Sebaciel✨🙈

286 20 11
                                    

Trochę inne realia, Sebastian nie jest demonem lecz ludzkim nastolatkiem a Ciel nie jest zgorszonym i bogatym dzieciakiem lecz chłopakiem w podobnym wieku do Sebastiana aaa reszty się dowiecie.

Rodzina Michaelis była skrajnie zadłużona u rodziny Phantomhive, rodzice nastoletniego Sebastiana wzięli ogromną pożyczkę, by rozwinąć firmę. Wszystko na początku szło całkiem dobrze, raty spłacane w terminie i dobrze rokujące wyniki firmy. Do czasu...Lora Michaelis oraz jej mąż, czyli główni właściciele zginęli w tragicznym wypadku podczas srogiej zimy. Dalsza rodzina nie miała środków, by spłacić dług. Vincent nie chciał odpuścić, gdyż suma pożyczonych pieniędzy była zbyt wielka, by od tak to darować. Małżeństwo siedziało w salonie popijając popołudniową herbatę.

-Rachel zrozum to, nie mogę odpuścić. Gdy inni dłużnicy się dowiedzą również będą chcieli odpustu.-Powiedział stanowczo mężczyzna.

-Ale kochanie, oni nie mają nawet środków do życia. Są tam małe dzieci! Nie masz serca? Nie takiego cię poznałam!-Odparła kobieta z wyrzutami.

-Powiedziałem już coś i zdania nie zmienię.

-A gdyby ktoś tu u nas odpracował?

-Huh? Co masz na myśli?-Zapytał podnosząc brew.

-Z tego co wiem jest tam dość miły chłopiec o imieniu Sebastian. Z tego co mi jeszcze wiadomo jest w podobnym wieku do naszego Ciela.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-Wiesz jak często wyjeżdżamy, przydało, by się mu towarzystwo. Rzadko wychodzi, ponieważ jest chorowity dość i nieśmiały.

-Chcesz tu jeszcze utrzymywać tego bachora?!-Podniósł głos zezłoszczony.

-Nie, Pan Tanaka powiedział co i jak, może w przyszłości zostałby lokajem lub kamerdynerem.

-Ugh, może masz rację. W sumie Ciel przestał się nawet  odzywać. Nie powinniśmy tak postępować jako rodzice.

I tak w ten oto sposób pewnego popołudnia, gdy panowała zamieć, a wszystkie wozy zaprzęgane w konie odmawiały jazdy, do drzwi posiadłości zapukał wysoki i postawny chłopak o kruczoczarnych włosach i skórze białej niczym spadający z nieba śnieg. Otworzył mu staruszek w smokingu o ciepłym i miłym wyrazie twarzy.

-D-Dzień Dobry, jestem Sebastian Michaelis. Miałem się zgłosić.-Powiedział dość pewnie poprawiając włosy, które wpadały mu do oczu. W reku trzymał jedynie małą drobną brązową walizkę. Odziany był w stary czarny płaszcz, który był zbyt poważny do jego wieku.

-Ohh, zapraszam cię dziecko. Wchodź szybko, bo jest  zimno. Czekałem na ciebie.-Odparł zapraszając gestem ręki do środka.

Nieśmiale wszedł do środka, po czym rozejrzał się dookoła. Sam hol był ogromny, on sam wiedział, że nie będą to wakacje, a on może liczyć tylko na siebie. Wciąż mocno przeżywał utratę rodziców, był do nich przywiązany, gdyż tylko oni dali mu w życiu prawdziwą miłość.

-Mogę Pana o coś zapytać?

-Oczywiście.

-Jaki jest Panicz? Jak mam się zachowywać?-Zapytał mocno zmieszany i zestresowany.

-Oh, zapewniam, że nie będzie tak źle. Może pierwsze wrażenie nie będzie cudowne, ale proszę mi wierzyć Panicz nie należy do złych ludzi. Jak masz się zachowywać? Wyjaśnię ci całą etykietę. Tymczasem trzymaj, oto twoje ubranie.

W tym samym czasie Ciel siedział w swoim pokoju, patrzył przez okno obserwując jak podmuchy wiatru unoszą nowe tumany śniegu w górę. Cudowny śnieżny taniec trwał i trwał. Ciel czuł się samotny, jego jedynymi znajomymi była służba oraz dzieciaki z rodziny, które średnio chciały go odwiedzać. Znudzony przeczytał wszystkie możliwe książki w posiadłości. Nagle usłyszał cichutkie pukanie do drzwi.

One shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz