiedy nie rozumiesz o co mi chodzi.
- Co w tym... Uroczego? - spojrzał mu w oczy, czując jak jego serce przyspiesza. - W mojej głupocie?
- To, że jesteś tak zagubiony, że dałbyś złapać się za rękę i zaprowadzić byle gdzie, jedynie po to, żeby sam nie podejmować decyzji. To, że potrzebujesz kogoś, kto będzie twoim przewodnikiem życiowym, kto powie ci, co naprawdę czujesz, bo za bardzo się tego wstydzisz - przybliżył się do jego twarzy, jakby chciał go pocałować. Ich oddechy się mieszały, jednak poza tym Rosjanin nie postąpił ani kroku.
- P-przestań - szepnął. Potraktował to jak obelgę, gdyż sam nie uważał... Zmienił zdanie. Przecież jest nieudacznikiem, kogo próbuje oszukać? - Doskonale wiem, że do niczego się nie nadaję. Nie musisz mi tego mówić.
Odwrócił głowę, wyrywając się z jego uścisku. Wciąż miał nogi jak z waty, więc nie mógł spektakularnie odejść bez słowa.
- Wiesz przecież, że nie o to mi chodzi. Nie obracaj kota ogonem. - Yuuri nie odezwał się już ani słowem. Wbił wzrok w szarą kostkę brukową. Wciąż czuł oddech Nikiforova w okolicach swojego ucha.
- To o co? Żałujesz, że mnie poznałeś? Chcesz postawić jakieś ultimatum?
- Yuuri! - syknął z irytacją. Miał już dość jego niedostępności. Przez moment pomyślał, że jeżeli chłopak wreszcie nie zrozumie i nie da mu czego chce, to sam sobie to weźmie. Złapał go za ramiona, obrócił znów do siebie i potrząsnął nim tak mocno, że okulary zsunęły się na sam skraj japońskiego noska. Bursztynowe oczy powiększyły się jeszcze bardziej, a w ich wnętrzu malowało się przerażenie. - Zwróć wreszcie uwagę na mnie, na litość boską, mam już tego dosyć! Jak długo mam się bawić w te podchody, skoro od prawie dwóch lat nie poczyniliśmy ani jednego kroku!
CZYTASZ
Poza Granicami 》Yuri!!! On Ice ✔
Fanfiction"To wszystko, co było między nami Jest teraz poza granicami Poza zmysłami i twardym gruntem Uczucia kotłujące się i buntem Nazywany świat, co wokół nas Roztacza łunę papierowych gwiazd." One shoty i challenge, często ze sobą niezwiązane, pisane pod...