Quiet Weak Dog | Akutagawa

39 5 3
                                    

Księżyc w pełni spoglądał na niego drwiąco, kiedy leżał na dachu opuszczonego wieżowca. Dyszał, kipiąc ze złości. Odwzajemniał spojrzenie wielkiej, srebrnej kuli, jakby chciał roztrzaskać ją na milion kawałków. Zaciskał pięści, boleśnie wbijając sobie paznokcie w skórę dłoni.

Nienawidził go tak bardzo.

Kojarzył to nocne słońce z tymi ludźmi, którzy tak bardzo go skrzywdzili. Którzy sprawili, że czuł się teraz niepotrzebny. Zupełnie tak, jak było kiedyś. Ci ludzie zostawili go, wymienili na kogoś lepszego.

Czuł, że nie powinien żyć.

Najsilniejsza była wściekłość, idąca w parze z nienawiścią. Paliła się w jego środku jak ogień, którego ciężko ugasić. Ale to wszystko podsycała rozpacz i ból. Bez nich nie mógłby płonąć.

Zmarszczył brwi, czując niepohamowaną irytację. Chwycił nóż, który leżał niedaleko niego i rzucił nim w strone księżyca, przy okazji podnosząc się do siadu. Ostre narzędzie upadając, omal nie wbiło mu się w nogę. Kopnął je, przez co zsunęło się z dachu. Chwilę potem usłyszał, jak ostrze upada na podłoże.

Widząc, że nic specjalnego nie wskórał, zawył ze złości. Uderzył pięścią w betonowy dach. Ból złagodził jego złość, jednak dał się dotkliwie odczuć.

Brunet tylko warknął. Silne emocje powoli ustępowały miejsca tym łagodniejszym, ale dotkliwszym. Rozpacz rozlewała się w jego sercu. Od zawsze był bardzo zmienny, toteż nagłe zmiany nastroju jakoś go nie dziwiły, szczególnie w tak paskudną noc.

Podwinął kolana pod brodę, marszcząc brwi. Wiedział, że niewielu mu brakuje, by się popłakać. Przed wszystkimi udawał, że jest silny i potępiał słabych, ale tak naprawdę sam uważał się za najgorsze ścierwo. Jego hipokryzja była tragiczna w skutkach.

Przeniósł wzrok na szary dach pod jego stopami. Śledził pęknięcia i kurz wraz z pyłem, jaki nagromadził się tutaj po latach nieużytku. Objął ręką kolana i wcisnął w nie swoją twarz, a potem siedział tak godzinami.

W środku czuł się beznadziejnie. Z jednej strony był zdesperowany, przez co zmotywowany do działania, a z drugiej bezsilny. Czuł, jakby nie mógł nic zrobić, jakby jego świat już na zawsze miał być tak potworny, jak teraz.

To, co widziały jego oczy, było jak obraz z krzywego zwierciadła, a on nie potrafił tego naprawić.

Księżyc nadal wisiał na nieboskłonie, w milczeniu przypatrując się temu cierpieniu. 

 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Nonsense. | BSDWhere stories live. Discover now