→♥←
Po tym jak wróciłam z uczelni i przeżyłam przygodę ze śliskimi od śniegu schodami, mogłam z wielkim uśmiechem stanąć przed ogromnym, szklanym budynkiem, w którym znajduję się moja praca. Wyczucie tutaj ironi będzie bardzo, bardzo ciężkie. Wzięłam wdech i weszłam do środka.
– Dzień dobry, szefie. – dygnęłam w jego stronę, po przekroczeniu progu.
– Dzień dobry, Hailey. Ledwo zdążyłaś. – podniósł na mnie wzrok, zaraz po tym jak spojrzał na swój zegarek.
– To przez ten śnieg. – powiedziałam speszona. – To ja ten, już pójdę do siebie. – wyminęłam go, czując ulgę w klatce piersiowej.
Wchodząc na salę, poczułam zapach przetworzonego, cienkiego drzewa, potocznie nazywanego papierem. Wyminęłam inne biurka, witając się z pracownikami, którzy mieli stanowiska obok i zasiadłam do swojego. Dziś czeka mnie odbieranie telefonów i dokończenie parę artykułów. Niby pracy nie dużo, jednak zważając na jutrzejszy dzień, muszą one przyciągać uwagę i być naprawdę dobre. Zawsze przykładam się do swojej pracy, jednak mam wrażenie, że nie jestem doceniania. Wiem czego oczekuję od życia, nie na marne przychodzę tu codziennie. Z tego co mi mówiono, walentynki zawsze przynosiły spore zyski. Redaktorzy musieli polecać produkty firm, z którymi podjęli współpracę, parę osób pisało porady związkowe, jak i gdzie spędzać walentynki oraz jakie filmy zobaczyć. Wszystko musiało trzymać się schematu, który był niedopracowany. Kiedy czytałam wpisy z zeszłego roku, myślałam, że to dla początkujących nastolatków, którzy nie wiedzą jak spędzić walentynki. A ja mam dla nich lepszy pomysł, świętować je dzień po, czyli w dzień singla.
Jak widać żyje w zakłamanym świecie mediów, w którym teraz dzieje się to samo. Okłamujemy ludzi polecając największy shit, piszemy bzdury o parach, wymyślamy beznadziejne opcje i tym podobne. Oczywiście jeśli chodzi o okres walentynek, bo w ciągu roku dzieje się więcej takich perełek. Przez te sześć miesięcy, które tu pracuje wiele razy prosiłam szefostwo o to, aby pisać wiarygodne artykuły, w ten sposób zyskamy zaufanie czytelników i pomożemy im w lepszy sposób. Za każdym razem słyszałam to samo "Hailey nie i kropka, kłamstwa lepiej się sprzedają". Clickbaitowe newsy klikają się tak szybko, jak schodzą świeżutkie bułeczki. Wymyślamy czasami wręcz abstrakcyjne historie do gazet, które i tak wszyscy chętnie kupują. Gdyby nie to, że nigdzie indziej nie mogłam znaleźć praktyk, zwolniłabym się stąd jak najprędzej. Jeszcze ta głupia zasada, że nie możemy spotkać się z ludźmi, którzy pracują w radiu obok. Może nie tak dosłownie za ścianą, ale w tym samym budynku. Nawet na parkingu, w drzwiach, czy wspólnej kuchni ani słowa nie można się odezwać, bo przecież od razu chcemy zdradzić nasze pomysły. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i chyba wiemy, gdzie leży granica? Rzadko kiedy trzymam się zasad, więc i tą mam w dalekimi poważaniu. Przyjaźnię się z radiowcem.
Ashton jako dwulatek wprowadził się ze swoją matką do nowego Jorku, po tym, jak zostawił ich jego ojciec. Zamieszkali niedaleko moich rodziców, ja tego nie pamiętam, bo nie było mnie jeszcze wtedy na świecie. Jednak później zaczęliśmy się kolegować. Chodziliśmy razem do tej samej szkoły, na te same zajęcia pozalekcyjne, razem siedzieliśmy w kozie. Ash jest dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam. Nie tylko my przyjaźnimy się, ale i nasi rodzice. Udaje nam się czasami spotkać, jednak ja, jak i on mamy mało czasu na wspólne wyjścia. Robi to, co mu się podoba i poświęca się temu cały. Nasza redakcja w porównaniu do ich radia, które ma najlepsze statystki w NY, to jakby do palącego się ogniska, dodawać coraz więcej i więcej drewna, by wzniecić i tak duży płomień.
CZYTASZ
Valentine | L.H
FanfictionZawieszone. Opis wkrótce. * Kopiowanie treści i pomysłu jest zabronione! * Opowiadanie zawiera nieodpowiednie sceny, zachowania, wulgarne słowa.