PIERWSZE STARCIE

2 0 0
                                    


PALETTE D'ART, godz. 20.00

Już od godziny podziwiał obrazy kolejnego nieznanego malarza, który chciał zabłysnąć, jednak nigdzie nie widział Cordelii. Skręcił w ostatnie skrzydło galerii sztuki i zamarł. Stała tam w białej garsonce, która idealnie podkreślała jej muśniętą słońcem karnację i ciemne, opadające falami na ramiona włosy. Jak zawsze wyglądała elegancko i profesjonalnie, co znaczyło, że wciąż jest w pracy. Rozmawiała z trzema mężczyznami koło czterdziestki w ciemnych garniturach. Jednak to jej nieziemski uśmiech go zahipnotyzował. Przywoływał wspomnienia z czasu, gdy ten uśmiech był przeznaczony dla niego. Odchrząknął przypominając sobie w jakim celu się tu znalazł i poszukał miejsca, gdzie na nią zaczeka...

Cordilia Holst była już zmęczona tymi przyjęciami, wernisażami i balami. Wszystkie były dla niej tak samo nużące. Jako dyrektorka, praca ciągnęła się prawie 24h/7 w przeciwieństwie do jej młodszych sióstr. Gdy ojciec zmarł 3 lata temu, zostawiając im Akademię, starały się podzielić obowiązkami, ale ktoś musiał podejmować ostateczne decyzje. Niestety padło na nią. Jako najstarsza i jedyna ze złamanym sercem, chętnie „rzuciła” się w wir pracy, odciążając siostry, żeby miały życie towarzyskie. Właśnie dlatego, gdy Cordilia była na wernisażu, Samantha bawiła się ze znajomymi w barze, a Liliana cieszyła się kolejną randką ze swoim chłopakiem. Potrzebowała chwili spokoju, więc przeprosiła towarzyszy i poszła do łazienki. Sprawdziła dwie kabiny, a upewniwszy się, że są puste podeszła do umywalki. Przemyła zimną wodą ręce, po czym przyłożyła je do czoła.

-Ból głowy czy migrena? - zamarła, gdy usłyszała za sobą znienawidzony głos. Głos, który ostatni raz słyszała 6 lat temu, który zniszczył jej świat, który zmienił ją całkowicie i przez który nie miała życia towarzyskiego. Wytarła ręce, poprawiła marynarkę i powoli obróciła się w stronę drzwi wejściowych, skąd pochodził głos.

-To nie twoje zmartwienie. - ton jej głosu mógłby zmrozić ogień. - Pozbyłeś się go dawno temu.

Benjamin była zaskoczony jej reakcją. Chociaż spodziewał się spoliczkowania słowa zabolały bardziej. Oczywiście nie dał tego po sobie poznać.

-Musimy porozmawiać. - wyglądała pięknie tak jak kilka lat temu, jednak czuł, że nie jest już tą samą dziewczyną, którą kiedyś kochał.

-Nie mamy o czym.

-Mam sprawę biznesową do omówienia.

-W damskiej łazience? - uniosła lewą brew w zdziwieniu.

-Do twojego gabinetu mnie nie wpuścili... - jego słowa wywołały lekki uśmiech na jej twarzy, gdy wyobraziła sobie Emily wyrzucającą go za drzwi.

-Może mieli powód?

-Nie mam na to czasu...

-Ja nie mam czasu na rozmowę z tobą! - stanowczo weszła mu w słowo.

-Boisz się zostać ze mną sam na sam? - zadrwił.

W pierwszej chwili chciała zaprzeczyć, ale usłyszała jak mówi:

-Tak. - uśmiechnał się więc pospiesznie dodała: - Boję się, że Cię pobiję.

Blood Hunter AcademyWhere stories live. Discover now