2.

13 0 0
                                    

Nie mogłam zasnąć przez długie dwie godziny. Moje myśli biegły z jednego końca mojego mózgu na drugi.
Chyba zasnęłam. W mojej głowie pojawił się obraz jak z reklamy bożonarodzeniowej. Choinka, światełka, rodzina dzieli się opłatkiem. Na stole waza z grzybową i pierogi. Na półkach palą się świece. Rodzina wspólnie śpiewa kolędy. Jedzą kolację. Wszyscy są szczęśliwi.
Po chwili scena się zmienia. Dzieci bawią się na śniegu. Gdzieś w oddali stoi bałwan.
To moje dzieciństwo, myślę. Ale czy to sen?
Z tyłu słuchać głos matki. Woła jakieś dziecko. Dziewczynka o czarnych włosach, związanych w warkoczyki, w czapce i szaliku biegnie w stronę stojącego nieopodal domu. To byłam ja.
Dziewczynka przechodzi przez próg. Automatycznie pojawia się obraz, jak opowiada o wszystkim mamie. Siedzą w kuchni, jedzą zupę, nad ich talerzami unosi się para. Dziewczynka zawzięcie gestykuluje, jakby opowiadała jakąś ważną historię.
Po chwili dziewczynka znajduje się w ciasnym pokoju, zauważa małe pudełeczko na swoim łóżku. Otwiera je. Nie mogłam dostrzec, co jest w tym pudełku. Przecież powinnam to pamiętać, to przecież moje wspomnienie. Dziewczynka bardzo cieszy się na to, co widzi.
Nagle w tle słychać głos. Inny głos niż matki, donośny, męski. Woła dziewczynkę. Ta, odwraca się i zaczyna uciekać. Biegnie przez cały dom, wybiega na podwórze, na śnieg. Mężczyzna ją goni. Widać na jej twarzy, że się go panicznie boi. Biegnie co sił w nogach, skręca do lasu. Ciężko dyszy, nie może złapać tchu. Przeżywam te chwile z dziewczynką, jakbym tam była, jakbym to ja uciekała. Przewracam się na plecy, także dyszę. Dziewczynka coraz bardziej zagłębia się w las. Ma tylko kilka lat i pomimo słabej kondycji biegnie.
Nieprzerwanie biegnie, bo wie, że jak się zatrzyma, on ją złapie. On? Nie mogłam przypomnieć sobie jego twarzy. Dlaczego wciąż go nie rozpoznaje? Owy mężczyzna nie daje wygrać dziewczynce. Biegnie za nią. Jest coraz bliżej niej, widzi, że ona się męczy. Przyspiesza. Dziewczynka obraca się, by sprawdzić, jak daleko jest od napastnika. Nagle się zatrzymuje. " Nie ma go. Nie ma. Boże. Dziękuję." Mówi do siebie. Pada na kolana. Modli się. Płacze.
Powolnym krokiem wraca do domu, szuka drogi powrotnej. Mimo to, że nikt jej w tej chwili nie goni, jest niespokojna. Odwraca się, patrzy na lewo, na prawo. Chwilami zatrzymuje się, nasłuchując. Gdy słyszy tylko swój oddech i szum lasu, idzie dalej.
Oddycham spokojnie. Budzę się. Wiem, że ten sen może mieć już tylko szczęśliwe zakończenie. Dziewczynka wraca do domu i zapomina o wszystkim. Tak powinno być. Lecz pomimo to, moje plecy przeszywa dreszcz. Wargi mi zaczynają drżeć. Łzy lecą mi po policzku, jedna po drugiej.
Dlaczego? Nic nie rozumiem. Co się dzieje? Im bardziej starałam się wgłębić w ten sen, przypomnieć sobie cokolwiek tym bardziej wydawał się on niewyraźny, rozmazany. Pytania co rusz rodziły się w mojej głowie i nie dawały mi odetchnąć.
Poduszka jest mokra, tak samo jak moja twarz - od łez. Znów zasypiam. O dziwo, sen kontynuuje historię. Dziewczynka widzi swój dom pomiędzy drzewami. Uśmiecha się na jego widok, wie, że przy mamie będzie bezpieczna. Jest już blisko, woła swoją mamę, ta, słysząc głos córki, macha jej na powitanie. Matka wchodzi do domu. Dziewczynka ostatni raz się odwraca. Chce spojrzeć na las, w którym biegła przed siebie nie wiedząc co będzie dalej. To było okropne przeżycie. Powoli obraca głowę. Nie chce, żeby coś takiego się powtórzyło. Chce zapomnieć. Odwraca się do końca.
Przed sobą widzi wysokiego mężczyznę. Ten, uśmiecha się szyderczo. Dziewczynka odwazjemnia uśmiech, nie kojarząc faktów. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy. Nie rozumie. Patrzy na niego i się uśmiecha. Mężczyzna bierze ją na ręce. Ona się do niego przytula.
I w tym momencie, dziewczynka przytomnieje. Zaczyna krzyczeć i kopać mężczyznę. Ten, zakrywa jej usta dłonią. Biegnie za dom, by nikt ich nie widział. Związuje jej ręce. Każe jej być cicho. Grozi jej. Dziewczynka potulnie kiwa głową, gdy napastnik odrywa dłonie od jej ust. Ma mokre dłonie. Od jej łez. Łzy płyną jej strumieniami, a ona jakby tego nie czuje.
Patrzy tylko na znikające za plecami mężczyzny znajome podwórko. Słyszy jego chory śmiech. Mężczyzna zanosi ją do środka, do dość obskurnej piwnicy. Rzuca ją pod ścianę i podchodzi do przeciwległej, gdzie stoi stół z różnymi przedmiotami.
Mówi coś do niej w niezrozumiałym języku, śmieje się. Dziewczynka płacze, ale nie może nic zrobić, jest tylko dzieckiem. Mężczyzna mówi coś do niej, a gdy ona nie rozumie, uderza ją w twarz, po czym mówi dalej i zaczyna chodzić po pomieszczeniu. Dziewczynka zaciska oczy. Nie chce już nic więcej widzieć. Chce zapomnieć. Chce, by ten koszmar się skończył.
Gdy słyszy, jak mężczyzna milknie, otwiera oczy. Ostatnią rzeczą jaką widziała, był mężczyzna, który wykonywał zamach ręką. Nie mogła dostrzec, co trzyma w dłoni. Nie musiała. Bo za chwilę już nie żyła.

ZamienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz