s i x

1.8K 176 19
                                    

🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻

W domu Kaspbraków rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu stacjonarnego. Eddie szybko zbiegając po schodach, najwiarygodniej jak tylko potrafił po czym podbiegł do telefonu odbierając go zanim jego mama zdążyła to zrobić.

-Eddie? -zapytała kobieta. -Kto to?

-Billy -odparł chłopiec kontynuując rozmowę z przyjacielem. -Tak, dobrze, przyjdę -powiedział po czym odłożył słuchawkę. -Mamo, wychodzę -powiedział Eddie odwracając się w stronę Soni.

-Eddie-Bear, tak rzadko bywasz w domu, cały czas gdzieś wychodzisz -westchnęła kobieta.

-M-Mamo, to ważne -powiedział stanowczym głosem 17-latek wymijając szybko kobietę i biegnąc na górę. Przebrał się z długich spodni na krótkie spodenki oraz skarpetki pod kolana po czym chwytając w rękę swoją czarną nerkę zbiegł szybko po schodach wybiegając z domu zanim jego mama zdążyła cokolwiek powiedzieć. Z zaciśniętymi przez nie mały ból łydki zębami przebiegł pare metrów po czym zwolnił swoje kroki. Eddie westchnął cicho po czym już dużo ostrożniej ruszył przed siebie. Miał się spotkać wraz z resztą klubu frajerów przy dużym lesie który prowadził do klifu nad którym wczoraj urzędowali. Billy nie podał mu bliższych informacji tylko to, że miał tam być o wyznaczonej godzinie. A mianowicie o 17:00.

🌻   🌻   🌻

-A-a więc po-podzielimy się gdyż t-tak przesz-ukamy na-największy obszar l-l-lasu -powiedział Bill.

-Dobra a więc znacie plan tak? -zapytała po chwili Bev -Bill miał sen w którym rzekomo widział „To" w tym oto lesie dlatego każdy z osobna idzie przeszukiwać las -zarecytowała dziewczyna.

-Miejmy jednak nadzieję, że był to po prostu głupi sen i niczego tu nie znajdziemy -westchnął Stanley. Eddie nie pewnie pierwszy raz tego dnia uniósł swój wzrok na Richiego. Widząc, że Tozier się w niego wpatruje szybko spuścił swoje spojrzenie.

-W razie czego po prostu wrzeszczcie, raczej nie będziemy bardzo daleko od siebie więc osoba znajdująca się najbliżej was przybiegnie z pomocą -powiedziała Beverly.

-Dobra, idziemy! -krzyknął Mike po czym zamachnął swoją ręką. Wszyscy weszli do ciemnego lasu po chwili zostając zupełnie sami okrążeni jedynie gęstymi drzewami.

-Nie podoba mi się to -szepnął sam do siebie Kaspbrak nie pewnie krocząc przez las. Po jakiś 15 minutach Eddiemu zaczęło się to już nudzić miał zamiar usiąść sobie na pobliskim pieńku drzewa gdy nagle usłyszał za sobą jakiś szelest. Sparaliżowany już strachem chłopak stanął jak wryty nie umiejąc się ruszyć. Jego problem paraliżu jednak po chwili zniknął gdyż gdy po chwili ponownie usłyszał jakiś szelest wyrwał biegiem przed siebie jak torpeda nawet się nie oglądając. Spanikowany biegł przez las nawet nie wiedząc w którym kierunku.

-Eddie! -usłyszał nagle za sobą. Chłopak był jednak tak podenerwowany, że nie był w stanie rozpoznać głosu przez co spanikował jeszcze bardziej myśląc, że to jakiś obcy a co gorsza... To.

-Eddie! -wrzasnął po chwili głos po czym brązowowłosy został złapany za nadgarstek i gwałtownie pociągnięty w drugą stronę. Zaskoczony Kaspbrak otworzył po chwili oczy będąc już w ramionach nikogo innego jak Richarda Toziera.

-Richie? -powiedział zdezorientowany nastolatek.

-Niee, Bill Denbrough -powiedział sarkastycznie Tozier tuląc do siebie Eddiego. -Wszystko w porządku? Pędziłeś jak kura do żarcia -powiedział Rich przez co Eddie spojrzał w górę na okularnika marszcząc lekko brwi.

-Coś szeleściło w krzakach, tak jakby ktoś za mną szedł -wycedził Eddie.

-Aww, biedny Eddie -zaśmiał się Richie przejeżdżając dłonią po miękkich włosach Kaspbraka.

-Mówię poważnie Rich! -krzyknął Eds odrywając się od okularnika.

-Ja również -mrugnął do Eddiego Tozier. -W każdym bądź razie, spotkałem przed chwilą Mikea, mówił, że możemy się zbierać i iść do Denbrougha na nocowanie -powiedział z uśmiechem czarnowłosy. Eddie spojrzał na niego rozkojarzony na co Richie jedynie wyciągnął w jego stronę swoją rękę tak aby ten chwycił jego dłoń. Eddie poczuł jak się rumieni lecz po chwili nie pewnie ujął dłoń Toziera i razem ruszyli w stronę wyjścia z lasu.

🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻

just reddie | reddie (r.t. x e.k.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz