Z myśli wyrywa mnie kufel piwa postawiony tuż przed moim nosem. Nie zorientowałem się nawet, kiedy trafiłem do baru.Kiwnąłem głową w podzięce. Chan uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Co jest? - zapytał, opierając się o blat. Westchnąłem cicho próbując zebrać myśli.
- Namjoon znów próbował się bawić w mojego psychologa. Jakby ktokolwiek potrafił mi pomóc. - przewróciłem oczami. Chan zachichotał i wskazał głową na drugi koniec baru.
- Tamtemu przydałaby się terapia. Siedzi tu od godziny nad jednym piwem i nie reaguje na nic co do niego mówię. - w jego głosie słychać było wyrzut. Podąrzyłem za jego wzrokiem.
Moje serce chyba na chwilę się zatrzymało. Chłopak był... olśniewający. Wydawał się lekko świecić przez co nie pasował do tak ponurego miejsca.
Głowę opierał na ręce i bawił się swoimi rudymi włosami. Obstawiałem, że jest z Korei co również nieco mnie zauroczyło. W San Francisco nie było zbyt wielu Koreańczyków. Rzadko zdarzało się aby ktoś zwrócił moją uwagę, a ten chłopak sprawił, że nie potrafiłem odwrócić wzroku. Patrzył się na prawie pustą szklankę.- Halo ziemia do Yoongiego! - Chan pomachał mi ręka przed oczami.
Zamrugałem gwałtownie. Co do kurwy? Kim jest ten chłopak? Odczułem nagłą potrzebę podejścia do niego. Geez Yoongi ogarnij się.- Chan zrób te swoje magiczne sztuczki i wyczaruj mu jakiś ładny drink. - młodszy chłopak był naprawdę dobry w swojej robocie. Zachichotał cicho na moje słowa ale posłusznie zabrał się do robienia drinka.
Wróciłem oczami do niesamowitego chłopaka po drugiej stronie baru. Był piękny. Obserwowałem jego twarz, kiedy mój kumpel stawiał przed nim kieliszek z czymś różowym. Nieznajomy wysłuchał słów Chana i ciekawie przechylił głowę w moją stronę.
Miał piękne oczy.
Uniosłem lekko kąciki ust w namiastce uśmiechu. Rudzielec przyglądał mi się przez chwilę podejrzliwie po czym jego twarz się rozjaśniła. Obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
Coś jednak było nie tak bo jego oczy nadal zdawały się płakać.
Wziąłem swoje piwo i przesiadłem się na wolne miejsce obok olśniewającego chłopca.
- Co powiedział ci ten koleś? - machnąłem ręką w stronę Chana. - Patrzyłeś się na mnie tak cholernie podejrzliwie.
Chłopak uśmiechnął się lekko i spojrzał na kieliszek, bawiąc się parasolką.
- Powiedział, że musiałem naprawdę czymś Cię oczarować, że taki kutas jak ty postanowił coś dla kogoś zrobić. - popatrzyłem na barmana z wyrzutem, ale on udawał, że nic nie widzi. Ja go kiedyś zabiję. Przewróciłem oczami i upiłem łyk piwa.
- Nie jestem kutasem. - odparłem, nie zaprzeczając części o oczarowaniu mnie. - Jestem Min Yoongi.
Wyciągnąłem dłoń w jego stronę. Kiedy ją ujął przeskoczyła między nami jakaś dziwna iskra.
- Park Jimin.
*** (skip Time czaicie)
Złapałem go za rękę i mocno ścisnąłem. Prawdopodobnie to co teraz miałem zaproponować, zmieni moje życie. Alkohol jednak minimalizował moje wątpliwości.
- Wyjdź za mnie.
Jimin zakrztusił się pitym napojem i spojrzał na mnie jak na kretyna.
- Tobie już chyba wystarczy tego alkoholu. - powiedział zabierając mi piwo. Pokręciłem gwałtownie głową.
- Wiem co Ci proponuję. To tylko rok. - złapałem jego twarz w dłonie i spojrzałem głęboko w oczy. Chłopak był sceptycznie nastawiony co do tego pomysłu. - Jestem jedynie trochę wstawiony. Wiem z czym się to wiąże.
Wyjdę za przystojnego chłopaka. Co może być w tym układzie złego. Dobra chyba jednak nie byłem jedynie wstawiony bo nigdy bym tego nie pomyślał. Jednak po tych trzech godzinach z nim spędzonych czułem się lepiej niż po tygodniu z moimi przyjaciółmi. Jakkolwiek chamsko to brzmi.
- Chodź teraz do mnie. To niedaleko. Rano całkowicie na trzeźwo zapytam jeszcze raz. - potarłem jego policzek kciukiem i wstałem z krzesełka starając się za bardzo nie chwiać.
Jimin nadal nie wyglądał na przekonanego. Wstał chwilę po mnie od razu tracąc przy tym równowagę i wpadając na mnie. Złapałem go w pasie pomagając się wyprostować.
Rzadko pozwalałem sobie na kontakt fizyczny z nieznajomymi. Z ludźmi.
- Przepraszam. - wymamrotał. Wzruszyłem ramionami i pociągnąłem go do wyjścia. Było cholernie zimno, a jedyne co mogłem zrobić to objęcie się ramionami.
- Mieszkam dwie ulice stąd. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko szybkiemu spacerowi. Zamarzam. - od kiedy go poznałem moje wypowiedzi są coraz dłuższe. Jeszcze trochę, a będę normalnie udzielał się w rozmowach.
Jimin objął mnie w talii, a moje ramie zarzucił sobie na barki.- Co ty sobie myślałeś wychodząc w samej bluzie w listopadzie? - wzruszyłem ramionami. Nie powiem mu przecież, że spodziewałem się wiele ale nie tego. Przyprowadzenie wieczorem do domu chłopaka, którego znam trzy godziny i któremu zaproponowałem małżeństwo nie mieściło się w tym 'wiele'. Zgaduję, że wypowiedzenie tego na głos nie brzmiało by za dobrze.
Czas w barze zleciał nam cholernie szybko. Dowiedziałem się trochę rzeczy o Jiminie. Powiedział mi o tym, że chcą go deportować do Korei, że nikogo tam nie ma oprócz homofobicznych rodziców, że wylali go z pracy i wylądował na bruku, i że aktualnie mieszka u przyjaciela ale na dłuższą metę to nie wypali.
Mniej więcej wtedy zaproponowałem mu małżeństwo.
Kasę miałem, rodzice nie będą robić problemów, a nawet się ucieszą, że wreszcie sobie kogoś znalazłem.
Gdzieś w tyle świadomości obijała mi się myśl, że pomagając mu odkupię swoje winy. Prawdopodobnie o to właśnie chodzi.
$$$
Nie wiem co mam powiedzieć lol
Napisać.
No nie ważne.
Dajcie o roślinki.
Luv ya,
Max.
YOU ARE READING
MARRY ME // YOONMIN
FanficYoongi w barze spotyka smutnego Jimina, którego wiza właśnie straciła ważność i grozi mu deportacja. Nie myśli trzeźwo proponując mu małżeństwo ale jeśli to pozwoli aż nader optymistycznemu, ślicznemu chłopakowi pozostać obok to jest w stanie to pr...