Dzień drugi

1.4K 90 134
                                    


Z samego ranka wstałem bo jakoś nie mogłem spać a była godzina siódma. Co u mnie to trochę dziwne bo gdy mam wolne to szybciej niż dziewiąta nie wstaje. Ale przyczyna tego jest jasna. A raczej mogę powiedzieć ta osoba to sprawiła.

Nasza rodzina ma osobne budki one są małe mieści się w nich łyżki mały stolik i szafka nocna. No i dwie wiszące pułki. To takie dziwne mini domki dla jednej osoby. Każdy jest obok siebie i nasze też są. No oczywiście moja siostra śpi z mamą w jednym łóżku ma na imię Yumi. Nic dziwnego że nie śpi osobno ma dopiero pięć lat jest jeszcze mała.

Więc mam tu luz jest super. Tak mogę spędzić dwa tygodnie. Raz dwa się ubrałem i wyszłen na zewnątrz. To świeże powietrze jest takie przyjemne chyba zrobię sobie spacerek. Zszedłem na dół po schodkach prosto na piasek i kierowałem się w stronę morza. Stanąłem przy brzegu i nabrałem głębokiego powietrza. Dobierz teraz zobaczyłem że nie jestem tu sam. Kawałek dalej siedział właściwie już na wodzie ta mała i drobna istotka. Od razu do niego szybko podszedłem i przykucnąłem.

Widziałem te zaczerwienione oczy i suche ślady po łzach.

- Karma - powiedział to tak chrypkawym i łamiącym się głosem że aż coś mnie w sercu ukuło.

Nie wiedziałem co powiedzieć przestraszyłem się. Co on tu robi i wygląda na to że siedzi już tu dosyć długo.

Dopiero teraz zobaczyłem krew na rękawie od bluzy. Zdziwiło mnie to a co jeśli coś zrobił mu ten cały Kai?

- N- Nagisa... Co ci się stało!?

- Nic takiego.

Powiedział to tak jakby to go w ogóle nie pochodziło.

- Pokaż mi to.

Chwyciłem jego rękę i podwinąłem rękaw. To co zobaczyłem zamroziło mi krew w żyłach. Na przed łokciu miał dość dużą i głęboką ranę ale to mnie najmniej zdziwiło. Najgorsze było to że została zrobiona nożem!

- Kto ci to zrobił?

Milczał czyli jednak on mu to zrobił. Nich go tylko dorwę w swoje ręce to...

- Chodź opstrzę ci to.

Pomogłem mu stać. A on dalej milczał muszę z nim pogadać.

Wszedliśmy do domku i zaprowadziłem go do łóżka żeby usiadł. Na całe szczęście mam u siebie w torbie apteczkę od razu ją wziąłem i usiadłam obok. Chwyciłem rękę na gazik nalałem wody utlenionej i delikatne zacząłem przykładać go do rany. Cicho syknął.

- Wiem że cię boli ale muszę.

Kontynuowałem żeby nie wydało się zakażenie. Zacisnął zęby żeby nie wydać żadnego dźwięku.

Po odkażeniu i zawinięciu pandażem rany odniosłem żeby to torby i usiadłem ponownie obok Nagisy.

- Dziękuję. Ale nie chce ci robić problemu więc już pójdę dobrze.

Już chciał wstać ale szybko go zatrzymałem.

- Nigdzie nie odzież. Musimy pogadać proszę.

Popatrzył się z lekkim wahaniem ale potaknął i usiadł z powrotem.

- To był Kai. Wściekł się na mnie bo nie chciałem iść do rodziców żebym wziął od nich dla niego pieniądze. A ja odmówiłem i wtedy mi to zrobił.

- A kiedy do było?

- O koło godziny jedenastej w nocy.

- Słucham? To ty całą noc siedziałeś na plaży??

Życie potrafi być Przyjemne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz