Rozdział 2

2 1 0
                                    

- Elle! Teraz twoja kolej na robienie prania! - Hayley wrzasnęła z pokoju, kiedy tylko usłyszała, że wychodzę z pokoju do kuchni.

Wywracając oczami podeszłam do lodówki i wyjęłam zimną butelkę wody. Upiłam łyk i usiadłam przy kuchennym stole spoglądając na mój telefon, gdy widniał sms od nieznanego numeru.

Od: Nieznany

Hej piękna, tu Ashton. Nasza jutrzejsza kawa jest wciąż aktualna? xx

Mimowolnie uśmiechnęłam się patrząc na ekran i natychmiast odpisałam.

Do: Ashton

Oczywiście! Do zobaczenia jutro :)

- No proszę proszę - Hailey stała w progu kuchni z założonymi rękami - czyżby przystojniak z imprezy się odezwał?

Jest moją przyjaciółką, to oczywiste, że opowiedziałam jej wszystko o Ashtonie, choć nie wiem, czy robiłam dobrze, jeśli ma zamiar mi dokuczać z tego powodu. Po prostu dawno w moim życiu nie było żadnego chłopaka.

- A odezwał - odparłam z usiłując ukryć uśmiech.

- No to mów, umówiliście się czy coś?

Blondynka podeszła do stołu i wzięła z koszyczka jabłko.

- Wychodzimy jutro na kawę - odparłam wstając i nie czekałam na odpowiedź z jej strony, tylko wróciłam do mojego pokoju, by kontynuować naukę. Nie będę mówić jej dużo, bo pomyśli, że robię sobie wielkie nadzieje, kiedy tak naprawdę praktycznie go nie znam.

Moim słabym punktem w tym semestrze okazała się mikroekonomia. Za każdym razem, kiedy myślałam, że już rozumiem, podręcznik twierdził, że jest zupełnie inaczej. Eh, trzeba nad tym trochę posiedzieć.

Po kolejnych 2 godzinach spędzonych nad nauką, a raczej próbą nauki, zrezygnowałam i położyłam się do łóżka.

~

Dźwięk budzika rozbrzmiał na cały pokój, wybudzając mnie z przyjemnego snu. Jęknęłam przeciągle, bo wcale nie uśmiechało mi się wstawać w poniedziałek rano na zajęcia. Ale miałam tylko jedne ćwiczenia, a później spotkanie przy kawie z chłopakiem z burzą brązowych loków.

Dobry powód, by zwlec się z łóżka.

Hailey już nie było, miała na 8 do pracy, a była już 7:34. Po prysznicu, śniadaniu i doprowadzeniu się do porządku byłam w drodze na uczelnię. To niekoniecznie blisko tego, gdzie mieszkamy, ale mam bezpośrednie połączenie metrem, więc cała droga zajmuje mi maksymalnie 15-20 minut.

Pogoda była średnia, weekend był niesamowicie słoneczny, ale chyba niebo też nie lubi poniedziałków, bo było trochę zachmurzone i zdawało się, że zaraz zacznie płakać. Przyspieszyłam kroku przypominając sobie, że nie zabrałam ze sobą parasola.

- Hej Elle, jak weekend? - przed salą czekała na mnie koleżanka z grupy, z którą robiłam projekt na dzisiejsze zajęcia, - mam nadzieję, że niczego nie zapomniałaś, bo jeśli tak, to będziemy w dupie.

Zaśmiałam się z jej zmartwionej miny machając przed twarzą latynoski pendrivem oraz notatkami.

Zadowolone ruszyłyśmy ramię w ramię do sali, gdzie większość grupy już zajmowała miejsce. Miejmy nadzieję, że pójdzie dobrze, bo to duża część naszej oceny z tego przedmiotu.

~

- Strasznie przepraszam cię za spóźnienie, ale przed chwilą miałam zajęcia i miałam prezentację, a projektory to skomplikowane stworzenia - zaśmiałam się nerwowo po tym jak spóźniona o prawie 15 minut wpadłam do kawiarni, gdzie Ash już czekał na mnie przy stoliku rozglądając się dookoła, czy przypadkiem nie idę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 08, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

not mine // 5sosWhere stories live. Discover now