76.

7K 341 15
                                    

-Wracajcie szybko-mówi nasza mama gdy pakujemy bagaże do samochodu.

-Przyjedziemy najszybciej jak tylko możemy-podchodzę do niej i mocno przytulam. Wcześniej pożegnałam się też z tatą. Oboje płakaliśmy, bo być może to nasze ostatnie spotkanie. Xavier też się rozpłakał i teraz Jordan trzyma go na rękach i uspokaja.-opiekuj się tatą-szepcze do niej, a ta cicho płacze mi na ramieniu.

-Obiecuje, że się nim zajmę-przytakuje i ściera łzy z policzka.-jedźcie już, bo niedługo będą korki. Do zobaczenia Jordan-podchodzi do niej i przytula razem z Xavierem.

-Do zobaczenia. 

-Przyjedź jeszcze kiedyś.

-Na pewno się zjawie-uśmiecha się.

-Pa kochanie-moja mama głaszcze szatyna po włosach.

-Pa babciu-szepcze wycierając z policzka łzy. Jordan zapina go w foteliku i już po chwili jesteśmy w drodze do domu.
***

-Przepraszam cie, ale muszę szybko jechać do pracy-mówi Jordan gdy wyładowywujemy bagaże w moim domu.

-Rozumiem cie. Idź.

-Przyjadę jutro, dobrze? Przepraszam, ale to pilna sprawa.

-Poradzę sobie. Jestem już dużą dziewczynką.

-Pa kochanie-całuje mnie lekko w usta i posyłając mi lekki uśmiech wchodzi do środka.

-No to co Xavier? Czas się rozpakować?

-Niee mamoo-jęczy z salonu.

-Oglądasz telewizje?-wchodzę do pomieszczenia.-a kto rozpakuje twoją walizke i plecak?

-Ty-szczerzy się.

-O nie nie nie-kręce głową.-marsz do swojego pokoju i rozpakuj swoje rzeczy. Potem możesz oglądnąć bajki.

-O jezuuu!-jęczy i schodzi z kanapy.-nie chce mi się.

-Życie mój drogi-mówie gdy ten znika w pokoju.
***

Cały dzień oczywiście nic nie robiliśmy. Pozwoliłam Xavierowi oglądać cały dzień telewizje, co było mu na ręke bo jedynie leżał rozwalony na kanapie wpatrzony w ekran telewizora gdzie leciały jakieś bajki, a ja usadowiłam się na fotelu obok i czytałam gazety albo piłam herbatę. O dwudziestej pierwszej gdy kazałam Xavierowi iść się wykąpać ten oczywiście nie chciał bo jak twierdził:leciała jego ulubiona bajka. Oglądał telewizje cały dzień dlatego wyłączyłam i niemal siłą zaprowadziłam go do łazienki gdzie naburmuszony wszedł pod prysznic. Potem ubrany w piżamę wskoczył do łóżka.

-Moge jeszcze oglądnąć telewizje?-pyta radośnie.

-Nie ma mowy-kręce głową a szatyn prycha.-oglądałeś już cały dzień.

-I tak mi mało-burczy.

-Możemy tylko coś przeczytać jak chcesz.

-Okej-wyskakuje z łóżka i przez chwile szuka czegoś na półce. Po chwili wyciąga jakąś książke i podaje mi ją ponownie zakopując się w kołdrze.

-Czytaliśmy tą książke już chyba sto razy. Masz tyle nowych książek.

-Ale ja chce tą!

-Znasz już chyba każde zdanie z tej książki.

-Wiem-sczerzy się uroczo.-ale kupiłaś mi tą książke i to moja ulubiona.

-Dobrze-wzdycham siadając na krześle obok niego i otwierając na pierwszej stronie. Oczywiście oboje znaliźmy książke na pamięć, ale Xavier ją uwielbiał więc musiałam mu ją przeczytać. Kończąc ostatnie zdanie zamknęłam książke i popatrzyłam na mojego syna który leżał przytulony do pluszaka i patrzył na mnie.

-Jutro czytamy coś innego.

-Ale...

-Xavier-przerywam mu.-masz tyle świetnych książek. Musimy też znaleźć coś innego.

-Okej-wzdycha po czym ziewa.-dobranoc mamo.

-Śpij słodko skarbie-całuje go w czoło, a potem wsuwam książke na półke, gasze światło i wychodzę z pokoju. Chciałam jeszcze pooglądać coś w telewizji, ale byłam zbyt zmęczona dlatego od razu skierowałam się do swojej sypialni. Kładąc się do łóżka usłyszałam jeszcze dźwięk przychodzącej wiadomości.

Jordan-Zabieram jutro gdzieś Ciebie i Xaviera. Bądźcie gotowi na dwunastą. Słodkich snów kochanie ze mną w roli głównej :*

Uśmiechnęłam się lekko, a potem odłożyłam telefon i zamknęłam oczy.
***

-To gdzie zabiera nas Jordan? No powieeedz!-jęczał Xavier podczas śniadanie.

-Xav, ile razy mam ci mówić że ja sama nie wiem gdzie nas zabiera. Przyjedzie za chwile to się dowiesz.

-Chce wiedzieć teraz. Zadzwoń do niego-mówi żując kanapkę.

-Uspokój się-wzdycham przecierając twarz dłońmi.-zapytasz się go jak tu przyjedzie.

-Czyli o której?-pyta podekscytowany o mało nie spadając z krzesła.

-Za...jakąś godzinę.

-To chyba niedługo-przechyla lekko głowę, a jego brązowa grzywka opada mu na czoło.

-Tak. Niedługo. Ale jedz bo nie będziesz miał sił-czochram go po włosach na co Jordan prycha.-potem pójdziemy się ubrać, ale najpierw...

-Jordan!-krzyczy szatyn słysząc otwieranie drzwi. Zeskakuje z krzesła i wybiega z kuchni, a ja wzdycham ciężko. Chwile potem wchodzi Jordan z Xavierem na rękach.

-Cześć piękna-mówi kładąc szatyna na podłodze. Podchodzi do mnie i obejmuje całując w usta.-stęskniłem się.

-Ja też-zarzucam mu ręce na szyję.

-Widzieliście się wczoraj-wzdycha mały.-Jordan, gdzie jedziemy? Bo mama nie chce mi powiedzieć-szarpie go za nogawkę od spodni.

-Powiem tylko, żebyście założyli strój kąpielowy.

-Idziemy na plażę?-podskakuje podekscytowany.

-Nie-Jordan kręci głową i obejmuje mnie przyciągając do siebie.-ale mądrze myślisz.

-To ja idę się przebrać!-krzyczy wybiegając z kuchni, a ja cicho się śmieje.

-Mógłbym ci potowarzyszyć jak będziesz ubierała strój?-pyta delikatnie muskając moje usta.

-Przykro mi, ale nie. Pójdę się przebrać. Zaraz wracam-wyrywam się z jego uścisku i wychodzę z kuchni słysząc jeszcze jego słowa:

-Doprowadzasz mnie do szaleństwa.

Bez pamięciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz