Rozdział drugi

2.6K 264 255
                                    

Dajcie znać, czy się Wam choć trochę podoba :D
Edit: @kama28083 rozwiewam Twe okładkowe wątpliwości 😁😘











Gdy tuż po dziesiątej zadzwonił telefon, Harry postanowił dać Tomlinsonowi lekką nauczkę. Miał sobie wiele do zarzucenia, ale z pewnością nie należał do osób, na które wystarczy skinąć palcem.

– Czy zechce pan poczekać jakieś piętnaście minut? – spytał miłym tonem.

– Ależ oczywiście... Jak długo pan sobie życzy – zapewnił go w odpowiedzi.

Nie spieszył się zatem zbytnio. Wziął prysznic i umył włosy. Żałował tylko, że zabrał w tę podróż tak mało rzeczy. Nie pozostawało mu zatem nic innego, jak założyć niebieską koszulę w delikatny wzorek oraz czarne rurki, w których przyjechał z Londynu. Zerknął w lustro po raz ostatni, po czym wziął telefon i klucze, i ruszył nakłaniać Tomlinsona do kupna Turret House.

Bar pełen był elegancko ubranych osób. Wszyscy wydawali się być w świetnych humorach, zapewne po kulinarnych rozkoszach, jakich dostarczała wyrafinowana kuchnia Ravenswood. Gdy Harry stanął w drzwiach, jego wytworny klient uniósł się znad stolika w głębi baru.

– Proszę wybaczyć, jeśli pan czekał – powiedział uprzejmie Styles, gdy przysuwał mu krzesło.

– Ależ nic podobnego! – zapewnił go z uśmiechem – Jest pan punktualny co do sekundy. Proponuję do kawy koniak.

Wykluczone, pomyślał Harry. Zamierzał zachować przytomność umysłu, tym bardziej że chociaż mieli omawiać szczegóły transakcji, klient zdawał się być bardziej zainteresowany jego towarzystwem.

– Nie, dziękuję. – uśmiechnął się. – Wypiję tylko kawę.

Natychmiast pojawiła się kelnerka z tacą i postawiła ją na niskim stoliku.

Monsieur Tomlinson podziękował dziewczynie uśmiechem, a następnie napełnił filiżanki i podał jedną z nich Harry'emu. Styles dolał nieco śmietanki, gestem podziękował za czekoladki, które podsunął w jego stronę Francuz, i wsunął się głębiej w fotel, czekając na pytania.

Tymczasem on przyglądał się mu w milczeniu, jakby badając każdy szczegół twarzy Harry'ego, tak iż w końcu poczuł się nieswojo.

– A więc, monsieur Tomlinson, co jeszcze mógłbym panu powiedzieć na temat Turret House?

Pochylił się, by wsypać cukier do kawy, a Harry na pół świadomie dostrzegł jego szczupłe, silne ręce, gustowny złoty sygnet na małym palcu i delikatny zarost widoczny na nadgarstku wysuwającym się spod lśniąco białego mankietu koszuli, który spinała złota spinka.

– Po pierwsze, proszę mi powiedzieć, dlaczego właściciele chcą sprzedać ten dom? – spytał. – Czy ma jakieś ukryte wady?

– Ależ nie! – zapewnił go Harry. – Może pan to sam sprawdzić, ale gwarantuję, że wszystko działa tam bez zarzutu – instalacje elektryczne i hydrauliczne są nowe, dach po remoncie i ani wnętrze, ani fasada domu nie wymagają żadnych napraw czy przeróbek.

– Dlaczego więc właściciele sprzedają dom, który z takim wysiłkiem remontowali i modernizowali?

Styles uśmiechnął się ze smutkiem.

– Z często spotykanych powodów. Rozwodzą się.

– Ach tak. Rozumiem. Szkoda. Turret House to dom dla dużej rodziny.

– Czy dlatego jest pan nim zainteresowany?

– Nie, nie jestem żonaty – powiedział z typowo francuskim wzruszeniem ramion. – Jak przypuszczam, pan też nie jest.

Haunts of the Turret House [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz