Rozdział 16 "Broń się kurwa"

3.9K 178 34
                                    

BROOKE

Czekałam na Asha już pół godziny, a go dalej nie było. Po chuj mi kazał wstawać tak wcześnie, skoro teraz go gdzieś wywiało!

Długo myślałam nad tym co na siebie dzisiaj włożyć, a skoro mieliśmy się uczyć walczyć postawiłam na sportowe leginsy i stanik, a na nogi włożyłam adidasy. Włosy spięłam w kok, żeby mi nie przeszkadzały.

Ash nie wiedział, że po ucieczce z domu uczęszczałam przez pewien czas na zajęcia ze sztuk walki, tak więc zamierzałam mu dzisiaj skopać tyłek za wpakowanie mnie w te lekcje. Profesjonalistką nie byłam, ale potrafiłam pożądnie przypierdolić i znałam kilka sztuczek.

-Brooke? - z dołu dobiegł mnie głos mojej zguby.

-Idę - odkrzyknęłam i zbiegłam na parter. - Widzę, że jaśnie książę jednak raczył się dziś zjawić? - sarknęłam, kiedy go zobaczyłam.

Widać było, że jest nie w sosie, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Uwielbiałam się droczyć, a na drugie imię mogłabym mieć Sarkazm.

-Gotowa? - zignorował moją zaczepkę.

Ocho. Czyli to coś poważnego. Muszę go wypytać później.

-Yep. Gdzie jedziemy? - spytałam, kiedy zatrzymaliśmy się koło jego wozu.

-Do dziupli. Mamy tam całkiem fajną salkę do ćwiczeń - odparł sucho.

Przytaknęłam i wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy w ciszy, bo Ash nawet nie włączył radia. Gryzło mnie to, że się nie odzywa i postanowiłam go trochę podpytać.

-Więc pan "mam okres, bez kija nie podchodź" nadal się dąsa?

Nie odpowiedział. O co mu do chuja chodzi? Zrobiłam coś nie tak? Złości się na mnie za wczoraj?

Kolejny kurwa z wachaniami nastroju. A mówią, że to kobiety są wkurwiające, kiedy się obrażają. Zdecydowanie faceci nas biją o głowę!

-Co ty taki nie w humorze? Obraziłeś się na mnie czy jak? - zagadywałam go.

Głucha cisza nadal zalewała auto. Słychac tylko było pracę silnika i pstrykanie kierunkowskazu. Dałam mu spokój na czas drogi, ale jeśli nie odezwie się do mnie na miejscu, to się wkurwię.

W kompletnej ciszy dojechaliśmy na wschodni Harlem. Ash zaparkował i odpiął pasy chcąc wysiąść, ale zatrzymałam go.

-Nigdzie nie idę, jeśli się kurwa do mnie w tej chwili nie odezwiesz - warknęłam.

Spojrzał na mnie i zacisnął szczękę, dalej siedząc cicho. No kurwa mać! Gorzej niż z dzieckiem!

-Co ja ci kurwa zrobiłam, że się do mnie nie odzywasz!? Masz jakieś ciche dni czy jaki chuj? - westchnęłam rozdrażniona, a kiedy nadal nie odpowiedział, poddałam się. - Dobra, odwieź mnie spowrotem.

Wyjrzałam za okno, a wtedy on się odezwał.

-Byłaś dziwką? - spytał cicho.

Wyprostowałam się, jakby jebnął mnie prąd. Co do chuja? Skąd on o tym wie? Zayn mu powiedział? Zajebię chuja gołymi rękoma!

Zacisnęłam szczękę i zamknęłam oczy. Nie patrząc na niego, ledwo zauważalnie skinęłam głową. Po chuj kłamać?

-Zayn ci się wygadał? - spytałam z wyrzutem.

Przytaknął. Kiedy odważyłam się na niego spojrzeć, ujrzałam w jego oczach współczucie. Nie, nie, nie kurwa. Nie chcę, żeby mi współczuł. Współczucie niczego nie zmieni, a sprawi tylko, że będzie się nademną non stop litować.

-Dlaczego? - zapytał.

Czyli nie powiedział mu wszystkiego? Ależ on dobroduszny! Skurwysyn.

-Spytaj Zayna, najwidoczniej lubi kłapać dziobem - wzruszyłam ramionami.

Wyskoczyłam z samochodu i nie czekając na niego ruszyłam do budynku. Słyszam za sobą, że idzie za mną, ale nie odwróciłam się. Dopiero w środku zatrzymałam się, bo nie wiedziałam gdzie iść dalej.

Ash poprowadził mnie do piwnicy, która była zagospodarowana w siłownię i salkę do ćwiczeń. Był tutaj worek treningowy, ring i inne przyrządy do ćwiczeń.

Zdjęłam bluzę, którą ubrałam przed wyjściem i rzuciłam na ławkę. Pozbyłam się butów i skarpetek i wskoczyłam na ring. Nie czekając na Asha zaczęłam się rozgrzewać.

Po kilku skłonach dołączył do mnie ubrany w krótkie spodenki do ćwiczeń. Bez koszulki. Widać, że lubi świecić klatą. Nawet nie zauważyłam kiedy się przebrał.

-Dobra. Na początek może zobaczę co potrafisz. Spróbuj mnie powalić - kiwnął ręką i przybrał pozycję do walki.

Stanęłam w rozkroku z rękami uniesionymi do obrony. Przypomniałam sobie na szybko słowa instruktora z zajęć i kilka sekund później z nienacka podcięłam mu nogi. Ash upadł na ziemię, a ja zaczęłam okładać go pięciami.

Ogarnęła mnie furia, a on wcale się nie bronił. Biłam na oślep, wkurwiona na Zayna i na niego. Moja złość na Zayna była wytłumaczona, ale nie wiedziałam czym sobie na nią zasłużył Ash.

Biedak oberwał za Zayna.

-Broń się kurwa - uderzyłam go pięścią w twarz.

Nie widząc reakcji z jego strony, zaczęłam uderzać w jego klatkę piersiową.

-No już kurwa! Pokaż mi jakim śmieciem jestem! Nic nie wartą dziwką! - łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

Dopiero wtedy poczułam jak Ash łapie mnie za nadgarstki i unieruchamia. Siada i po prostu przytula mnie do siebie z całej siły. Wyję w jego ramionach jak idiotka. Unosi moją rękę i całuje kostki, które dopiero teraz zaczynają mnie szczypieć. Kiedy na nie spoglądam, okazuje się, że są całe porozcinane. Ashowi za to cieknie krew z rozcięcia na wardze, które powstało we wczorejszej walce, a oko lekko spuchło.

-Nawet nie wiesz jakie to chujowe uczucie, kiedy nie masz na świecie nikogo, komu by na tobie zależało - załkałam. - Matka od urodzenia mi powtarza, że jestem jej nawiększym błędem, ojca ani dalszej rodziny nie znam. Od dziecka byłam skazana sama na siebie, bo własna mama miała mnie w dupie! Pozwoliła, żebym chodziła głodna, brudna i wyziębiona, później zaczęła mnie bić, wyzywać i upokarzać, a na sam koniec pozwoliła zrobić ze mnie dziwkę swojemu facetowi! - emocje skrywane latami, właśnie dały upust.

Cały ból i żal do matki, właśnie ze mnie wychodził. Mogłam jej nienawidzić, ale nadal była moją mamą i miałam do niej pretensje, że nie zapobiegła temu wszystkiemu, że nie kochała mnie. Jak można tak nienawidzić człowieka, któremu dało się życie, którego dziewięć miesięcy nosiło pod sercem?

Tak bardzo bym chciała poczuć się kochana i ważna dla kogoś. Może nie wyglądam na taką osobę, ale przez całe życie nie zaznałam ciepła od nikogo poza Chrisem, który okazał mi odrobinę serca. Chciałabym znaczyć coś dla kogoś, żeby ktoś się o mnie troszczył. Nigdy tego nie miałam i czy to źle, że tego pragnę?

-Podczas naczego pierwszego spotkania zapytałeś po co się pcham do mafii. Jestem nic nie wartą dziwką, nikt by się nie przejął gdybym umarła. Nie mam nic do stracenia - powiedziałam trochę spokojniej.

Ash nadal mnie trzymał w ramionach z całej siły. Dopiero teraz poczułam jak drży. Oboje drżeliśmy. Przerażało mnie to jak dobrze było mi w jego ramionach. Nie wiem czy to desperacja, bo to samo pomyślałam, kiedy Zayn mnie przytulał, ale nie chciałam teraz o tym myśleć. Napawałam się ciepłem, którego nie doświadczyłam nigdy w życiu. Nikt nigdy mnie nie przytulał. To było tak niesamowite uczucie.

-Ja bym się przejął. Mi zależy na tobie - powiedział dosadnie.

__________________________

Aww, słetaśny Ash <3

WIEM ŻE I TAK WOLICIE ZENKA MASOCHIŚCI! ;D

Wyjeżdzam na weekend i nie biorę laptopa, więc trzy dni bez rozdziałów was czekają :(

Wybaczcie :^

Bad Things II z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz