Rozdział 6

2.1K 182 17
                                    

  Dni do Festiwalu upłynęły na dyskusjach co do organizacji zabawy, treningach osób władających Elementem Ognia i odwiedzaniu chorej czwórki, która na szczęście szybko wracała do zdrowia. Ale dla Todorokiego i Bakugou były to też dni próby, aby nie skakać sobie do gardeł. Właściwie to skakał wyłącznie ten drugi, ale zostało to dyskretnie przemilczane. Oboje zawarli niepisaną, a nawet niemówioną umowę, z której jasno wynikało, że nawalczą się na Festiwalu.
  Niektórzy aż się zastanawiali, co zaszło między tymi dwoma, ale Todoroki uparcie milczał, a rozmowy z Bakugou wyglądały mniej więcej tak:
  - Hej, pogodziliście się? Znaczy, ty i Todoroki?
  - Kto?
  Tak że skazani byli na plotki i domysły. Od całkiem niedawna mieli do dyspozycji jeszcze historię, którą uczynnie streścił Midoriya. Bardzo zaciekawiła go zmiana w relacji tej dwójki i z zapałem słuchał relacji Uraraki, która zresztą wyzdrowiała w ciągu dwóch dni. Jej stan w pierwszym dniu był taki sam jak reszty, ale objawy znikły wręcz niepokojąco szybko, nie to co w przypadku tej nieszczęsnej trójki. Ale, ponieważ większość klasy była bardziej zajęta Todorokim i Bakugou (czasami interesował ich również Festiwal), szybko o tym zapomnieli.
  - Ej, Jirou - Yaoyorozu szturchnęła w ramię koleżankę.
  - C-coo? - Ta oderwała się od rozmyślań nad skomplikowaniem tego świata i spojrzała nieprzytomnie.
  - Nie śpij na lekcji!
  - Lekcji? - Jirou zmarszczyła brwi i rozejrzała się po sali. - A, faktycznie... Co robimy?
  - Festiwal...
  - A, znowu to... Co tam masz? - Pochyliła się nad stołem, by móc dokładniej widzieć notes Yaoyorozu.
  - Pomysł - oczy dziewczyny zaświeciły się, gdy wypowiadała to słowo.
  - Jaki?
  - Na Festiwalu Ognia będzie mnóstwo ludzi. Setki, tysiące, dziesiątki tysięcy!
  - I...?
  - Ale ci, którzy nie będą walczyć, będą mieć dużo wolnego czasu! Na biznes!...
  Jirou uniosła sceptycznie jedną brew. Na pewno nikt, ale tak absolutnie nikt nie wpadł na taki sam pomysł co Yaoyorozu.
  - Te zwykłe stragany, które są co roku... Nic do nich nie mam, właściwie to bardzo mi się podobają... Raz nawet wydałam tam wszystkie pieniądze, he, he... No, ogólnie chodzi o to, że to jest już po prostu takie zwyczajne. Normalne. Nudne. W tym roku to musi być coś, coś mocnego, coś, co przebije wszystko! To będzie debiut naszej klasy!
  Dziewczyna mówiła i mówiła, i wcale nie miała zamiaru skończyć. Gdy się wkręciła, nic nie było w stanie jej powstrzymać. Nawet uniesione brwi koleżanki.
  - Wiesz, musimy się wykazać! Będzie fantastycznie, zobaczysz!
  - No dobra, ale konkretnie. Co to za pom-
  - Teatr! - Wykrzyknęła w natchnieniu. Kilka osób spojrzało na nią, by zaraz wrócić do swoich zadań. Przyzwyczaili się już, że gdy nie ma Midoriyi, za monologi w klasie odpowiada Yaoyorozu. - Wielka, wspaniała, niesamowita sztuka teatralna!
  - Mamy mniej więcej półtora tygodnia - wtrącił się Iida i jego obowiązkowa padaczka rąk. - Jak chcesz napisać scenariusz, rozdzielić role między ludzi, zmusić ich, aby się tego nauczyli, opracować choreografię, zrobić kostiumy, rekwizyty i tak dalej, a potem złożyć to wszystko do kupy tylko w półtora tygodnia?
  - Plus Ultra! - Zawołała uradowana dziewczyna. - Nie martw się, napiszę scenariusz, rozdzielę rolę, mogę nawet sama uszyć kostiumy...
  - Poradzisz sobie? - Jirou spojrzała na nią z niedowierzaniem.
  - Muszę - powiedziała twardo i uniosła dumnie brodę. - To mój obowiązek jako członkini samorządu!

* * *

  - Dzień dobry, pani Midoriya! - Zawołała wesoło Uraraka, wchodząc przez próg.
  - Ach, witaj - kobieta uśmiechnęła się radośnie. - Może podam herbatę?
  - Chętnie - dziewczyna odpowiedziała uśmiechem i przeszła do salonu, gdzie z niemałym zaskoczeniem odkryła drobną postać leżącą na kanapie.
  - Deku-kun! - Zamerdała i doskoczyła do chłopaka, który najwyraźniej chciał się podnieść, ale nie był w stanie.
  - Cześć, Uraraka-san - powiedział zamiast tego. - Czasami naprawdę się zastanawiam, czy to nie jest męczące tak przychodzić do mnie codziennie...
  - Coś ty! Ale, powiedz - usiadła na poduszce koło kanapy - jeszcze wczoraj leżałeś w łóżku i wyglądałeś jak trup! Tak się polepszyło?
  Midoriyi nie za bardzo podobał się tak radosny ton głosu podczas mówienia o trupach, ale wiedział, że Uraraka nigdy nie miała w stosunku do niego złych intencji, toteż puścił to mimo uszu.
  - Cóż, nie bardzo - przyznał z zakłopotaniem.
  - Izuku nie powinien siedzieć cały czas w jednym miejscu - wyjaśniła matka Midoriyi, wchodząc do salonu, niosąc dwie czarki herbaty. - Pani Sarami twierdzi, że leków też nie powinno się przyjmować codziennie. Według niej młode ciało nie potrzebuje ciągłej pomocy.
  - Pani Sarami? - Uraraka zmarszczyła brwi. Skądś znała to imię...
  - To zielarka - kobieta wciąż nie usiadła, co znaczyło, że wkrótce zostawi ich samych. - Wy, z okolic Wieży, nie znacie jej. Ale dobrze byście na tym wyszli.
  - A gdzie ona mieszka?
  - Po drugiej stronie rzeki, od strony lasu - odparła z małym opóźnieniem.
  - Acha, dziękuję... - dziewczyna zastanowiła się, ale gdy została sama z jej obiektem krytych westchnień, natychmiast rozpromieniła się niczym niebo po burzy. - Jak się czujesz, Deku-kun?
  - Cóż, bliżej mi do "lepiej" niż "gorzej"... - zaśmiał się z poczuciem niewytłumaczalnej niezręczności.
  - To świetnie!
  - Wolałbym wyzdrowieć do Festiwalu...
  - Chciałbyś zobaczyć Bakugou - bardziej stwierdziła, niż zapytała.
  Spojrzał na nią zaskoczony.
  - I Todorokiego pewnie też... Dawno nie widziałam, jak walczą, ale wiem, że stali się bardzo silni. - Podciągnęła kolana pod brodę, jakby chciała się w nich schować. - Bardzo.
  - Mam nadzieję - odparł po chwili milczenia.
  - No, dobra, dość tego - Uraraka zaśmiała się cicho. - Nie mamy żadnych zadań, bo pół klasy bierze udział w Festiwalu. Więc drugie pół organizuje atrakcje. A, właśnie! Zgadnij, co wymyśliła Yaoyorozu!
  - No, nie wiem...
  - Zgadniesz! Na pewno!
  - Nie, naprawdę...
  - Musisz.
  - Ale-
  - Musisz.
  - Błagam, przestań robić tą minę. Jest straszna... I nie patrz się tak na mnie, to przerażające...
  - No dobra... Myśl!
  - Um... to wymyśliła Yaoyorozu, więc to musi być coś oryginalnego... Coś z rozmachem... Nie wiem, ale musi być coś, z czym się nie wyrobicie...
  - Blisko, blisko...
  - Nie mam pojęcia... Pokaz czegoś!
  - Tak...
  - Na pewno musi być tam obecnych dużo osób...
  - Dobrze...
  - Coś, co będzie strasznie trudno osiągnąć, ale Yaoyorozu weźmie wszystko na siebie i powie tylko "Plus Ultra"...
  - Już to powiedziała...
  - Pewnie w żaden sposób nie będzie związane z samym Festiwalem...
  - Zgadniesz, wierzę w ciebie...
  - Hm... Coś oryginalnego, odbiegającego od tematu, wymagającego współpracy dużej grupy ludzi, niemożliwe do osiągnięcia w terminie, ale nikt się tym nie przejmie... No, mam coś...
  Powiedzieć, że oczy Uraraki błyszczały, byłoby dużym nieporozumieniem. One świeciły własnym, nie odbitym światłem.
  - Sztuka teatralna? - Wyrzucił z siebie Midoriya.
  - Tak! - Dziewczyna klasnęła w ręce.
  - Ale... w półtora tygodnia?
  - Powiedziała, że wszystkim się zajmie. Wiesz, to jest ten jej "honor członkini samorządu". Nic nam nie mówiła, ale widać, że ma już plan.
  - W to, że ma plan, to nie wątpię...
  - Deku-kun? - Przekrzywiła głowę z troską. - Coś nie tak?
  - Nie, wszystko w porządku... po prostu... Mam złe przeczucia.
  - Złe przeczucia? Ale... co do czego? - Zapytała, marszcząc brwi.
  Nie otrzymała odpowiedzi.
 

Wild FestivalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz