Melancholia - Zmysłowy Challenge
_______________________Nie istniało zbyt wiele smaków, które by lubił. Jeśli jednak takowy się znalazł, okazywał się zbyt kaloryczny dla jego nieidealnego ciała.
Więc rezygnował. Po prostu.
Z początku zmniejszył porcje o połowę, żeby mieć przed rodziną pretekst. Powinien zrzucić parę kilo, prawda? Tak twierdził on sam, nawet jeśli słyszał, żeby sobie to darować, bo dobrze wygląda.
Jak może źle wyglądać, będąc tancerzem baletowym i łyżwiarzem zarazem?
To już zależy od gustu.
Połowę zamienił na ćwierć. No może nie do końca zamienił, gdyż na talerzu wciąż było tyle samo. Tylko że niepotrzebną część po cichu oddawał psu.
Czasami wystarczał mu jedynie metaliczny smak krwi. Zagryzał wargę lub rozdrapywał strupy. Przyprawiona słonymi łzami zastępowała kolację.
Skręcało go nie raz. Kłujące bóle nie pozwalały normalnie funkcjonować, bo bez jego zgody ciało zwijało się jak harmonijka, a z nóg wyciągano wapniowe stelaże.
Kładł się wtedy na łóżku, zmęczony własną żałością i oddychał płytko.
Patrzył na plakaty ze swoim idolem.
Niejednokrotnie, a właściwie codziennie marzył, żeby stać się taki jak on - doskonały.
Nie miał jednak na to szans, kiedy różniła ich nawet narodowość. Nie posiadali ani jednej wspólnej cechy.
Oczywiście poza łyżwiarstwem, ale to takie wymuszone... Yuuri powoli odpuszczał sobie balet dla sunięcia po lodzie. Dość miał rozciągania i skurczy mięśni, bo teraz inne dołożyły do tego swoją potrawkę, męcząc go przeraźliwie po każdym nadprogramowym kęsie.
To wszystko smakowało jak porażka i załamanie. Zagubił się już tak dawno i tak nagle, że nie mógł sięgnąć pamięcią do dni, gdy był beztroski i wesoły. Powątpiewał, że w ogóle takie kiedyś miał.
Nie wierzył nawet w najmniejszym stopniu, nawet na dnie zabliźnionego serca, ani w gruzach rozkruszonego umysłu, że miałby szansę poczuć smak życia Victora.
Musiałby się lepiej urodzić.
Inaczej, kiedy indziej, gdzieś daleko. Jako inna osoba.
Tak nie miał szans nawet na przystawkę w postaci skrzyżowanych spojrzeń.
Musiał się zmienić, dociągnąć ciało do perfekcji, żeby zasłużyć na pierwsze danie. Aby zasmakować krótkiej rozmowy, płynnej i treściwej jak zupa.
Łączyło się to z wyemilinowaniem boleści, poprzez wyeliminowanie zbędnych kalorii. A w nagrodę ideał zwróci się do niego. Obojętnie czy z obelgą, czy radą; najważniejsze, że otrzyma wreszcie zdanie tylko i wyłącznie dla niego.
Musiał ćwiczyć i zacięcie trenować, żeby otrzymać główne danie, jakim było trenowanie jego osoby. Ciało parowałoby od zmęczenia i rozgrzewało jak pieczone mięso.
Łączyło się to z wieloma godzinami spędzonymi sam na sam z lodowiskiem. Pozostawieniem sztucznie pięknego, zakłamamego baletu w tyle i zamienienia go we wspomnienie. Z tygodniami uczenia się każdego skoku z poczwórnym obrotem, żeby zaskoczyć ideał, wykonujący je od niechcenia i z łatwością.
Musiał urodzić się kimś innym by zasłużyć na deser, jakim był jeden wymarzony pocałunek. Gest tak słodki jak płynna czekolada, spływająca leniwie po świeżych owocach.
Łączyło się to chyba z ukróceniem tego, co próbuje nazwać swym jestestwem. Jedyne co mógł uczynić, to uwolnić skrępowaną duszę z więzienia i pozwolić jej zacząć od początku, ale tak, żeby się w końcu udało i ideał sam chciał zrobić to z własnej woli.
I wtedy Yuuri napił się gorzkiego napoju, który mu do tego podano, a zwał się on rzeczywistością i zdał sobie sprawę, że nawet gdyby chciał, jego żołądek nie pomieści tylu dań i smaku ideału nigdy nie zazna.
🍡
W motywie ze smakiem akurat nie mam aż tak sporych wątpliwości, bo dosyć tam było nawiązań do jedzenia. Eee, dziwnych, ale jednak.
CZYTASZ
Poza Granicami 》Yuri!!! On Ice ✔
Fanfic"To wszystko, co było między nami Jest teraz poza granicami Poza zmysłami i twardym gruntem Uczucia kotłujące się i buntem Nazywany świat, co wokół nas Roztacza łunę papierowych gwiazd." One shoty i challenge, często ze sobą niezwiązane, pisane pod...