- No nieźle...- mruknął Ash
Pokemony się zaczęły szykować do ataku.
- Nie mamy wyjścia. Musimy walczyć.- powiedział Tracey
- Za późno.- powiedział Sorrel - Nawet jeśli byśmy zaczęli, to nie mamy szans z nimi wygrać. Walczyć mogliśmy zanim nas otoczyły.
Na jego słowa wszyscy zastygli w przerażeniu.
"- To ostatnia okazja by jej powiedzieć"
- Lillie...- zaczął Ash
- Tak?
- Bo wtedy kiedy strażnicy nas zaatakowali, a ty mnie osłoniłaś... Słyszałem co mówisz.- powiedziawszy to, Ash złapał ją za rękę i uśmiechnął się do niej - Ja też cię kocham.
Lillie zarumieniła się lekko. A pokemony w tym momencie zaatakowały.*Tym czasem*(też was bardzo lubię)
- Został im tylko jeden dzień...- powiedziała cicho Brianna, wpatrując się w okno.
- Uda im się.- powiedział Gary - Musi im się udać.
- Mam nadzieję.*Wracamy do Aloli*
Wszycy spodziewali się najgorszego, jednak gdy otworzyli oczy ujrzeli nad sobą lodową kopułę, która ich otoczyła.
- Patrzcie!- zawołał Tracey, wskazując na Asha i Lillie.
Trzymali się za ręce, lecz nie to było tym co szokowało. Tym co szokowało, było kilka dziejących się na raz rzeczy. Zacznijmy od tego, że kryształ zaczął się odbudowywać. Cała kolumna była pokryta błękitnymi pasami, które ją oplatały. Ich początek był u stóp Asha i Lillie. Ich oczy świeciły na piękną, błękitną barwę, zaś cała reszta ich ciała uderzała w oczy jasnym, białym światłem. To właśnie Ash i Lillie wytworzyli kopułę, która uratowała życie bohaterom.
- "Tylko zjednoczone serca dobra w ludzkiej skórze i księżniczki lodu mogą wytworzyć nowy kryształ"...!- zacytował Sorrel, patrząc na tę dwójkę.
Wtedy oczy pokemonów wróciły do normy, a same pokemony uciekły. Zaś kopuła zniknęła, a Ash i Lillie wrócili do normalnego stanu.
- Co się tutaj stało...?- spytał Ash, lekko skołowany
- Ocaliliście świat.- wyjaśnił im w jednym zdaniu Sorrel
- My?!- wykrzyknęli jednocześnie
- Tak wy.- odparł Sorrel, powtrzymując się od śmiechu.
Ash i Lillie popatrzyli na siebie, po czym oboje się zaśmiali.*Tym czasem*
- Wszystkie niepokojące fale ustały.- powiedziała czerwonowłosa, patrząc dalej na ekran - Udało im się uratować świat.
Gary nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął.
"- Dobra robota."*Wracamy do Aloli + mały time skip*
Ash i Lillie siedzieli przy burcie łodzi, ciągle o czymś rozmawiając.
Nagle Ash przerwał temat.
- Lillie...- zaczął
- Ta...- nie dokończyła tego krótkiego słowa, gdyż Ash przerwał jej pocałunkiem.
- Kocham cię, Lillie.The end!
_____________________________________Tak oto kończymy te książkę! Yay!
Mam nadzieję że wam się podobało, mimo to że trochę mi nie pykło kilka scen w tej książce i kiedyś je może poprawię, ale teraz wolę zostawić jak jest.Narazka!
crazyneko