Patrzyłem na mojego przyjaciela. Jak zwykle siedzieliśmy pod naszym ulubionym drzewem na uczelni, ciesząc się pogodą, jaką dawało nam słoneczne San Francisco. Nie spodziewałem się, że skończymy w takim miejscu. Było to jak spełnienie moich najskrytszych marzeń.San Francisco.
Czasami lubiłem powtarzać tę nazwę kilka razy z rzędu, próbując sobie uświadomić, że to wszystko nie było fikcją; naprawdę tam byliśmy.
Wiedziałem, że dla Fabiena to nie było niczym niezwykłym – on od zawsze miał to, co chciał. Nie można było go jednak nazwać rozpieszczonym. Był po prostu bardzo uparty w swoich celach, nieważne, czy chodziło o najwyższą ocenę czy najbardziej niedostępną dziewczynę. Miał to wszystko. Czasami zazdrościłem mu tego, ale wciąż był moim przyjacielem.
Ja od zawsze byłem samotnikiem. Pragnąłem wiele, próbowałem, zawodziłem, traciłem cierpliwość. Przez to nabywałem doświadczenia. To było potrzebne. Z czasem zacząłem nie oczekiwać za wiele, próbowałem w granicach moich możliwości, rzadko zawodziłem i w rezultacie pozostawałem spokojny niczym górski strumień. Fabien był moim przeciwieństwem. Jak można się domyśleć, był w gorącej wodzie kąpany. Nikt z nas nie był idealny.
— Jakie masz plany na przyszłość, Alan? — spytał mnie mój przyjaciel.
— Ja... nie mam pojęcia. Skończę studia, może wrócę do rodzinnego miasta, może wyjadę do innego stanu. Przed nami jeszcze kilka lat, nie da się tak wszystkiego zaplanować, zawsze coś się zmieni — odparłem. — A co z tobą? Wrócisz do domu?
Chamberlain potrząsnął głową.
— Nie chcę wracać do Francji. Pewnie zostanę tutaj, znajdę pracę w jakimś szpitalu, ożenię się z Amerykanką, będziemy mieli dwójkę dzieci.
— Mamy 24 lata, a ty już masz wszystko zaplanowane?
— Jak zawsze. — Uśmiechnął się. Chciałem być taki pewny siebie.
I tak po prostu... żyliśmy. Uczyliśmy się, od czasu do czasu chodziliśmy na studenckie imprezy, poznawaliśmy ludzi. Znaczy, głównie Fabien poznawał. Do feralnego ostatniego roku na studiach była Amelie, Isabelle, Narcyssa, Ki-Hoon, a nawet Renee, z którą miewał wzloty i upadki, ponieważ jako jedyna nie pozwalała mu bawić się jej uczuciami. Miłość jednak nie wybiera. Od zawsze tak tłumaczyłem sobie mnie i Talię Hale.
Jednak, podczas naszego ostatniego roku coś się zmieniło. Byliśmy spięci, ponieważ nadchodziły finałowe egzaminy. Ja i Fabien nie widzieliśmy się wcale, mimo że mieszkaliśmy w jednym akademiku. Praktyki nas przemęczały. Siedzieliśmy jak na szpilkach. Kłóciliśmy się. Często rozmawiałem z Renee, która martwiła się o Fabiena. Wciąż byli przyjaciółmi.
Jednego dnia udało nam się znaleźć wspólny język i wieczorem, już znacznie przemęczeni po praktykach, wyszliśmy coś zjeść do naszej ulubionej knajpy obok kampusu.
— To wszystko mnie przerasta... — mówił wtedy Fabien. — Moja matka chce, żebym wrócił do Francji, a ojciec powiedział, że jeśli pojawię się przed ich drzwiami przed skończeniem opłacanych przez niego studiów, zabije mnie. J'en ai eu assez.
Prawdą było, że coraz rzadziej używał angielskiego w mowie, odkąd cały czas się uczył, więc nie dziwiłem się, że coraz częściej mówił do mnie po francusku. Jako jeden z nielicznych rozumiałem. Może też dlatego byliśmy przyjaciółmi.
CZYTASZ
SELFLESS ❀ ISAAC LAHEY
Fanfiction❝Umierasz. A za każdym kolejnym razem tracisz coraz większą część siebie.❞ Blaire Chamberlain przez te wszystkie lata idealnie odnajdywała się w tłumie. Chociaż w mieście panował wieczny strach, a paczka Scotta McCalla była na ustach całej szk...