- Rany boskie - stęknął Bakugou, opadając ciężko na krzesło. - Nie dość, że do posprzątania jest całe dojo, to jeszcze muszę to robić z tymi debilami...
- Wiesz, Bakugou, czasami mógłbyś jednak nie mówić tego głośno! - Kaminari oparł się na miotle, patrząc na kolegę z wyrzutem.
- Już nie mówiąc o tym, że sam prawie nic nie robisz, tylko czekasz, aż my zrobimy to za ciebie! - Wtrącił się Midoriya, przechodząc obok chłopaka.
- Masz mi może coś do powiedzenia, durny króliku?! - Warknął Bakugou, patrząc wściekłe na zielone włosy, z których wystawała para długich, puchatych uszu, zwykle uniesionych w górę, teraz jednak opuszczonych tuż przy głowie, co wskazywało na gotowość do sprzeczki i ewentualnej obrony. Jeśli istniało coś bardziej wkurzającego niż to, Bakugou miałby wielką ochotę znaleźć to i sprawić, by już nie było tak wkurzające. A najlepiej, żeby nie było tego w ogóle. - No, pytam się!
- Nie mam ci nic do powiedzenia, Kacchan - oznajmił twardo Midoriya, przesuwając szmatką po półce w ich szatni, w której z reguły trzymali ubrania, chociaż zdarzały się drobne przekąski, luźne kartki i śmietki, a raz nawet zaobserwowali tam zwój z gołymi babami. Teraz było w niej pusto, by można było ją dokładnie wyczyścić.
- Och, błagam was - starał się zaoponować Kirishima. - Nie będziecie się chyba kłócić tuż przed Festiwalem?
- Bakugou, Aizawa-sensei mówił, że nic nie jest ważniejsze od równowagi ducha, pamiętasz? - Dodał Todoroki, starając się dosięgnąć czegoś pod szafką, klęcząc na kolanach. Chwilę temu zdecydował się lekko wsunąć głowę pod szafkę. Udało się, chociaż specjalnie przyjemne to nie było. Jego ręka była już bardzo blisko ściany, ale wciąż za daleko. Co i rusz stękał, ruszając całym ciałem, w tym wypiętym tyłkiem, aby tylko jak najmocniej wyciągnąć rękę. Nie było to w żadnym razie dziwne, choć dla postronnego obserwatora mogło się takim wydawać.
Bakugou zamachał gniewnie jasnym ogonem, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Todoroki wysunął głowę spod szafki, nie zapominając o obowiązkowym walnięciu się o nią, podniósł się, podrapał w głowę, po czym, wciąż na klęczkach, wysnuł jakże zaskakujący wniosek:
- Tak się nie da. Trzeba ją podnieść.
Próbowali razem, Kaminari, Kirishima, Midoriya i Todoroki, ale albo półka była tak ciężka, albo oni tak zmęczeni, w każdym razie nie udawało się jej przesunąć w żaden sposób niewiążący się ze zniszczeniem połowy ściany.
- Nie, to trzeba jakoś inaczej... tylko jak... Może złapać z innej strony... albo wszyscy z tej samej... a może popchnąć?...
- Myślisz?
- Albo po prostu się zmęczyliśmy.
- Todoroki, nie mów, że się zmęczyłeś! To niemęskie!
Bakugou zamarł z półotwartymi ustami na pół sekundy, po czym zacisnął mocno zęby, aż poczuł, że kły ocierają o siebie nawzajem. Nie chciał ich tępić, więc powstrzymał się i tylko patrzył wściekle. Czy ten durny mieszaniec naprawdę zaczął go pouczać, a potem beztrosko nie zwracał na niego żadnej uwagi?! Położył uszy po sobie i machnął ogonem, tak że ten aż trzepnął o ziemię, i chciał wszystko temu koteczkowi wygarnąć, ale to chyba nie był jego szczęśliwy dzień.
- Skończyliście? - Do ich szatni wparowała Uraraka, jak zawsze z wielkim uśmiechem na twarzy i falującymi, długimi uszami. Ogon miała znacznie krótszy, za to niesamowicie wytrwały w merdaniu. Ustanowiła nawet rekord klasowy, który wynosił sto dwadzieścia siedem merdów na minutę.
- Uraraka - Todoroki wstał. - Idealnie w czas. Mogłabyś to przesunąć? - Wskazał kciukiem za siebie.
Uraraka popatrzyła w tym kierunku z niedowierzaniem.
- Mam przesunąć Bakugou?... - upewniła się powoli.
Todoroki powiódł wzrokiem za jej spojrzeniem, po czym szybko skorygował kierunek, który pokazywał kciukiem.
- Znaczy się, szafkę. - Rzucił okiem za siebie, aby upewnić się, że Bakugou wygląda jak tykająca bomba, po czym znów zwrócił się do dziewczyny. - To mogłabyś?
- Żaden problem! - uśmiechnęła się promiennie i złożyła dłonie w pieczęć Elementu Wiatru, po czym dmuchnęła delikatnie i szafka uniosła się na wysokość metra, jakby nic nie ważyła.
- Wystarczy to przesunąć - doprecyzował Kirishima, po czym tuż obok niego stuknęła głośno półka, a Uraraka z niemałą ulgą rozmasowała dłonie.
- Takie to ciężkie? - Przejął się Midoriya. Dziewczyna pokręciła głową.
- Ciężkie nie, po prostu dawno nie robiłam tej techniki i zapomniałam już, ile Many dokładnie mam używać...
- O ja... - Przerwał jej Kaminari, wskazując palcem ścianę, gdzie chwilę temu stała półka. Wszyscy odruchowo spojrzeli w miejsce, które pokazywał. Ich oczom ukazała się osmalona ściana, i to do tego stopnia, że szafkę postawiono tam chyba właśnie po to, by to ukryć.
Midoriya podszedł do ściany, przyjrzał się, powąchał, musnął palcem...
- Sprzed jakichś dwóch tygodni - stwierdził.
- Umiesz to powiedzieć patrząc tylko na takie coś? - nie mógł uwierzyć Kaminari.
- To wcale nie takie trudne - zbagatelizował. - Poza tym - zwrócił się do chłopaka od dłuższego czasu stojącego pod ścianą - Kacchan, co tu robiłeś? Dwa tygodnie temu?...
Bakugou spojrzał groźnie, ale w końcu westchnął i tylko machnął ogonem.
- Todoroki wam wyjaśni - rzucił przez zaciśnięte zęby.
- Ej, a ty gdzie? - Kirishima, który stał na środku szatni, wykorzystał to, żeby zagrodzić koledze przejście.
- Tsk - Bakugou nie położył uszu po sobie, co znaczyło, że nie zamierza się wdawać w dłuższą konfrontację. Za to nie poskąpił czerwonowłosemu rogaczowi (podobno był smokiem, no ale kto niby widział smoka, który nie ma skrzydeł ani nawet ogona?) delikatnej prośby o zejście z drogi i jeszcze delikatniejszego szturchnięcia w ramię podczas przechodzenia obok.
Gdy Bakugou wyszedł, Todoroki nagle zorientował się, że cztery pary oczu wpatrują się w niego z wyczekiwaniem. Westchnął więc i opowiedział całą historię, a w każdym razie zarysował z grubsza sytuację. Nie obyło się bez wtrąceń i pytań ze strony słuchaczy, przez co trwało to dłużej, niż przypuszczał. I chociaż starał się mówić bez większych emocj, Midoriya spojrzał mu prosto w oczy.
- Ukrywasz coś przed nami, Todoroki-kun - powiedział.
- Powiedziałem to, co mogłem. Gdybym opowiedział wszystko, Bakugou byłby wściekły. Poza tym ja też wolałbym, żeby ta dziecinna sprzeczka pozostała między nami.
To powiedziawszy, odszedł. Co prawda, miał wyrzuty sumienia, że zostawił ich samych z szorowaniem ściany, ale wolał narazić się na trochę niechęci niż kpin i podejrzliwości ze strony rówieśników. Bo jak niby wytłumaczyć, że im dłużej myślał o tym, co się wydarzyło dwa tygodnie temu, tym bardziej robiło mu się gorąco? I jeszcze te podejrzanie wypchnięte do przodu spodnie... Zdecydowanie nie miał zamiaru się z tego tłumaczyć. Teraz liczyło się tylko znalezienie jakiegoś ustronnego miejsca i zrobienia tego, co konieczne. Rozejrzał się po korytarzu Akademii, po czym pospiesznie skierował się w stronę toalety.
CZYTASZ
Wild Festival
Fiksi PenggemarTodoroki i Bakugou nigdy nie byli do siebie zbyt przyjaźnie nastawieni, ale całkiem niedawno coś ich do siebie zbliżyło. Pewna sytuacja, a konkretnie chęć zatajenia jej przed innymi. Jednak, czy z tej chęci, nie narodzi się niespodziewane uczucie?