Rok 1768Od wydarzenia na polanie minęło pięćdziesiąt lat. Trochę dużo co? Dla mnie to już czas nie ma znaczenia. I tak jako istota nieśmiertelna przeżyje wszystko i wszystkich. Ale może zacznę od początku...
××××××××××××××××××××××××××××××××
Tamtej nocy, po przebudzeniu byłam w kompletnej rozsypce. Nie wiedziałam co tam robię, dlaczego, jak. Nawet nic nie pamiętałam. Tyle pytań, żadnych odpowiedzi. Księżyc po wyjawieniu mojego imienia później milczał, więc zostałam sama.
××××××××××××××××××××××××××××××××
Wstałam z miejsca, na którym leżałam i przeszłam się po okolicy. Nic tutaj kompletnie nie było. Doszłam do małego jeziorka niedaleko, przyklękłam na brzegu i przejrzałam się w nim. Miałam ciemne blond włosy, szare oczy, a ubrana byłam w lekko przysmoloną sukienkę i pelerynę. Coś ewidentnie musiało się ze mną stać. Zbliżyłam dłoń do wody, aby się trochę przemyć. Wtedy zdażyło się coś niezwykłego. Gdy dotknęłam tafli, zaczęła parować. Zaskoczona wyjęłam dłoń, a ta sama z siebie się zapaliła. Ogień wcale mnie nie parzył. Nie byłam przerażona, czułam, że ten ogień jest częścią mnie, moją siłą. Wstałam z miejsca starając się zrobić coś jeszcze, z każdą chwilą odkrywałam moje nowe zdolności. Wytwarzałam iskry, latające płomienie, dawałam światło. Moja moc wypełniła cały krajobraz w postaci wiązki mieniącego się ognia. Wtedy zrozumiałam znaczenie mojego imienia. Stałam się duchem ognia i panią płomieni.
××××××××××××××××××××××××××××××××
Niestety tego wspaniałego życia były haczyki. Przez prawie pięćdziesiąt lat zostałam zostawiona sama sobie. Byłam dosłownie niewidzialna. Dlaczego? Nikt nie wierzył w moje istnienie. Skąd to wiem? Oprócz mnie żyli inni, który byli magicznymi istotami. Tak zwani Strażnicy Marzeń; Święty Mikołaj, Zająć Wielkanocny, Piaskowy Ludek oraz Zębowa Wróżka. Obserwowałam ich poczynania z ukrycia. Chronili radość i nadzieję wszystkich dzieci. Dzięki temu w nich wierzono, a ten kto wierzył mógł ich zobaczyć.
Również starałam się jakoś zwrócić na siebie swoją uwagę. Pomagałam dziecią budzić w nich odwagę do pokonywania własnych słabości oraz wiarę w siebie, ale to nie przynosiło skutków. Nie wiem nawet, dlaczego akurat próbowałam w taki sposób, ale w tym czułam się najlepiej. Gdy już miałam pogodzić się z faktem, że nikt we mnie nie uwierzy zdażył się cud.
Pewnego razu porwały mnie Yeti Świętego i zabrały do jego bazy na Północy. Tam dowiedziałam się, że Księżyc wybrał mnie na nowego Strażnika. Z początku nie byłam mile do tego nastawiona, nie przypadł mi do gustu widok etatu pracy, wolałam mieć wolną rękę. Lecz przemówił do mnie sam Księżyc. Wytłumaczył, że po to zostałam stworzona. Aby dawać dziecią odwagę pokonująca ich lęki i słabości oraz wiarę w samego siebie, bo ona jest kluczem do spokojnego, ułożonego życia, a moc ognia ma symbolizować ciepło oraz wytrwałość, którą tym dziecią przekaże. Potem Zębowa Wróżka pokazała mi moje wspomnienia, to kim byłam zanim mnie wybrano. Dopiero w tamtym momencie wszystko zrozumiałam. Za to, że uratowałam rodzinę ginąć w pożarze, przekazywanie ludzią tego czego sama nie umiałam w sobie zmieni i za mojego przyjaciela, który wierzył we mnie, jestem tu gdzie jestem. Właśnie to przekonało mnie do zaakceptowania nowej roli. Odkryłam swoje przeznaczenie, chociaż Księżyc uprzedził mnie, iż to jeszcze nie koniec, ale tego również się kiedyś dowiem.Moje myśli jeszcze długo krążyły wokół Jack'a - przyjaciela, który zginął w nieszczęśliwym wypadku. Mimo, iż nic szczególnego o nim nie pamiętam to i tak nasze relacje w poprzednim życiu bardzo mnie intrygowały. Jednak pogodziłam się, że to już przeszłość, która nie wróci.
Tak o to zostałam Strażniczką Odwagii. Swoją mocą zajmowałam się determinacją dzieci, a one w końcu zaczęły we mnie wierzyć. Zaistniałam jako Vera Flame - magiczna dziewczyna, która znajduje w dzieciach skrytą odwagę oraz akceptację siebie, duch ognia oraz światła. Zmieniałam również swój wizerunek, a raczej to Księżyc zmienił. Teraz miałam pomarańczową bluzę ze wzorami czarnego ognia i małymi dziurami na ramionach, jakby wypalonymi. Do tego czarne rurki oraz czarne buty do kostki. A i jeszcze umiałam latać, taki mały prezent od Księżyca.
Zostałam również poinformowana o naszym największym wrogu - Mrokowi, Czarnemu Panu lub inaczej Księciu Koszmarów. Został pokonany przez Strażników, ale może nastać dzień jego powrotu, mamy nadzieję, że nigdy.
××××××××××××××××××××××××××××××××
Rok 2018
Moje drugie, nowe życie wiedzie się w najlepsze. Dobrze radzę sobie w roli Strażnika, dzieci wierzą we mnie tak mocno jak w pozostałych. Nie mam już na co narzekać, jestem wręcz szczęśliwa. No może od pewnego czasu trochę się nudzę. Reszta ciągle pracuje, nie mam kogoś z kim bym trochę poszala. Próbowałam wyciągać Zająca, ale nasze relacje trochę się chwieją. Za bardzo go wnerwiam swoją lekką dziecinnością, ale trudno.
Czy coś się jeszcze ciekawego wydarzyło? A jest jedna dość istotna rzecz. Otóż zauważyliśmy dość dawno, no około dwustu lat temu, że Księżyc stworzył nową istotę z magicznymi mocami. Najprawdopodobniej jeszcze wcześniej niż powstałam ja. A na dodatek to nie byle jaką. Chłopak, wysoki o śnieżnych, białych włosach i lodowym, niebieskimi spojrzeniu. Ubrany w niebieską bluzę pokrytą szronem i brązowe spodnie, bez butów, a przy sobie zawsze miał swój kij wygięty na końcu. A nazywał się Jack Mróz, władał lodem oraz zimą. Był moim kompletnym przeciwieństwem.
Od razu gdy o nim usłyszałam pojawił mi się przed oczami obraz mojego Jack'a z poprzedniego życia. Lecz dopiero, kiedy zobaczyłam go pierwszy raz nie miałam już żadnych wątpliwości. Oczy miło innego koloru dalej były tak hipnotyzujące, figlarny uśmiech ten sam, charakter niezmienny. I oczywiście moc lodu nabyta od wpadnięcia do zamarzniętego jeziora. Wszystko takie same jak w moich wspomnieniach. Nie mogłam uwierzyć w to przez długi czas, byłam szczęśliwa. Mimo rozłąki los złączyć nasze drogi poraz drugi. Jednakże zachowałam to dla siebie, nikomu nie powiedziałam kim naprawdę kiedyś byliśmy.
Zębuszka i jej mleczukszi robiły do niego maślane oczka i nie raz Tooth mnie również kusiła na jego powalający wygląd oraz uśmieszek, lecz zwalałam to, musiałam udawać, że mnie to nie rusza. Był przystojny tak jak kiedyś, no nie dało się zaprzeczyć.
Chłopak często przypatrywał się naszej pracy. Znaczy akurat nie mojej, gdyż nigdy mu się nie pokazywałam, nawet nie wiem czy on wie, że istnieje. Ale mniejsza. Były nawet sytuacje, że próbował włamać się do bazy North'a, jednak yeti szybko go łapały. Również ma nie małe konflikty z Zającem. Śnieżyca w Wielkanoc śmieszne co? Cieszyłam się, że znów mogłam oglądać jego wygłupy jak kiedyś. Bardzo lubiał żartować i się bawić. Do tego również wykorzystywał swoją moc i tak jak ja kiedyś starał się zwrócić uwagę dzieci. Pod tym względem bardzo mnie przypominał. Robił co tylko mógł by ktoś go zobaczył i uwierzył, lecz nic nie skutkowało. Jest mi go strasznie szkoda. Jakby nie patrzeć to nie jest sprawiedliwe. Księżyc stworzył go wcześniej i też nadaje się na Strażnika. Sprawia dziecią radość, a to nasze zadanie. Nic zmienić nie mogę, chodź bardzo bym chciała. By był jednym z nas i poznał prawdę.
Tak właśnie to wszystko wygląda. Pracuję, spędzam czas albo z dzieciakami albo się nudzę, a tuż obok mnie wariuje zbuntowany nastolatek, niczego nie świadomy. Jednak mam małe przeczucia, że w końcu poznam go bliżej jeszcze raz...
≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠≠
CDN...

CZYTASZ
¥Fireballed hearts due to ice¥ Jack Frost
FanfictionStrażnik Odwagi - blond-włosa dziewczyna w ciele siedemnastoletniego dziecka. Pani płomieni oraz duch ognia pomagający dziecią w odnajdywaniu ich pewności siebie i odwagi w pokonywaniu leków. Strażnik Zabawy - biało-włosy chłopak o wyglądzie siedemn...