Rozdział 41

5.9K 253 3
                                    

Okoła tygodnia potem pojechaliśmy do miejsca, w którym rada przebywa dzień w dzień załatwiając różne papiery.

Moglibyście teraz obstawiać, że to pewnie taki ogromny dom w środku lasu, praktycznie taki sam, jak dom Nathana tylko trochę większy i bardziej elegancki, jednak te przemyślenia byłyby błędne. I to strasznie błędne, albowiem byliśmy zmuszeni przedostać się do nich samochodem, który jak się domyślacie do najskromniejszych nie należał znając Nathana, ale miejsza z samochodem.
Musieliśmy wyjechać na autostradę, którą musieliśmy wjechać w miasto, w którym stał ogromny, przeszklony, nowoczesny budynek między innymi zadbanymi i eleganckimi blokami i budynkami.

Wywyższał się poza wszystkie inne i wyglądał zjawiskowo. Sam zapierał wzdech, bo był potężny i rozchodziła się na inne części, zaś w środku był ozdobiony bardzo oficjalnie.
Przeważały barwy czerwieni, bieli i czerni. Strasznie mi się spodobał, mimo to, że byłam gotowa spodziewać się podobnego domu, jak naszego w dodatku w lesie, a nie w środku bogatego miasta.

-Ślicznie tu jest- mruknęłam rozglądając się po holu.

-Nic się nie pozmieniało od mojego ostatniego pobytu tutaj- stwierdził Nathan nie wyrażając przy tym żasnych, konkretnych uczuć. Chyba często musiał tutaj bywać.

Podeszliśmy do pięknej, blond włosej kobiety za ladą, która chyba była tutaj sekretarką.
Poczułam, jak zaniża mi się moja samoocena przez jej zjawiskowy wygląd.
Automatycznie spojrzałam na to jak Nathan na nią zareagował, lecz nie byłam zdziwiona, gdy w jego oczach panowała obojętność i potęga.

-Witam ponownie, Panie Walker- przywitała się oficjalnie blondynka z lekkim uśmiechem przy czym widać było, że próbowała się powstrzymywać by nie spojrzeć na klatkę Nathana. Widać, że mocno ją pociągał co wzbudziło we mnie lekką zazdrość, mimo, że czarnowłosy nie reagował na to, oprócz skinięcia głową na przelotne przywitanie.

-Jak zwykle, rada znajduję się w pokoju 2609, na 21 piętrze- dodała, gdy zaczęliśmy znikać za rogiem.

Ruszyliśmy w stronę windy, bo nie mam zamiaru wspinać się na 21 piętro po schodach, chociażby złotookiemu, by to dużej różnicy raczej by nie robiło, bo on się nie męczy.

-Dlaczego na nią tak oschle reagowałeś?- zapytałam wchodząc do windy.

-Bo tylko ty dla mnie się liczysz i żadna inna- odparł z uśmiechem. I takiegi Nathana to ja lubię, a nie obojętnego na wszystko.

-To było słodkie!- pisknęłam zachwycona.

-Raz na jakiś czas trzeba- zaśmiał się.

...

Weszliśmy do pokoju, w którym podobnież przebywały osoby z rady, do którego drzwi z pewnością otworzył czarnowłosy.

-Oh, Nathan. Miło cię ponownie widzieć. Czyżbyś zmienił zdanie, co do przyłączenia się do nas po dwóch latach?- zapytała roześmiany blondyn.

-Nie. Chciałem was osobiście upewnić, że nie mam zamiaru do was dołączać i marnować mojego wolnego czasu na te posiedzenia jak w sejmie- bruknął, opierając się luźno o ścianę.

-Ale teraz wszystko się zmieniło, Nathan- zaśmiał się siwowłosy mężczyzna- wraz z tym,gdy jestem na skraju życia wasze młodsze pokolenie zmieniło całkowicie zasady i teraz rada zwołuje się tylko na poważniejsze spotkania typu na skalę światowe. A ci, którzy mieszkają bliżej mogą tu przebywać codziennie, a tak jak ty możesz przyjeżdzać raz na jakiś czas- wyjaśnił staruszek.

Czarnowłosy popatrzył się pytająco na mnie. Zaś ja nie rozumiałam, dlaczego się jeszcze nie zgodził.

-A jaka stawka?- zapytał nagle.

-Ach, Nathan, Nathan...- westchnął jeden brunet.

-Jakoś muszę wyżywić watahę, co?- prychnął.

-Owszem, owszem- zaśmiał się- na pewno wyższa niż twoja dotychczas.

-Czy będę miał więcej papierów i mniej czasu wolnego?- dopytywał.

-Papierów tyle samo i czasu tyle samo tylko twoja pozycja będzię dużo wyższa i zarobki będziesz miał wyższe- odpowiedział ponownie blondyn.

-Zgadzam się- złotooki zgodził się po krótkim czasie namysłu.

-Wspaniale!


W mediach Nathan (prawdziwa osoba to Cameron Dallas<3)

Kim Ty Jesteś? [[ZAKOŃCZONE]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz