🐉 6 🐉

1.2K 94 13
                                    

Mimo, że bankiet miał się odbyć dzisiejszego wieczora, Tom przesiadywał w swoim nowym gabinecie studiując coś nad książkami o dziwo niedotyczącymi spraw Anglii. Były to bardziej stare, zniszczone księgi opisujące magiczne przedmioty, baśnie i zbiory legend. Wydawałoby się, że jest to dla Riddle'a coś krępującego, jednak gdy w gabinecie pojawiła się Chloe, mężczyzna nawet nie zamknął żadnej księgi tylko oparł się o krawędź biurka wsłuchując się w niepewne słowa ciemnowłosej.

-Chciałam podziękować za zaproszenie.- zaczęła zdenerwowana przestępując z nogi na nogę.- Z pewnością przyjdę.- dodała szybko bawiąc się pierścionkiem.

-Ale?- Tom wyczuł, że Chloe ma coś jeszcze do przekazania.

-Po bankiecie wyjeżdżam.- powiedziała szybko jakby na jednym oddechu.

-Wyjeżdżasz?- Tom uniósł brwi, jakby był rozbawiony.

-Zawsze chciałam zwiedzić trochę świata. Uznałam, że zrobię to teraz.- wyjaśniła nie bardzo rozumiejąc aluzję.

-Nie.- oparł chłodno Tom.

-Nie? Nie proszę o zgodę.-powiedziała oburzona zakładając ramiona na piersi.

-To dobrze, bo i tak byś jej nie dostała.- skwitował siadając za ogromnym biurkiem.

-Dlaczego?- wybuchła zirytowana po chwili karcąc się za upust emocją.

-Bo nie.- uniósł na nią morderczy wzrok, dzięki czemu Chloe zrozumiała, że nie warto brnąć w tą bitwę dalej, ponieważ i tak była na straconej pozycji.


Collins stała na środku gabinetu próbując opanować swój gniew na niewzruszonego mężczyznę. Całą swoją uwagę przeniosła na jego twarz, która ilustrowała zebrane przed sobą księgi. Wodząc za wzrokiem Tom'a dziewczyna dostrzegła, że rozpościera się przed nim cały stos gazet o magicznych przedmiotach. Wśród nich Chloe rozpoznała trzy legendarne rzeczy. Od razu zrozumiała, że Tom przygląda się Insygniom Śmierci, które czynią czarodzieja niezwyciężonym.

-Wierzysz w to? W to, że istnieją?- odezwała się zapominając o poprzedniej rozmowie i podeszła bliżej do biurka.

-Nic nie bierze się bez przyczyny, nawet takie bajki.- opowiedział podnosząc stare wydanie Baśni Barda Beedle'a.

-Bardzo mądrze.- spostrzegła dziewczyna.- One istnieją.- wyjaśniała opowiadając na pytający wzrok Riddle'a.

-To dziecięce przekonanie, czy prawdziwe stwierdzenie?- zapytał patrząc na nią wymownym wzrokiem.

-Oba na raz.- oparła siadając na krześle po drugiej stronie biurka.- Anglicy są chyba na prawdę niedoinformowani.- stwierdziła obracając w dłoniach kawałek podartego pergaminu wyrwany z jakiejś książki.- Jedno z nich... berło śmierci posiada Grindelwald.

-Skąd wiesz?- zainteresował się Tom obdarzając młodą dziewczynę zaciekawionym spojrzeniem.

-Co za różnica? Ważne, że wiem.- opowiedziała krótko.- Nie wiem po co ci one, ale mam pewne obawy i mam nadzieję, że nie są trafne.- powiedziała zanim opuściła gabinet kanclerza pozostawiając Riddle'a z głową pełną przeróżnych pytań.


🐉 🐉 🐉

 Bankiet noworoczny rozpoczął się z niewyobrażalną energią. Ważne osobistości, sławy i urzędnicy państwowi, czyli sama śmietanka towarzyska zebrała się by wraz z nowym rokiem powitać pierwszego kanclerza świata czarodziejów. Wśród wyższych sfer poruszała się dziewczyna w długiej, lekkiej sukni o śnieżnobiałej barwie. Cienkie ramiączka utrzymywały materiał na dumnie wypiętej piersi dziewczyny Kroczącej obok Tom'a Riddle'a, Chloe czuła się niebywale pewnie. Para szybko została wyłapana przez Mulciber'a i Dafne, którzy tworzyli najlepiej dobraną parę na całym bankiecie. Szmaragdowa suknia Garnet idealnie współgrała z krawatem mężczyzny o takim samym kolorze. Dafne uśmiechnęła się szeroko na widok Tom'a i Chloe obok siebie, jednak jej uśmiech zmalał, gdy napotkała ostrzegawcze spojrzenie Mulciber'a. Chwilę później Riddle stanął na środku gustownego salonu trzymając w ręku kieliszek musującego szampana. Uniósł go w górę wznosząc toast na powitanie. Wszyscy goście poszli w jego ślady i unieśli swoje kieliszki wysoko, po czym upili trochę napoju.

Rozbrzmiała przyjemna muzyka wygrywana przez młodego pianistę, a poszczególne pary zaczęły kołysać się w jej powolny rytm. Wśród nich dobrze dostrzegalna była Dafne i Mulciber uśmiechający się do siebie. Gdy Tom dopił resztę szampana ujął dłoń Chloe wciągając ją do grona wirujących par. Materiał sukni dziewczyny zaszeleścił cicho, gdy mężczyzna przysunął dziewczynę bliżej niego. Dryfowali wolno w objęciu co jakiś czas obracając się. Collins była na tyle blisko Tom'a że czuła zapach jego nieziemskich perfum. Mężczyzna wyjątkowo delikatnie obchodził się z dziewczyną, jakby była kruchą porcelaną. Dłonią lekko muskał jej talię, jakby bał się bliższego kontaktu. Chloe to zauważyła, więc by to zmienić przysunęła się jeszcze bliżej do kanclerza. Momentalnie Tom poczuł się pewniej i mocniej zacisnął dłonie. Collins czuła się niebywale bezpiecznie i swobodnie, co nie było częste w obecności Riddle'a. Gdy muzyka ucichła Tom ukłonił się przed dziewczyną i odszedł na bok ciągnąc ją za sobą. Stanęli na uboczu rozmawiając o przybyłych gościach. Rozmowa a właściwie monolog Chloe z rzadkimi wtrąceniami Tom'a płynął na tyle miło, że nie zorientowali się, że już prawie północ. Kamerdyner kanclerza uświadomił ich, że należałoby wygłosić mowę przez Tom'a. Riddle dumnie wkroczył na środek salonu, a goście ponownie zebrali się wokół niego z kieliszkami w rękach.


-Z dumą i zachwytem chciałbym powitać wszystkich przybyłych gości, którzy w ten Sylwestrowy dzień błyszczą przede mną.- zaczął uroczyście wprowadzając wszystkich w chichot.- Jako pierwszy kanclerz chciałbym wprowadzić was w Nowy Rok, który będzie dla czarodziejów absolutnym przełomem.- zatrzymał się zbierając myśli.- Dlatego wznieśmy toast, za nasze magiczne społeczeństwo i za rewolucyjne dokonania, które już w odchodzącym roku nas spotkały!- zakończył unosząc kieliszek i po raz drugi wzniósł toast.

Dźwięk zbicia kieliszków rozniósł się po pomieszczeniu wygrywając przyjemną melodię. Zanim wybiła północ Tom podszedł do Chloe i założył jej na ramiona płaszcz, po czym wyprowadził ją na ośnieżony taras, z którego rozpościerał się widok na cały Londyn. Jeszcze uśpione miasto szykowało się do pożegnania poprzedniego roku i powitania kompletnie nowego. Wraz z wybiciem północy oraz wystrzeleniem pierwszych fajerwerków Chloe i Tom złączyli usta w pocałunku. Wyjątkowo delikatnym i subtelnym. Dłonie mężczyzny opadł na talię dziewczyny i przysunęły ją bliżej niego. Dopiero, gdy ta słodka chwila minęła, Collins zauważyła jak bardzo Tom dzisiaj promienieje.



UNTITLED MR. RIDDLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz