Dwa lata później
Kiedy dostałam się na wymarzone studia, czułam że to będzie fantastyczny czas. Poznałam Anię, z którą od pierwszego dnia poczułam niesamowita więź. Kontakt utrzymuje tylko z Asią. Ona jako jedyna dała mi wsparcie, takie na jakie zasługiwałam. Edyta i Blanka próbowały mi wmówić, że to nie jest wina Blanki i nie powinnam się tak zachowywać. Uważałam, że szkoda czasu na takie osoby. Zdawałam sobie sprawę, że na pewno miały po części rację. Tylko czy tak zachowują się przyjaciółki? Ile razy, dużo wcześniej przed tą całą akcją z głupim pocałunkiem mówiły jaki on jest zły i okropny? Wiele razy. I w tym wszystkim nie obchodziło je to, że Kacper nie jest mi obojętny i nie bez powodu się z nim spotykałam, czy poszłam na studniówkę.
Wszystko zburzyło się kiedy odebrałam telefon od nieznanego numeru.
- Jowita? Jak dobrze, że nie zmieniłaś numeru.
- Przepraszam, ale z kim mam przyjemność?
- Nie poznajesz? Karol. Tylko proszę nie rozłączaj się. Musisz mi pomóc.
- Karol, my nie mamy o czym rozmawiać. Nie chcę mieć z Tobą żadnych wspólnych spraw.
- Tylko mnie wysłuchaj. Kacper miał wypadek. Lekarze długo walczyli o jego życie, a teraz kiedy po trzech miesiącach wybudził się ze śpiączki pamięta tylko Ciebie. Nie chcę z nikim rozmawiać, boi się i pyta tylko o Ciebie. Musisz nam pomóc.
Jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam usłyszane informację. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jednak pomimo wszystkiego co się wydarzyło, czułam, że nie mogłam zostawić go bez pomocy.
- Halo? Jesteś tam?- Karol niesamowicie głośno krzyczał do słuchawki.
- Jestem. Który to szpital?- zapytałam.
- Ten na ul. Wolności. Piętro trzecie.
- Będę za godzinę.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w moja ulubioną sukienkę i ruszyłam w stronę szpitala. Miałam tylko nadzieję, że to nie jest żadna intryga z ich strony. Po tej nieszczęsnej imprezie dostawałam tylko wiadomości i telefonów, że nie chciałam przechodzić przez to jeszcze raz.
Kiedy byłam już na trzecim piętrze nawet nie musiałam szukać sali. Na korytarzu siedziała jego mama, która zanosiła się płaczem.
- Dzień dobry- usiadłam obok niej i nieśmiało się uśmiechnęłam.
- Dzień dobry- pociągnęła nosem i podniosła głowę- To Ty. Jowita, prawda? Bardzo Ci dziękuję, że przyszłaś. Nie wiem czemu nie macie już kontaktu, ani czemu Kacper pamięta tylko Ciebie, ale dziękuję.
Nagle na korytarzu pojawił się Karol. Pomimo tego, że bardzo wydoroślał rozpoznałam go bez trudu.
- Jowita, jesteś- powiedział po cichu.
- Jestem, ale mam nadzieję, że Kacper bardzo szybko dojedzie do siebie i nie będę Wam już potrzeba.
Oboje uśmiechnęli się smutno. Wzięłam od jego mamy album ze zdjęciami i trzy ogromne wdechy, po czym weszłam do sali.
Leżał na łóżku i tak bez myślnie patrzył w okno. Kiedy usłyszał moje kroki zerknął na mnie i szybko na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ja cały czas się mu przeglądałam, a serce biło mi jak oszalałe. Usiadłam na krześle, cały czas czując jego wzrok na sobie.
- Jak się czujesz?- zapytałam, po chwili dołującej ciszy.
- Strasznie dziwnie. Nic nie pamiętam po za ostatnimi chwilami wypadku i Tobą. Już wiem, że nie żyjemy w zgodzie, ale nie wiem czemu. Powiesz mi?
Czułam się dziwnie. Kacper był bardzo opanowany i zdezorientowany. Nie chciał mi się narzucać, ale chyba przy mnie czuł się najbardziej swobodnie.
- Może zostawimy ten temat na potem. Powiedz mi, co pamiętasz- oznajmiłam.
- W sumie to nie umiem powiedzieć konkretnie. Kiedy się wybudziłem miałem wrażenie, że już długo jesteśmy razem i Tobie też mogło coś się stać w wypadku. Moja mama Cię tylko kojarzyła, a Karol powiedział mi, że rozstaliśmy się w nieprzyjemnych okolicznościach. Ale jakoś nie umiem sobie przypomnieć nic innego- patrzył na mnie z takim smutkiem w oczach.
- Spokojnie. Jakoś sobie poradzisz, postaram Ci się pomóc- chwyciłam go za rękę, a wzdłuż kręgosłupa przebiegł mnie zimny dreszcz. Siedziałam z nim jeszcze godzinę opowiadając o naszej klasie licealnej, omijając naszą krótką przygodę miłosną. Jeśli można ją tak nazwać.
CZYTASZ
GIRLS LOVE BAD BOYS
Ficção AdolescenteKiedyś wierzyłam w miłość. Potem zjawiłeś się ty i po wierze nie został nawet ślad... * * * * Zawiera wulgaryzny W trakcie poprawy.