Prawdę mówiąc muszę się do czegoś przyznać. W poprzednim rozdziale popełniłem mały błąd, co rzadko mi się zdarza. Mianowicie nazwałem statek, na którym w tamtym momencie się znajdywaliśmy "Nemezis". Po krótkim przeglądzie raportów z tamtego wydarzenia doszedłem do wniosku, że wszystko co będę opisywać w tym rozdziale stało się na pokładzie Harbinger'a.
Chciałbym też zaznaczyć iż serial "Transformers Prime" nie jest oparty na faktach i wiele szczegółów jest tam po prostu "wyssane z palca", jak wy to mówicie.
Wydarzenia zaistniałe niedługo po tym jak przylecieliśmy na Ziemię.
Zanim Soundwave stawił się w sterowni byłem przekonany, że coś jest nie tak. W czym sam inżynier mnie upewnił przez same jego zachowanie. Jak nigdy dotąd okazywał nadmierną ilość "endorfiny" samym... iściem? Jakkolwiek. Prawie skacząc podszedł do mnie i ku zdziwieniu każdego, kto to widział przytulił mnie. Chwilę odczekałem kompletnie zdziwiony i nakazałem mu wrócić do pracy. Odczepił się i podszedł do jednego z paneli. Kiedy zerknąłem na ekran przy którym był nie zobaczyłem żadnych rzeczy związanych z jego pracą a raczej... "wyszukiwarkę google". Chwilę potem na każdym z ekranów na pokładzie pojawiły się jakieś głupie filmy z ludzkimi zwierzętami. Kotami bodajże.
-Soundwave, co to ma znaczyć?!-wydarłem się na niego na co zareagował jedynie drgnięciem. Zawiesił się.-KnockOut, do sterowni. Twój w pełni sprawny inżynier właśnie się zawiesił...-mruknąłem do komunikatora wyłączając ludzką przeglądarkę.
* * *
Soundwave po ponownym przeglądzie przez medyka i małych poprawkach jego stanu pracował sprawniej, aczkolwiek parę razy zdarzyło mu się na chwilę zawiesić. Najdłużej na dwadzieścia sekund. Zostawiając na chwilę wszystkie moje obowiązki poszedłem do łaźni na chwilę wypoczynku. Jednakże znowu coś było nie tak. Bo czemu niby miałoby wszystko działać sprawnie i szybko jak może się wszystko zepsuć? Olej nie leciał. Przynajmniej nie z kranu. Rury z olejem będące zaraz pod sufitem zaczęły trzeszczeć. Chwilę potem cała ich zawartość wyprysnęła prosto na mnie i parę Vechicon'ów. (Nie. nie byłem w swojej łaźni. Osobistych łaźni w ogóle nie ma na Nemezis, tym bardziej na Harbingerze.) Warknąłem coś pod nosem i wyszedłem z pomieszczenia. Na korytarzach również lał się olej, ku nie zadowoleniu wszystkich. Co Soundwave dzisiaj odpierdala do cholery?! Przetarłem twarz z lecącej z pod sufitu cieczy i skierowałem się do sterowni. Nagle całym statkiem zatrzęsło, tak że prawie się przewróciłem. Statek zaczął się przechylać kadłubem do dołu. Szybko się zorientowałem, że lecimy w stronę ziemi. Powoli zacząłem przesuwać się do przodu a po chwili runąłem w dół wpadając przy okazji na każdego Vechicon'a znajdującego się na tym korytarzu. I kilkunastu następnych. Na samym końcu, gdy wylądowałem na ścianie jeden klon nie uciekł i go zmiażdżyłem.
-Co tam się dzieje?!-krzyknąłem widząc jak fala oleju zalewa korytarze i niebezpiecznie zbliża się w moją stronę taranując wszystkich moich żołnierzy po drodze. Transformowałem się w mój alt-mode i odleciałem z zamiarem znalezienia Soundwave'a i przywrócenia go do porządku. Zanim w ogóle zdążyłem dolecieć do sterowni statek wbił się w ziemie.
~Lordzie Megatronie, statek się rozbił.-z komunikatora wydobył się głos jakiegoś Vechicon'a.
-Powiedz mi coś czego nie wiem.-zaraz po otworzeniu się śluzy dosłownie do niej wpadłem lądując na samym końcu pomieszczenia. Po drodze minąłem Soundwave, który zdecydowanie już nie kontaktował.
-Lordzie Megatronie!-zaraz za mną do sterowni wleciał KnockOut.-Statek uległ poważnym zniszczeniom! Jesteśmy do połowy zakopani w dodatku jeden z tylnych silników zbiera się zaserwować nam mały pokaz fajerwerków.
Zanim cokolwiek powiedziałem zauważyłem, że z rozbitego "szkła" kawałek obok mnie wlewa się woda. Tak samo jak z korytarzy. Cały olej ze statku niedługo skumuluje się na kadłubie, w czym: Na sterowni. Problem w tym, że prawie cała armia znajduję się w sterowni.
~Aktywowano alarm~
Po komunikacie śluza do sterowni się zatrzasnęła przepoławiając dwa klony, które nie zdążyły wejść. Czerwone światło rozbłysło by po chwili znowu zgasnąć. W dodatku uruchomił się "alarm" co oznacza, że niedługo wszystkim odpadną audioreceptory. No chyba, że prędzej je sobie wyrwiemy.
-Określić położenie statku.-wydałem rozkaz.
-Znajdujemy się na Saharze. Zdaje się, że wbiliśmy się prosto w zbiornik wodny.-odpowiedział BreakDown.
W tym momencie duża część załogi zaczęła panikować. Nie dużo minęło zanim jeden z Vechicon'ów w akcie paniki postrzelił się w głowę. A zaraz po nim jeszcze trzy inne. Cały energon jaki wypłynął z ich ciał zmieszał się z wodą, której w sumie miałem po kolana. Wszyscy inni po pas. Gdzieś nie daleko dryfował nieprzytomny Soundwave.
-Wylećmy przez lotnisko!-Starscream starał się przekrzyczeć panikujące klony. KnockOut, stojący najbliżej niego prawie go nie uderzył słysząc jego pomysł.
-A co z tymi, których alt-mode to pojazd naziemny?!-Breakdown nie powstrzymywał się i lekko uderzył komandora.
-Czy ja wam kazałem przybierać taki wehikuł?! I jak śmiesz mnie dotykać?!
-Silnik jest uszkodzony. Moglibyśmy przeczekać jego wybuch i po prostu wyjść!-zarzucił jakimś pomysłem Vechicon.
-Wybuch przejmie energon i olej, myślisz, że my to przeżyjemy?!
Zanim ktoś jeszcze się odezwał wszystkie klony zalała woda i olej. Spojrzałem na śluzę powstrzymującą cały olej przed wlaniem się do sterowni. Przeciekała, i to dosyć mocno. Całej naszej armii daje góra dziesięć minut zanim wszyscy zginiemy. Jedynymi, których jeszcze nie zalało byłem ja i Starscream.
-Komandorze.-powiedziałem na co pisnął.
-T-tak, lordzie?
-Musisz udać się na drugi koniec statku po pilot do aktywowania mostu ziemnego. To jedyne wyjście.
-Dlaczego ja?!
-Bo jesteś najszybszy i z łatwością będziesz poruszał się pomiędzy zalanymi olejem korytarzami. Ale musiałbyś się spręży-nie dokończyłem bo zalał mnie olej. Wyciągnąłem rękę do góry tak by wystawała ponad jego taflę i zestrzeliłem śluzę. Nie czekając długo złapałem Starscream'a i wyrzuciłem go do góry. Ten przetransformował się i poleciał szukać pilota.
W między czasie przepchnąłem się przez tłum klonów po drodze łapiąc Soundwave'a za kark i dałem go jakiemuś pierwszemu lepszemu Vechicon'owi. Podszedłem do dziury w "szybie" i z całej siły wyrwałem szkło. Woda zaczęła się wlewać coraz szybciej. Kazałem wszystkim przepłynąć poza statek przez puste miejsce na okno i czekałem na komandora. Kiedy już prawie wszyscy przeszli na drugą stronę a połowa armii stała już na suchej powierzchni w podziemnych tunelach Starscream wleciał do sterowni i zanim podpalił olej przetransformował się. Wiedząc, że zaraz wszyscy wybuchniemy złapałem go i wyskoczyłem z nim z Nemesis. Wyszedłem na suchą powierzchnie, zabrałem mu urządzenie i aktywowałem most. Przeszedłem przez niego pierwszy i czekałem na wszystkich na... No wylądowaliśmy w jakiejś dżungli.
Właśnie w taki sposób straciliśmy cały Harbinger i stosy energonu. Ten kto chce może pogratulować Starscream'owi.
CZYTASZ
Książka
FanfictionKsiążka, którą napisałem pod przymusem. Jako że nie do końca wiem o czym będzie opis będzie krótki i prosty. Książka o nas Transformersach.