Opowieść 5.

77 12 4
                                    

Na początku chciałbym ogłosić, że napisaniem tego rozdziału prawie w pełni zajął się KnockOut, tak więc jeżeli coś będzie w nim nie tak to on od razu poniesie za to konsekwencję. 

(Cześć człowieki, jestem Knock Out, będzie z perspektywy narratora i jestem decepticon'em z najwspanialszym lakierem na świecie, więc o to ja, specjalnie dla was człowieków, piszę najlepiej jak umiem, a że jestem najlepszy ten rozdział to będzie prawdziwe cudo! Uprzedzam, dużo mnie w nim nie będzie, ponieważ razem z Breakdown'em, mieliśmy trochę ciekawszy pomysł)

(P. S. Lord Megatron nas za to zabije...)

 Miecze Optimusa i Megatrona zderzyły się. Walka autobotów i decepticon'ów trwała w najlepsze. Gdzieś daleko helikopterem, Agent Fowler starał się dostać na miejsce, jednak duży wiatr wcale mu tego nie ułatwiał. Optimus transformował jedną dłoń w broń. Miał strzelić. Miał zakończyć walkę trwającą eony. Jednak... Potknął się o jeden z wielu kamieni, leżących na ziemi. Tak, pogoda jak i samo miejsce nie sprzyjały dzisiaj żadnej z stron. Prime przewrócił się na Megatrona, a ten nie spodziewający się czegoś takiego, upadł na ziemię. Strzał z broni Optimusa trafił jakiegoś Vechicona, który zmarł na miejscu. Wszyscy znieruchomieli patrząc jak Prime bezradnie stara się wstać. Już prawie, jednak noga zaklinowała się między wieloma głazami i kamieniami, których było tutaj pełno. Znów opadł na będącego w głębokim szoku Lorda Decepticonów. 

-Taka... Trochę niezręczna sytuacja.-Powiedział cicho Knock Out. Wszyscy byli w szoku i nikt nie wydał już żadnego dźwięku. Prime ponowił próbę wstania, jednak Megatron złapał go, zwalił z siebie i sam spróbował wstać. Niestety u niego sytuacja była podobna. On również zaklinował się pomiędzy kamieniami i teraz to on upadł na Optimusa. Warknął coś pod nosem zirytowany. Optimus jednak wpadł na jeden pomysł. Podniósł dłoń do komunikatora. Lord domyślając się o co chodzi niechętnie przytaknął zgadzając się.

-Ratchet otwórz most ziemny.-Powiedział Prime do komunikatora. Medyk autobotów nie wiedząc co dzieje się na polu walki spytał o współrzędne.-Po de mną.-Rozkazał lider "dobrej grupy".  Chwilę później Optimus i Megatron zniknęli w portalu.

 Do bazy autobotów, w której zdziwieni przez żądania Prime'a, czekali Ratchet, Jack, Rafael i Miko, wpadli z hukiem oraz kilkoma kamieniami liderzy obu frakcji. Natychmiastowo się podnieśli. Medyk spojrzał z niezrozumieniem, lekkim strachem oraz złością na Megatrona, ludzie za to nie kryli przerażenia.

-Nie mam zamiaru o tym rozmawiać.-Powiedzieli jednocześnie Lord oraz Prime, po czym ponownie zniknęli w portalu. Chwilę późlouygdaz

Obiecałem, że wstawię to co on napiszę, ale patrząc na to wolę go zabić. Jeżeli chodzi o ostatnie słowo jakie wpisał to wygląda ono w ten sposób dlatego, że jak go uderzyłem to przejechał twarzą po klawiaturze.

Ten rozdział nie będzie dłuższy bo nikt nie ma czasu go napisać.

KsiążkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz