Zemsta

8 0 0
                                    

4 godziny później przed BH Academy

Emilia Colfer uwielbiała swoją pracę sekretarki. Dzięki temu codziennie poznawała nowych ludzi z różnych sfer, skutkiem czego były jej niezachwiane opinie, które często wygłaszała swojej szefowej. W ciągu tych dwóch lat Akademia stałą się jej domem, dlatego czasem zapominała, że tylko ona jest zwykłym człowiekiem. Dzisiejszy dzień zaliczyła do kategorii udanych: posegregowała akta uczniów, poznała dwóch przemiłych mecenasów sztuki i wyrzuciła dwóch natrętów. Benjamin Hill, obecny Minister Obrony Narodowej, bawidamek, ego wielkości Ziemi, złamał szefowej serce. Tyle informacji wystarczyło, żeby nie wpuścić go do azylu Cordilii. Natomiast przyjaciel pana Hilla stanowił dla niej zagadkę. Pierwszy raz widziała go na oczy, a nie zdążyła się dowiedzieć jego nazwiska... Emilia zawsze wszystko wiedziała i nie lubiła być niedoinformowana. Na tym właśnie polegała jej praca. Jednak nie ma czego żałować. Ten gbur nawet nie pomyśli, żeby tutaj wrócić po tym jak go potraktowała. Z tą myślą i uśmiechem na twarzy wyszła z Akademii. Słońce jeszcze świeciło, ludzie wracali z pracy tak jak ona. Emilia lubiła Abervorth. To miasto miało swój urok. Nie było tak duże jak Londyn czy Nowy Jork, ale nie należało również do małych mieścin. Ludzie tutaj nie żyli w ciągłym pośpiechu, ale w niektórych godzinach można było utknąć w korku na dobre 3 godziny. Skręciła w lewo obok parku.

-Naprawdę myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? -Gbur stał oparty o ogrodzenie i Emilia odniosła wrażenie, że czekał na nią. Ale aż 4 godziny? Musi być bardzo zdeterminowany....

-Co pan tutaj robi? -rzuciła od niechcenia i poszła dalej mijając natręta.

-Czekam na panią. -uśmiechnął się do niej diabelsko. -Wiem, że wcześniej nie chciała być pani nieuprzejma. -na te słowa odwróciła się gwałtownie.

-Nic o mnie nie wiesz! Ty arogancki, samolubny palancie.

-Uważaj na słowa. -uniósł jedną brew i zniżył głos. -Emilio.

-Skąd znasz moje imię? -przybliżył się do niej.

-Wiem o tobie znacznie więcej niż Ci się wydaje.

Przestąpiła z nogi na nogę, skrzyżowała ramiona i popatrzyła na niego z powątpieniem.

-Co konkretnie? – spodobała mu się jej przekorność i nonszalancja, pomimo tego, że w środku pewni już drżała z przerażenia. Pochylił się do przodu i szepnął, oddechem muskając jej usta:

-Wiem, że mi pomożesz. -roześmiała się na to stwierdzenie. -No szkoda... Chciałem po dobroci...

Kopnął w jej obcas przez co straciła równowagę i wylądowała w jego objęciach. Już miała go odepchnąć, gdy pocałował ją. Dziko, zachłannie, głęboko. Bezwiednie oddała pocałunek, tylko dlatego, że nikt nigdy jej tak nie całował. Po chwili zapomnienia dotarło do niej co robi i z kim, więc odepchnęła go od siebie. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem próbując wyrównać oddechy. Gdy już się uspokoili, Emilia z uśmiechem na twarzy podeszła do niego i... Sekundę później poczuł mrowienie na policzku. Już chciała odejść, gdy złapał ją za rękę.

-Nie tak szybko.

-Puść mnie! -wysyczała przez zaciśnięte zęby, z nienawiścią patrząc mu prosto w oczy.

-Jeśli chcesz stracić pracę to proszę bardzo. -puścił ją tak nagle, że musiała się cofnąć, żeby nie upaść.

-Czemu miałabym ją stracić? -nie miała pojęcia o co może mu chodzić, ale utwierdziła się w przekonaniu, że to czubek.

-Bo masz romans z przyjacielem Benjamina Hilla... -o mały włos, a by się przewróciła.

-Nie mam żadnego romansu.

Blood Hunter AcademyWhere stories live. Discover now