#10

26 1 0
                                    




Lily Pov

*wojna o Hogwart*

-Drętwota-wycelowałam w Pottera,bo chciał zaatakować Lucynkę
Jr.

-Malfoy pożałujesz tego kiedyś-,,zagroził" mi bliznowaty

-Tylko się nie popłacz okularniku -mruknęłam. Widząc,że bliznowaty się do mnie zbliża z różdżką kopnęłam go w czułe miejsce po czym odeszłam ciągnąc za sobą brata.

-Lilka masz tak mocnego kopa jak Granger cios, kiedy wykrzywiła mi nos-pochwalił mnie Draco,kiedy byliśmy za kamieniem

-Dzięki brat. po chwili wróciliśmy walczyć.Po chwili poczułam jak ktoś mnie walnął w głowę,chwilę po mnmmm    tym straciłam przytomność.obudziłam się w jakimś pomieszczeniu,które nie przypominało zupełnie niczego

-Widzę,że się obudziłaś-usłyszałam dziwnie znajomy głos,którego właściciela nie mogłam rozpoznać

-Pokaż się-poprosiłam,a moim oczom ukazał się...Cormac McLaggen

-McLaggen lepiej na tym wyjdziesz jak mnie wypuścisz

-Nawet nie mam tego w planach skarbie

-Nie mów tak do mnie

-Będę mówił do ciebie jak mi się podoba,a teraz za to że mi się stawiasz czeka cię kara

-Niby jaka?

-Crucio-rzucił na mnie cruciatusa, nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.trzymał przez 10 minut,ale ja nadal miałam obojętną minę.Loczek zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać przywiązując mnie sznurkiem do krzesła za pomocą zaklęcia,na wszelki wypadek zablokowałam umysł.

-Loki co ci znowu odwala?-zapytałam znudzona,bo pan Loczek zmniejszył odległość dzielącą nas najbardziej jak się dało

-Mi nic-powiedział po czym położył ręcę na moich udach i zaczął po nich jeździć

-zdajesz sobie sprawę,że własnie łamiesz prawa człowieka o nietykalności cielesnej,a wierz mi w Azkabanie nie ma luster ani ładnych dziewczyn

-żeby mnie to tylko obchodziło-powiedział spokojnie niczym beznosy lamus przed wybuchem

-powinno cię obchodzić-starałam się opóźnić jego następną czynność względem mnie

-Ale nie obchodzi-powiedział po czym przywalił mi z liścia z całej pety,zabolało nie powiem,ale ja oczywiście nadal miałam obojętną minę.po chwili poczułam jak jego dłonie wjeżdżają pod moją sukienkę.Po godzinie zdałam sobie sprawę z tego,że loczek mnie zgwałcił.Brawo Sherloku pomyślałam


*2 lata później (ja pierdziu jaka ja wredna dop.aut)*

jestem tu od dwóch lat,a nikt mnie jeszcze nie uwolnił od tego psychola.każdy dzień wygląda tak samo czyli siedzę przywiązana do krzesła i jestem torturowana i gwałcona bez przerwy. Chyba nie muszę dodawać,że byłam przez niego wyzywana i poniżania przed jego bkumplami.To wszystko bardzo się na mnie odbiło, z zadbanej kobiety stałam się wrakiem samej siebie.

-Pora na zabawę-przywitał mnie jak zawsze ten zjeb zwany Cormackiem McLagennem i już miał zaczynać codzienny rytuał dobicia mnie jeszcze bardziej niż to możliwe gdy nagle usłyszałam Huk spojrzałam resztkami sił i zobaczyłam jak ktoś mnie rozwiązuje i podnosi,potem straciłam przytomność.Po paru godzinach obudziłam się w wygodnym łóżku od razu ogarnęłam,że jestem Malfoy Manor.Po chwili weszła mama

-Jak się czujesz córeczko-zapytała z troską

-Beznadziejnie-odpowiedziałam słabym głosem. Mama podeszła do mojego łóżka i usiadła na nim

-Mamo mam pytanie-zaczęłam niepewnie

-Słucham Lily

-Mogę cię przytulić?

-Oczywiście-odpowiedziała po czym mnie przytuliła mocno

-Dziękuje mamo-wtuliłam się w nią

-Nie masz za co kochanie-odpowiedziała mama głaszcząc mnie po włosach.

-Przepraszam, można-zepsuł chwilę z mamą Draco

-Draco proszę zostaw mnie z mamą-poprosiłam

-Dobrze Lily akceptuje twoją prośbę-odpowiedział Draco i wyszedł.Po paru minutach mama wyszła zostawiając mnie pod opieką skrzatki.Po wyjściu mamy rozpłakałam się jak mała dziewczynka.Płakałam przez paręnaście godzin.Następnego dnia cała rodzina przyszła się dowiedzieć o wydarzeniach zarówno sprzed dwóch lat jak i o przebiegu mojego życia w ciągu tego czasu,więc im opowiedziałam to co byłam w stanie,a to czego nie byłam w stanie to pokazałam im tylko wspomnienia.


*6 lat później*

Mojemu bratu i jego żonie Astorii urodził się syn Scorpius.
































Lily Malfoy//B.ZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz