Witam moje fanki! (Jeżeli są fani, to też, ale fanki bardziej!) Wasz seksowny Knock Out z tej strony z nowym opowiadaniem, które tym razem wydarzyło się na prawdę! I tu mówię całkowicie serio. W każdym razie, przepraszam, że ostatnie opowiadanie nie dobiegło końca, jednak moja twarz boleśnie spotkała się z klawiaturą... No cóż, co ważne nie ucierpiała bardzo i nadal jestem przystojny, pamiętajcie! A, swoją drogą, Megatron nadal nie żyje, aczkolwiek jest lepiej, jego stan jest w miarę ustabilizowany... Znaczy jest ustabilizowany bo jest martwy, ale mniejsza. Do tego wrócimy później, przecież JA jestem ważniejszy...
A wszystko wydarzyło się nie długo po naszym przybyciu na ziemię...
Zerknąłem na BreakDown'a, który zamyślony, siedział i czekał, aż skończę operację. To było na prawdę dziwne, bo ten wielki brutal rzadko kiedy potrafił usiedzieć spokojnie, dłużej niż dziesięć minut.
-Nad czym myślisz?-Spytałem, odkładając moje aktualne narzędzie pracy, z satysfakcją spoglądając na właśnie ukończone dzieło. Musiałem mu wymienić całą rękę, a teraz mogę śmiało stwierdzić, że wygląda świetnie.
-To nic ważnego. Wrócę do pracy.-Powiedział wstając.
-Hej hej, ja wcale nie skończyłem!-Zmarszczyłem brwi, kiedy ten chciał ruszyć do wyjścia. Posadziłem go na stole operacyjnym, na co ten spojrzał na mnie z lekka zdziwiony.-Nowej ręki masz nie przemęczać, kontrole dwa razy dziennie i natychmiast idziesz do kąpieli i na spoczynek, nie do pracy.-Powiedziałem poważnie.-A i natychmiast masz mi powiedzieć o czym myślisz.
-Na prawdę Cię to obchodzi?-Spytał.
-Oczywiście! Jestem przecież Twoim przyjacielem!
-Na ostatniej misji... Na ostatniej misji zauważyłem pewne stworzenie. Znaczy kilka. Nie mogę przestać o nich myśleć! O mało co ich nie zdeptałem, a były na prawdę ładne!-Zdenerwował się trochę.
-Ładne powiadasz... Ładniejsze niż ja?-Uniosłem jedną brew (Wbrew powszechnej opinii, tak, ja mam brwi!).
-Nie Knock Out. Jesteś najpiękniejszy.
-Tak mi mów.-Uśmiechnąłem się zadziornie.-Wybieramy się na spacer mam rozumieć.-Dodałem po chwili.
***
Westchnąłem widząc stadko, naprawdę małych, ziemskich ptaków. Niektóre pływały, niektóre podlatywały, a inne chodziły sobie tuż obok jeziorka.
-Czy one nie są piękne?-Spytał Break Down, kucając, żeby lepiej widzieć malutkie stworzenia.
-To zwykłe ptactwo tej planety.-Powiedziałem, przekrzywiając głowę.-Niczym się nie wyróżniają.
-Wyróżniają się! Patrz, te są żółte!-Mój przyjaciel zachwycił się, tymi mniejszymi, które radośnie biegały w okół jednej z większych.-Jako naukowiec pewnie wiesz, co to za ptaki?
-Jestem c y b e r t r o ń s k i m naukowcem. Nie mam pojęcia o ptactwie na tej planecie.-Wyjaśniłem spokojnie, opierając dłonie na biodrach.
-To są kaczki.-Kobiecy głos nagle wyłonił się z pośród drzew, tych za jeziorem, więc obaj natychmiast spojrzeliśmy w tamtą stronę, ja transformując dłoń w piłę tarczową, Break Down natomiast swoją kończynę w duży młot.-Hej, spokojnie, tylko wam powiedziałam czym się fascynujecie.-Ludzki insekt formy żeńskiej podniósł dłonie w górę, w geście poddania. (I tutaj jest problem, chętnie opisałbym jej wygląd, na prawdę. Niestety kompletnie nie znam się na ludziach i wolę wam oszczędzić tekstów typu "miała czerwone ciosie na głowie" i tak dalej. Skończmy na tym, że wyobraźcie ją sobie jak chcecie i tak nie była ładniejsza niż ja.)
CZYTASZ
Książka
FanfictionKsiążka, którą napisałem pod przymusem. Jako że nie do końca wiem o czym będzie opis będzie krótki i prosty. Książka o nas Transformersach.