¥Rozdział 3:Scena pod tytułem ,,Jack i zabójcza sofa"¥

1.3K 93 60
                                    


Pov. Jack

Kolejny dzień spędzony na zabawie oraz robienu kawałów. Żyć nie umierać, aczkolwiek o to już się bać nie muszę. Już od trzystu lat robię to samo, a co gorsza sam. Chcę tylko by w końcu ktoś mnie zobaczyć, wierzył we mnie tak jak w Strażników. Robię co w mojej mocy.

Z Indii wróciłem znów do Ameryki, a dokładniej do miasteczka Beathon Hills. Akurat na dworze bawili się jacyś chłopcy, no idealna okazja. Zleciałem niżej i przysłuchałem się ich rozmowie.

- Widziałeś te nagrania Cloed, to prawda - zapewniał niski brunet swoich kolegów o istnienie jakiś wielkich stóp, czy coś takiego.

- Pewnie, tak samo jak mówiłeś o Wielkanocnym Zającu - zakpił drugi, czarnoskóry chłopiec.

- Błagam Wielkanocy Zająć naprawdę istnieje - młody dalej trzymał się przy swoim. I bardzo dobrze.

- O tak to prawda, a do tego jest wredny, arogancki i strasznie zarozumiały - dodałem swoje spacerując po płocie. I tak mnie nie słyszeli.

- Oczywiście, tak samo jak ta twoja...jak ją nazwałeś? A! Vera Flame! - gdy to usłyszałem zatrzymałem się gwałtownie. Kto? Vera Flame? Pierwszy raz słyszę. To też jakaś magiczna postać? Ich rozmowa zaciekawiła mnie jeszcze bardziej.

- Ona również istnieje! Nie wiecie kto to? To Strażnicza Odwagii, niesamowita dziewczyna, która pomaga dziecią budować ich odwagę w pokonaniu własnego strachu i wiarę w samego siebie. Nazywa się ją również duchem ognia i światła lub Panią Płomieni. Wygląda na około siedemnaście lat, a w rzeczywistości ma ich o wiele więcej! - chłopak szybko, ale z zachwytem opisał ową postać, a mnie dosłownie opadła szczena. Obiło mi się o uszy, że jest jeszcze jeden Strażnik, lecz nigdy nie widziałem go na oczy, ani nic o nim nie wiedziałem. Teraz wszystko jasne. Dziewczyna, ze zdumiewającymi zdolnościami, która była moim zupełnym przeciwieństwem. Niesamowite.

- Jeśli jest ładna, to ci wierzę - zaśmiał się trzeci z chłopców.

- Oj nawet nie wyobrażacie sobie jak - mruknął rozmarzony brunet. Kurde, muszę koniecznie ją zobaczyć. Mając nadzieję, że coś jeszcze o niej usłyszę, a przy okazji postaram się by chłopcy zwrócili na mnie uwagę poszedłem z nimi dalej...

××××××××××××××××××××××××××××××××

Pov. Vera

Miej na oku Jack'a, miej na oku Jack'a. Nie ma problemu, tylko niech mi ktoś najlepiej powie, gdzie ten Duch Zimy jest! Przeleciałam już dwa kontynenty i nic. Ostatecznie wróciłam mniej entuzjastycznie do Beathon Hills, bo jednak tutaj najczęściej go widywałam. Przechadzałam się po dachach w centrum oglądając się dookoła.

W pewnym momencie usłyszałam krzyk przerażenia pomieszany z ekstrakcją. Szybko podbiegłam do krawędzi, by sprawdzić do kogo on należy. Przez ulice na sankach po zlodowaconej drodze pędził wręcz chłopiec, a wykonawcą tego wszystkiego był...no zgrozo...Jack. Leciał tuż obok niego, uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Ehh, Jack masz chronić dzieci, a nie je zabijać - mrukłam bezsilnie. Przez takie widoki moje wspomnienia wracały. Zawsze lubił niebezpieczne zabawy i zawsze musiałam go upominać.

Nie zareaguje na to, poczekam na dalszy bieg wydarzeń. Wiem, że białowłosy robi to by być zauważonym, stara się.

Śledziłam na bieżąco poczynania tej jazdy z ukrycia. Skończyło się, gdy młody wyleciał w powietrze lądując w śniegu, a potem, jakby tego było mało, przywaliła mu sofa. Widok trochę mnie zabolał, a też był śmieszy zawłaszcza, że tam brunet się z tego śmiał, Jack też był zadowolony. Jednak jego radość znikła, gdy chłopcu wypadł ząb, a reszta uznała to za dzieło Zębowej Wróżki. Jack próbował pokazać, że to jego sprawka, ale w tamtym momencie dzieci przed niego przeszły. Zrobiło mi się okropnie żal chłopaka. Takiego widoku nigdy nie chciałam zobaczyć na oczy. W tym wszystkim widziałam siebie z przed prawie trzystu lat. Dlatego on musi do nas dołączyć, na pewno mu pomożemy.

¥Fireballed hearts due to ice¥ Jack FrostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz