Rozdział 13

10K 445 151
                                    

„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?”

Te zdania dokładnie opisują moją sytuację, w której się znajduję.
Wokół mnie panuje zdumiewający mrok i cisza. Nie ma nikogo i niczego. Nasuwa się pytanie- co się stało ze mną?

Nagle z ciemności wyrwał mnie znajomy mi głos.

-Rose, prosze, obudź się!- Ale trudno było mi przypomnieć do kogo on może należeć- Rose!

Nagle moje ociążałe powieki się otworzyły, a ku moim oczom ukazała się przystojna twarz Nathana. To on mnie wybudzał.
Jednak, gdy chciałam się zapytać co mi się stało, trudni było mi wykrztusić jakiekolwiek składne zdanie.

-Na...Nathan..- bełkotałam- co mi...co mi się stało?- po próbie udało mi się wypowiedzieć zdanie.

-Boże, Rose, nie strasz mnie tak więcej, bo zawału dostane- odetchnął z ulgą czarnowłosy.

-Co mi się stało do jasnej cholery- zmarszczyłam brwi coraz bardziej kontaktując ze światem, po chwili rozglądając się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam.

-Zemdlałaś i zabrałem cię do siebie- powiedział z dużą pewnością siebie.

-Ale ja ci nie pozwoliłam!- warknęłam unosząc się gwałtownie do pozycji siedzącej, co poskutkowało gwałtownym bólem głowy.

-Powinnaś odpoczywać..- mruknął trzymając mnie lekko za ramienia.

-Ale ja chcę do domu.

Nie miałam zamiaru tu siedzieć. Nathan ukrył przede mną swoją nadnaturalną tajemnicę, przy okazji tracąc moje zaufanie.

-Ale ja muszę ci wiele rzeczy wyjaśnić..- fuknął z lekkim załamaniem w głosie i smutkiem.

-Straciłeś mnie i moje zaufanie, Nathan- pomachałam sprzecznie głową.

-Ale naprawdę jesteś dla mnie ważna. Daj mi chociaż się wytłumaczyć, błagam cię- klęknął na kolanach, co lekko mnie rozbawiło, jednak nie chciałam by to zauważył. Nie mogę zdaradzać się. Mimo to, że wszystko przede mną zataił, nadal czuję coś przyciągającego do jego osoby.

-Dobra, ale wstań- prychnęłam, czekając na jego pierwsze słowa.

-Zacznijmy od tego, że jestem wilkołakiem, ok- powiedział szczęśliwy.

-Zauważyłam- mruknęłam z przekąsem.

-I jestem alfą oraz mam watahę. Alfa jest to najwyższa, tak jakby 'ranga' wilkołaka. Mam bardziej wyostrzone zmysły, jestem większy niż inni i mam prawo założyć samodzielnie watahę, czego inne wilkołaki o niższej randze nie mogą, bo nie są zdolne opanować innych- zaczął wpędzać się w słowotok- jednak każdy wilkołak ma znaleźć swoją mate. Mate, czyli druga połówka, którą wilkołak darzy najprawdziwszą miłością, ta, wiem, że to zabawnie brzmi- zaśmiał się, lecz ja nic dziwnego w tym nie widziałam- w dodatku alfy, które mają swoją watahę i znajdą mate, wtedy ta mate zostaję luną. Czyli jesteś tak samo ważna jak ja.

Chwila. 'Czyli jesteś tak samo ważna jak ja'. Czy on przez to chce mi powiedzieć, że jestem jego mate i luną? To chyba są chore żarty.

-Czy ty sobie żartujesz? Jestem luną watahy wilkołaków? Takie żarty nie są w porządku, Nathan- zmarszczyłam gniewnie brwi.

-Nie żartuję, Rose. Jesteś moją mate i luną stada- uśmiechnął się z dumą.

-Skąd to niby wiesz?- burknęłam zniechęcona.

-Moje oczy przy pierwszym zobaczenih ciebie zmieniły kolor na fioletowy, w dodatku czuję do ciebie ogromną sympatię i przyciąganie, kochana- wyszczerzył się- o dziwo, dobrze to wszystko do siebie przyjmujesz.

I nastała cisza. Próbowałsm sobie wszystko poukładać w głowie.
Mój przyjaciel jest wilkołakiem- spoko, jest jakimś wilkołakiem najwyższej rangi- spoko, jestwm miłością jego życia i luną watahy, której nie znam- spoko...to znaczy już sama nie wiem.

-Ja...- zatkało mnie momentalnie- nie wiem co o tym myśleć.

Witaaam

Co myślicie na temat (ogólnie) Nathana i Rose? :)

Gwiazdki i komentarze zawsze mile widziane!💬💋

Kim Ty Jesteś? [[ZAKOŃCZONE]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz